Będziemy przełamywać stereotypy o pracownikach z Chin

2008-03-14 13:51
Janusz Grzyb
Autor: brak danych

Obcokrajowcy, w tym przybysze z Dalekiego Wschodu na polskich budowach? Ich obecność wydaje się nieunikniona, choć zapewne będzie ona miała charakter przejściowy. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej pracuje nad korektą przepisów, tak by do Polski mogły być delegowane zorganizowane grupy, a nie pojedynczy pracownicy. Swoje cegiełki w tworzeniu nowego prawa dołożą Ministerstwa Gospodarki i Infrastruktury. Z Januszem Grzybem, dyrektorem Departamentu Migracji w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej rozmawia Magdalena Stopa.

Czy wierzyć statystykom, określającym skalę niedoboru pracowników budowlanych?
Byłbym ostrożny. Często bowiem bezrobotni - a tych jest w Polsce około 9 proc., czyli 1,7 mln osób - podejmują pracę na czarno, w oparciu o zlecenie czy umowę o dzieło. Dysponujemy tylko szacunkami niedoborów. Ostatnie dotyczą 300 tys. osób w rolnictwie i 400 tys. osób w budownictwie. Jednak, tak jak w przypadku rolnictwa warunkiem zatrudnienia jest wytrzymałość fizyczna, tak do budownictwa nie mogą trafiać osoby przypadkowe. Dziś brakuje głównie osób o dużym doświadczeniu i przygotowaniu zawodowym. To pokazują liczne wypadki, choćby ostatni z Białegostoku (11 marca 2008 roku z powodu zawalenia się ściany galerii Alfa, powstającej w Białymstoku, zginął jeden pracownik - przyp. red.). Od 1 stycznia 2007 roku pracodawcy z krajów Europejskiego Obszaru Gospodarczego (ang. EEA) mogą delegować do Polski swoich pracowników - bez konieczności uzyskiwania zezwolenia na pracę. Ale pełnemu otwarciu polskiego rynku pracy dla cudzoziemców z państw trzecich byłbym przeciwny.

Jakie standardy musimy spełnić, by przyjmować u siebie pracowników z innych krajów?
Chodzi m.in. o wysokość płac. Muszą być one porównywalne ze średnim wynagrodzeniem polskich pracowników w danym zawodzie. Nie obawiamy się dumpingu ze strony przedsiębiorstw francuskich, niemieckich czy hiszpańskich. Natomiast jeśli zainteresowanie będzie płynęło z przeciwnej strony, tj. krajów Wschodu, takie ryzyko występuje i jest dość duże. W Polsce aktywni są już Niemcy, np. we Wrocławiu budują AquaPark (wykonawcą jest firma InterSPA i jak donosi "Süddeutsche Zeitung" z 11 lutego 2008 roku nie jest to jedyny projekt budowlany w Polsce, którego realizację powierzono niemieckim firmom - przyp. red). Pozytywną tego stroną jest, że obiekt pozostanie w Polsce. Ale z drugiej strony widzimy, że polskie przedsiębiorstwa nie mają specjalistów, którzy w krótkim czasie, zgodnie ze wszelkimi kanonami nowoczesnych technologii byliby w stanie wybudować taki obiekt. Możemy się odnieść do stadionów. Przez ostatnie lata nie powstał w Polsce stadion, który byłby zgodny z normami UEFA.

A ten w Kielcach? Choć wybudowano go w miejscu poprzedniego stadionu, od samych podstaw spełniał wytyczne UEFA. Jest to nasz najnowocześniejszy obiekt.
Z podgrzewaną murawą, świetnie... Pytanie tylko, czy w Polsce mamy potencjał wykonawczy, pozwalający na wybudowanie kilku takich obiektów w krótkim czasie.

Jaki jest państwa pomysł na rozwiązanie problemu?
Trzeba wypracować mechanizmy, które uchronią firmy budowlane w Polsce przed tanią konkurencją. Pracujemy nad zmianą przepisów o delegowaniu pracowników w ramach świadczenia usług. Takie delegowania miałyby charakter przejściowy. Zgłosiliśmy też postulat, by w zmianach uczestniczyły inne zainteresowane resorty, mam na myśli Ministerstwo Infrastruktury i Ministerstwo Gospodarki. Proszę zwrócić uwagę, że w przekazach medialnych dominuje teraz temat EURO 2012. Natomiast zapominamy jakby o możliwości pozyskania środków unijnych na inne projekty. Zmiana infrastruktury w naszym kraju obejmuje - poza budową stadionów i dróg - oczyszczalnie ścieków, wodociągi, sieć kanalizacyjną. By wykonać to do 2013 roku, czyli tak jak przewiduje nowa perspektywa finansowa, musimy mieć potencjał wytwórczy. Nie powinniśmy się więc zamykać na żadne możliwości, związane z przepływem migrantów.

Nawet na Chińczyków?!
Ja bym się tego nie obawiał. Jeżeli zmienimy nasze przepisy pod kątem kontroli mechanizmów świadczenia usług, ryzyko, że pracownicy z zagranicy rozpierzchną się gdzieś po kraju, jest niewielkie. Proszę sobie wyobrazić, że do przetargu na wykonanie obiektu staje chińska firma, mająca referencje i doświadczenie międzynarodowe. Śmiem twierdzić, że chcąc pozostać liczącym się aktorem branży wykonawczej w Europie, zrobi wszystko, by obiekt był wykonany w terminie i miał dobrą jakość. Dla niej to jednocześnie gwarancja, że pracownicy będą potrzebni do innych budów, po powrocie do Chin.

To na jakim teraz jesteśmy etapie?
Kończymy przegląd dotychczasowych przepisów - ze wskazaniem, które są dobre a które trzeba zmienić. Zależy nam na włączeniu się Ministerstwa Gospodarki, bo właśnie ono koordynuje kwestie naszego członkostwa w Światowej Organizacji Handlu (WTO). Porozumienie, zawarte w ramach WTO w 1994 roku i zwane w skrócie GATS, dotyczy m.in. zasad delegowania pracowników między państwami członkowskimi. Ewentualne ułatwienia nie miałyby więc dwustronnego charakteru, czyli nie odnosiłyby się tylko do firm chińskich, ale także indyjskich czy filipińskich. W ramach oferty usługowej sprawdzane byłoby, czy gwarantują one oczekiwaną jakość, terminowość, dyspozycyjność i czy są wypłacalne.

Pan mówi o przeglądzie przepisów i ewentualnych zmianach. A czy są jakieś nowe pomysły?
Są. Takim pomysłem jest procedura dopuszczenia kontraktu lub firmy, która otrzyma zlecenie wykonania inwestycji. Do tej pory wiązało się to z procedurą indywidualnego zatrudnienia. Po wprowadzeniu nowych przepisów pracodawca, powiedzmy chiński, który uzasadni konieczność delegowania tysiąca osób, nie będzie musiał składać tysiąca odrębnych wniosków o zezwolenie na pracę. Musimy też wypracować mechanizm, który umożliwi nam sprawdzenie rzeczywistych kwalifikacji osób z zagranicy. W Chinach i w Indiach zdobycie dokumentu, poświadczającego kwalifikacje zawodowe, nie jest problemem. Niższe są też standardy bezpieczeństwa pracy.

J.Grzyb
Autor: MPiPS Janusz Grzyb
Pekin
Autor: Archiwum PKOl

No właśnie, co można powiedzieć o pracy budowlańców ze Wschodu? Mam wrażenie, że nie chcemy ich w Polsce, bo swoją wiedzę na ich temat opieramy na stereotypach. Tym samym wyobrażamy sobie, że nie będą pracować tak dobrze jak my czy firmy zachodnie.
Chińczyków bym z tego wyłączył, bo - chociażby ze względu na przygotowania do igrzysk letnich w Pekinie - są tzw. forpocztą we wdrażaniu nowych technologii. W Chinach zrealizowano olbrzymie inwestycje, więc niewątpliwie potencjał wykonawczy tam jest. Wprawdzie sam widziałem w Pekinie robotników, którzy kręcili się po budowie w trampkach, bez żadnej odzieży ochronnej, a niektórzy mieli bardzo prymitywne narzędzia, ale był to personel pomocniczy o niskich kwalifikacjach. Sądzę, że bardzo szybko osiągną europejski poziom. Z kolei, jeśli chodzi pracowników indyjskich, pakistańskich czy wietnamskich, to jest to niemal tabula rasa. Przykłady angażowania firm czy robotników hinduskich w Zatoce Perskiej albo krajach arabskich wskazują na pogwałcenie wszelkich standardów. My nie możemy sobie na to pozwolić.

Kiedy będą gotowe szykowane przepisy?
Pakiet rozwiązań chcielibyśmy przedstawić w czwartym kwartale 2008 roku. Myślę, że jest na to szansa. Te regulacje są dla nas priorytetem.

Czy to będzie nowa ustawa?
Albo jedna kompleksowa ustawa dotycząca migracji albo połączenie przepływu pracowników z transgranicznym świadczeniem usług. Decyzję na temat kierunku naszych działań podejmiemy w maju, kiedy zostanie przedstawiony raport Ośrodka Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego. To pionierski projekt w zakresie migracji zarobkowych, realizowany na zlecenie Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. Dane do niego są zbierane od kilku lat. Nam posłużą za rekomendację - jak zmieniać polską politykę migracyjną i polskie prawo, by były one zgodne ze standardami międzynarodowymi i jednocześnie naszymi oczekiwaniami.

Punktem odniesienia wydaje się też polsko-niemiecka umowa z 1990 roku. W oparciu o nią pracownicy polskich przedsiębiorstw byli oddelegowywani do realizacji umów o dzieło na terenie RFN.
Umowa funkcjonuje nadal. Nie uważamy jej za rozwiązanie doskonałe, ale na uwagę zasługuje skuteczność organów kontroli w Niemczech. Zostały one powołane do zwalczania nielegalnego zatrudnienia i związanych z tym nadużyć. My nie dysponujemy takim orężem jak Niemcy. Tam przykładowo nielegalne zatrudnienie jest kwalifikowane jako przestępstwo, a nakładane sankcje mogą prowadzić nawet do bankructwa firm. U nas - jest ono wykroczeniem.

Zezwolenia na pracę cudzoziemców w Polsce (MPiPS, stan na 28.02.2008)

  Rok 2007 Rok 2006
liczba wydanych zezwoleń na pracę 12153 10754
Wietnam 1064 999
Chiny 801 405
Korea Płd. 534 322
Japonia 456 339
Indie 434 427
kadra kierownicza 4438 4666
robotnicy wykwalifikowani 3738 2391
robotnicy przy pracach prostych 827 824
pracownicy delegowani w ramach świadczenia usług 2645 1309
w tym: w budownictwie 1067 668
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany