„Mądrzejsi o nowe doświadczenia”, czyli o działaniach izby inżynierów z Prawem budowlanym i koronawirusem w tle
Rozmowa z prof. dr. hab. inż. Zbigniewem Kledyńskim, prezesem Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa. Będzie o koronawirusie, ale przede wszystkim o zmianach w prawie, które rewolucjonizują proces budowlany.
To szczególny czas, który jest zdominowany jednym tematem – koronawirus. Pytań w tym kontekście mam wiele. Czy Izba bada, jak on wpływa na polskie budownictwo, na pracę inżynierów budownictwa, a szczególnie tych wykonujących pracę w ramach tzw. samozatrudnienia. Czy PIIB uruchomiła jakieś programy pomocowe? Co zmienił koronawirus w działaniach PIIB? Czy coroczny zjazd PIIB odbędzie się w tradycyjnym czerwcowym terminie?
– Oczywiście monitorujemy sytuację naszych członków, ale nie mamy do tego szczególnych narzędzi. W tym zakresie polegamy na ogólnie dostępnych źródłach oraz korespondencji, jaka wpływa do PIIB właśnie od członków naszego samorządu. Wszystkie te informacje potwierdzają, że mimo początkowych obaw budownictwo radzi sobie w aktualnej sytuacji nie najgorzej. Praca zdalna, praca na budowach są kontynuowane, co utrzymuje miejsca pracy, daje dochody zatrudnionym i ma pozytywny wpływ na całą gospodarkę. Duże zróżnicowanie sytuacji inżynierów budownictwa, wynikające m.in. z różnych form ich zatrudnienia sprawia, że i wpływ sytuacji epidemicznej bardzo różnie wpływa na ich kondycję finansową. Dlatego jakiś powszechny program pomocowy ze strony izby nie byłby trafną alokacją środków, które można by realnie na taki program przeznaczyć ze składek wszystkich inżynierów. Budżety okręgowych izb są bardzo zróżnicowane. W małych okręgach środków wolnych nie ma, a w większych – gdyby takie środki podzielić na wszystkich członków – wsparcie byłoby na poziomie najwyżej kilkunastu złotych. Pomysł, aby np. umorzyć składki lub je zawiesić oznaczałby ograniczenie działalności samorządu, w tym szkoleniowej oraz zagrożenie dla płynności finansowej izb, które przecież mają swoje zobowiązania: zatrudniają, płacą za usługi, utrzymują majątek samorządowy itp. W większości okręgowych izb funkcjonują fundusze pomocy losowej i tu jest miejsce na konkretnie zaadresowaną pomoc tym, którzy na pewno jej potrzebują.
Wobec daleko idących ograniczeń różnego rodzaju aktywności, PIIB zmieniła wiele w swojej działalności. Biura pracują w systemie dyżurów i zdalnie. Posiedzenia organów odbywają się przy użyciu środków komunikacji zdalnej, na różnego rodzaju platformach informatycznych. Zjazdy okręgowe zaplanowane w miesiącu kwietniu nie odbyły się, ale jesteśmy już gotowi, aby je przeprowadzić w trybie zdalnym i zakończyć w pierwszej dekadzie czerwca. Krajowa Rada podjęła także decyzję, aby i Krajowy Zjazd odbył się w tej formie. Mam nadzieję, że przeprowadzimy go w czerwcu, nie później niż w zaplanowanym terminie.
Niewątpliwie nową jakością są zmiany w sposobie szkolenia naszych członków. Zrezygnowaliśmy, z wiadomych powodów, ze szkoleń stacjonarnych, a zintensyfikowaliśmy szkolenia on-line. Realizowaliśmy je i wcześniej, ale sytuacja epidemiczna sprawiła, że teraz są one podstawową i bardzo popularną formą merytorycznego kontaktu z naszymi członkami. Dość powiedzieć, że tylko od 17 marca 2020, kiedy ruszyliśmy z takimi szkoleniami na masową skalę, do połowy kwietnia przeszkoliliśmy ponad 10 tysięcy osób. Nieustannie dostępne są także nagrania z innych szkoleń. Z zaproponowanych ofert mogą korzystać wszyscy członkowie PIIB, niezależnie od przynależności okręgowej. To także forma wzajemnego wspierania się okręgów w tej działalności.
Koronawirus to nie jedyny temat, z którym zmaga się PIIB. Nowelizacja Prawa budowlanego stała się faktem – jakie są plusy i minusy nowych przepisów, jakich rozwiązań szczególnie zabrakło w tej nowelizacji? Czy Izba nadal będzie walczyć o swoje racje?
– Mówiąc o szkoleniach i potrzebie ich systematycznego kontynuowania, mam na myśli także zmiany w ustawie Prawo budowlane. Żyliśmy nimi intensywnie od pierwszych pomysłów w tym zakresie w kwietniu 2019 roku, a szczególnie w okresie prac sejmowych nad ostateczną wersją ustawy. Koronawirus to przesłonił, ale – niestety – nie unieważnił i dlatego, mimo naszych starań o przedłużenie daty wejścia w życie zmienionych przepisów, musimy się do tych zmian przygotować, m.in. przez szkolenia. Opublikowaliśmy obszerne informacje na ten temat, w tym poradnik o najważniejszych skutkach nowelizacji. Są to materiały dostępne na stronie internetowej PIIB oraz w naszym miesięczniku „Inżynier Budownictwa”. Nic jednak nie zastąpi żywego słowa i możliwości zadawania pytań, konsultacji. Z tego powodu wnosimy o wydłużenie vacatio legis. Chcemy, aby do rewolucyjnych zmian w zakresie podziału projektu budowlanego, przygotować się jak najlepiej. Jest to tym ważniejsze, że wciąż nie ma rozporządzenia w sprawie zawartości i formy tego projektu!
Przypomnę, że tzw. trójpodział projektu budowlanego wyodrębnia w nim trzy części, z których dwie pierwsze: projekt zagospodarowania działki lub terenu oraz projekt architektoniczno-budowlany będą dołączane do wniosku o pozwolenie na budowę, a część trzecia, tzw. projekt techniczny, będzie wymagana dopiero w momencie rozpoczęcia budowy. O tym, co sądzimy o tzw. trójpodziale projektu budowalnego powiedziano i napisano bardzo dużo. Niestety, skuteczność naszych argumentów była ograniczona, gdyż sam podział wynikał z woli politycznej, a merytoryka wpierająca ten pomysł bardzo wąska i podporządkowana tejże woli.
Wobec powyższego nie będę wypowiadał się o zaletach merytorycznych zmian, ponieważ ich nie widzę. Można się zastanowić, kto na zmianach zyska. Organy administracji architektoniczno-budowlanej, niestety „odporne” na elektronizację obiegu dokumentów, co mści się teraz przy pracy zdalnej, nie będą stemplować projektu technicznego (sprawdzać go i tak nie miały prawa) i nie będą go w wersji papierowej przechowywać. Zrezygnowano w ten sposób z ważnego zasobu archiwalnego, który może być ważny przy modernizacji obiektu lub postępowaniach dotyczących awarii lub katastrof. Nie zawsze można liczyć w tym względzie na inwestora, który na etapie inwestowania ucieszy się z pozornego ułatwienia, ale na etapie utrzymania obiektu będzie płacił za dokumentację, którą wcześniej potraktowano po macoszemu. Ucieszy się zapewne budujący na sprzedaż, ponieważ szybciej uzyska decyzję o pozwoleniu na budowę i uwiarygodni inwestycję, co pozwoli na przyspieszenie sprzedaży, akcji kredytowej itp. Oczywiście w żaden sposób nie przyspieszy to jego rzeczywistego wykonania.
Samo projektowanie rozciągnie się w czasie, a prawomocne pozwolenie na budowę wprowadzi ograniczenia dla dalszych etapów projektowania. Czyli coś, co miało być uelastycznieniem, może stać się usztywnieniem procesu, który i dziś, wskutek rozdrobnienia branży projektowej, jest i tak pofragmentowany i trudny do koordynowania.
Kierownik budowy stanie się de facto urzędnikiem, który ma wyegzekwować wykonanie projektu technicznego, a jeśli przyjmie projekt marny jakościowo, to będzie miał kłopoty przez cały okres realizacji obiektu, a zwłaszcza przy jego odbiorze. Kontrola organu na budowie będzie wymagała przedstawienia projektu aktualnego na dzień kontroli. Jak to zrealizować? Jak ograniczyć uznaniowość kontrolujących w tym zakresie? Oprócz ogólnych zapewnień, że będzie dobrze, nic konkretnego nie wiemy, bo nikt jeszcze tego nie praktykował…
Kolejna sprawa to ustawa o zawodzie inżyniera budownictwa. Na jakim etapie jest ten dokument? Czy nowe podziały projektu budowlanego (i odpowiedzialność za niego) w znowelizowanym Prawie budowlanym nie zawierają już wyraźnych podziałów pomiędzy inżynierami budownictwa a architektami, które wydają się krzywdzące dla tych pierwszych…
– Bierzemy za dobrą monetę zapewnienia resortu o zawieszeniu prac nad odrębnymi ustawami o zawodach architekta i inżyniera budownictwa. O to, aby podziały w projekcie budowlanym nie prowadziły do podziału, który sugeruje pytanie, staraliśmy się zadbać w pracach nad zmianami w ustawie Prawo budowlane i prekonsultacjach projektu rozporządzenia w sprawie zawartości i formy projektu budowlanego. Oczywiście, zaistnienie samego trójpodziału kusi wielu, aby pierwsze dwie części nowego projektu budowlanego, wbrew wcześniejszym zapewnieniom, ograniczyć do ogólników, a konkretne rozstrzygnięcia i treść przenieść do części trzeciej, nie zatwierdzanej i pozostającej przede wszystkim w gestii i zakresie odpowiedzialności inżynierów. Na przeszkodzie takimi pomysłom stoją jednak twarde zapisy ustawy i dyrektyw.
Stoimy konsekwentnie na stanowisku, że to merytorycznie uzasadnione zakresy uprawnień budowlanych wyznaczają nasze kompetencje do wykonywania określonych czynności i elementów dokumentacji w procesie budowlanym. Przypinanie nam z tego powodu zarzutu wstecznictwa jest całkowicie chybione, gdyż tylko ślepy nie dostrzega, jak postęp techniki i technologii nasyca formę treściami zaawansowanej inżynierii, która tę formę współtworzy daleko bardziej niż w przeszłości. Nie ma z tym kłopotów mentalnych przemysł samochodowy. Dojrzeje do tego i budownictwo.
Jakie są jeszcze obszary spraw ważnych dla inżynierów budownictwa „w toku” lub „do załatwienia”?
– W tym zakresie sytuacja jest z natury rzeczy dynamiczna. W aktualnej sytuacji zagrożenia epidemicznego wysyłamy do Ministerstwa Rozwoju, dwa razy w tygodniu, informację o potencjalnych zagrożeniach dla działalności samorządu zawodowego inżynierów budownictwa. Staramy się w tych syntetycznych komunikatach przekazywać na bieżąco sygnały płynące od naszych członków o utrudnieniach w ich pracy oraz o pomysłach jak to zmienić. W tym trybie, niezależnie od pisemnych i oficjalnych wystąpień, proponowaliśmy m.in. zmiany w ustawie Prawo zamówień publicznych, sygnalizowaliśmy problem zawieszenia postępowań administracyjnych, co praktycznie uniemożliwiło uzyskiwanie decyzji w procesie inwestycyjnym itp. Niektóre z tych kwestii odnajdujemy później w kolejnych ustawach tzw. tarczy antykryzysowej. Oczywiście, nie przypisuję tu PIIB szczególnej mocy sprawczej; najważniejszy jest w tym dobry skutek.
Do rzeczy, o które wciąż zabiegamy zaliczyłbym wydłużenie vacatio legis dla zmian w Prawie budowlanym, co najmniej o czas pandemii oraz dopracowanie rozporządzenia w sprawie zawartości i formy projektu budowlanego, w zgodzie z ustawą Prawo budowlane, uzasadnieniem do jej zmian i – przede wszystkim – zdrowym rozsądkiem. Kwestia rozporządzenia jest tym ważniejsza, jeśli zmienione przepisy mają wejść 19 września 2020.
Po wielu latach, z perypetiami i dużym wysiłkiem finansowym, centrala PIIB doczekała się własnej siedziby. Na pewno jest Pan z niej dumny. Co zmieniła ona w działalności Izby i jakie teraz pełni funkcje? Przy okazji zapytam też o aktualną kondycję Izby, czy jest ona obciążona nowym wyzwaniem, jakim jest koronawirus?
– Własna siedziba PIIB, ostatnia tego rodzaju inwestycja po szesnastu podobnych we wszystkich okręgowych izbach, jest nie tylko symbolicznym uwieńczeniem blisko 20-letniej działalności samorządu zawodowego inżynierów budownictwa. To także materialny dowód aspiracji naszego środowiska. Przede wszystkim uzyskaliśmy świetne warunki do pracy krajowych organów, przez co obsługa naszych członków jest łatwiejsza. Budynek jest dobrze wyposażony w nowoczesne instalacje, ma swój zabytkowy klimat i umiarkowany, ale szlachetny wystrój. Myślę, że jest przez to dobrą wizytówką naszego środowiska, z jednej strony zakotwiczonego w tradycji, ale otwartego na innowacje i pracującego dla przyszłości.
Koronawirus wymusił szereg doraźnych zmian w naszej działalności. Gdy ustąpi zagrożenie epidemiczne, a życzę tego nam wszystkim aby stało się jak najszybciej, wrócimy do naszej poprzedniej aktywności mądrzejsi o nowe doświadczenia. Myślę, że niektóre z nich trwale wpiszą się w katalog naszych przyszłych działań. Dobrze przepracowany kryzys ma – oprócz rozlicznych negatywów – także potencjał rozwoju. Warto pomyśleć o tym już teraz.
Polecany artykuł: