Każda branża jest wyjątkowa
Nowy szef Sanitec Koło reprezentuje pokolenie, które na rynek pracy wychodziło w drugiej połowie lat 90. Jako świeżo upieczony absolwent SGH jeszcze nie wiedział, że zwiąże się z branżą armatury sanitarnej. Przemysław Powalacz twierdzi, że praca uczy przede wszystkim pokory: by być skutecznym, trzeba poznać i zrozumieć branżę, w której się działa. Z Przemysławem Powalaczem, dyrektorem zarządzającym Sanitec Koło, pełniącym jednocześnie funkcję Senior Vice President Grupy Sanitec w regionie Europy Środkowo-Wschodniej rozmawia Magdalena Stopa.
Funkcję dyrektora zarządzającego przejął Pan po osobie, która to stanowisko piastowała przez blisko piętnaście lat i która dziś jest utożsamiana z sukcesem firmy. Nie obawia się Pan, że będzie porównywany do Marka Kukuryki?
To niewątpliwie punkt odniesienia trudny i poprzeczka postawiona wysoko. Dużą zasługą mojego poprzednika była restrukturyzacja firmy po przejęciu przez grupę Sanitec zakładów wyrobów sanitarnych Koło w połowie lat dziewięćdziesiątych. Dzięki Markowi Kukuryce Sanitec Koło spełnia dziś wszystkie kryteria nowoczesności - począwszy od produkcji, a na marketingu i sprzedaży skończywszy. Myślę, że jakości i stylistyki produktów mogą nam pozazdrościć firmy z Zachodu. Ponadto mamy silną markę - Koło jako brand, w pełnym tego słowa znaczeniu, zaczęło być rozpoznawalne w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Osiągnięciem prezesa Kukuryki było też, moim zdaniem, zbudowanie bardzo dobrego zespołu menadżerów. Chodzi mi o takie osoby, które poradzą sobie w każdej firmie i branży.
Czy, zaczynając studia w SGH, wyobrażał Pan sobie, że będzie pracował w branży armatury sanitarnej?
Nie. Armaturą sanitarną zajmuję się od ponad czterech lat, ale już wtedy, gdy zaczynałem tę pracę, podchodziłem do niej z życzliwym uśmiechem. Wcześniej pracowałem w marketingu i reklamie, prowadziłem własną agencję w Krakowie i byłem związany z różnymi branżami. To nauczyło mnie pokory. Każda branża jest inna, wyjątkowa i trzeba ją poznać i zrozumieć, by działać skutecznie. Np. kiedyś pracowałem dla producenta taśm transponderowych do wielkich urządzeń - czyli kombajnowych, wykorzystywanych w kopalniach, zdarzyło mi się też pracować dla producenta urządzeń i instalacji chłodniczych. W obszarze B2B takich ciekawostek jest wiele. Praca w branży armatury sanitarnej pokazała mi, jak ważnym miejscem jest dla człowieka łazienka. Jej funkcjonalność poprawia samopoczucie, a wpływ na to mają z pozoru nieistotne drobiazgi, chociażby to, w jaki sposób odkręca się kran przy wannie, jak jest zamontowany parawan nawannowy, jak jest rozmieszczone oświetlenie. Weszło mi np. w nawyk, że w każdym hotelu, w którym bywam, sprawdzam, na ile mądrze ktoś zaprojektował łazienkę.
Jak na dyrektora zarządzającego dużej firmy jest Pan młody wiekiem. Czy można mniemać, że zmiana na stanowisku szefa pociągnie za sobą odmłodnienie kadr w całej firmie?
Nie patrzę na to w ten sposób. Kryterium wieku jest dla mnie zupełnie wtórne w stosunku do kryteriów merytorycznych, związanych z doświadczeniem czy wiedzą. Mam nadzieję, że decyzja dotycząca mojej osoby nie była oparta właśnie o kryterium wieku - bo mógłbym się wydawać kandydatem cokolwiek ryzykownym. Zarządzając firmą, chcę stosować kryterium merytoryczne.
Główne wyzwania na dziś...
Rewolucji i radykalnych zmian nie będzie. To, co chciałbym robić, określiłbym raczej mianem ewolucji. Mamy poważnych konkurentów - zarówno tych o rodzimym rodowodzie, jak i inwestorów zagranicznych. To powoduje, że musimy stosować coraz bardziej wyszukane narzędzia marketingowe i sprzedażowe. Jesteśmy mocni na rynku tradycyjnym, hurtowym, dobrze sprzedaje się nasza ceramika sanitarna, meble, wanny i brodziki akrylowe. Są jednak obszary, w których chcielibyśmy umocnić swoją pozycję. Wymaga tego np. segment kabin prysznicowych i systemów hydromasażowych. Z bieżących rzeczy najważniejsze jest dla mnie zachowanie w pełnym wymiarze zespołu ludzi, którzy dotychczas kierowali firmą - zarówno na szczeblu zarządczym, jak i w regionach. Kolejna sprawa to usprawnienie poziomu obsługi naszych klientów. Chciałbym, by zamówienia były realizowane szybciej, a produkty bardziej dostępne. Trzecia rzecz to właściwe wykorzystanie informacji o rynku, a to w oparciu wyniki naszych ostatnich badań.
Zauważyłam ciekawą zbieżność w sposobie pokazywania się tzw. szerokiemu odbiorcy. Jako temat dziesiątego konkursu na projekt toalety publicznej wybrali Państwo Tatrzański Park Narodowy, a dokładnie plac przy Wodogrzmotach Mickiewicza, na drodze do Morskiego Oka. W zeszłym roku Geberit remontował toalety na Wawelu, czyli również w miejscu charakterystycznym dla naszego kraju, licznie odwiedzanym przez turystów. To jakiś trend?!
Tak. Do grup takich jak architekci czy projektanci coraz trudniej dociera się prostymi, standardowymi metodami. Mam na myśli bezpośrednią obsługę biur architektonicznych przez naszych przedstawicieli regionalnych oraz prowadzenie strony internetowej, na której dostępne są profesjonalne narzędzia: szablony, bloki CAD, rysunki. Pomagają nam zatem dziennikarze, bo oni mają możliwość informowania o różnych przedsięwzięciach. Jeśli chodzi o tego typu inicjatywy, w naszej branży z pewnością byliśmy prekursorem.
Jak ocenia Pan stan toalet w miejscach publicznych w Polsce?
O! Jest jeszcze dużo do zrobienia. W ostatnich latach rynek bardzo się wyspecjalizował, ale czasami mam wrażenie, że wystarczyłoby sprostać podstawowym prawidłom. Wspólnie z architektami staramy się o tym rozmawiać, bo po ich stronie jest wiedza i kompetencje. Cieszymy się, kiedy nasze pomysły trafią im do przekonania. Przykład? Może nim być mała łazienka, czyli łazienka gościnna. Powinna ona zajmować niewielką powierzchnię, ale mieć umywalkę, w której swobodnie daje się umyć ręce, bez rozchlapywania wody po podłodze. Sugerujemy, by miska ustępowa opierała się o stelaż podtynkowy, bo to zwiększa higienę pomieszczenia - podłogę można łatwo przemyć pod spodem mopem.
Czy pomimo ogromu obowiązków ma Pan czas na własne hobby?
To może zabrzmieć jak truizm, ale - poza tenisem, rowerem, nartami i jeszcze paroma innymi przyjemnościami - moim największym hobby jest teraz rodzina. Mam dwie dorastające córki: siedmio- i jedenastoletnią. To nie lada wyzwanie. Ponieważ w domu jestem jednak gościem, staram się im poświęcać maksimum czasu. Jestem przekonany, że ani mnie ani im, nikt potem tego czasu nie odda.
Autor: Sanitec Koło Sp. z o.o.