Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu. Generalny wykonawca – PB Inter-System o realizacji tej inwestycji
Wrocławskie Narodowe Forum Muzyki (NFM) mieści się w samym centrum stolicy Dolnego Śląska. Realizacja inwestycji miała bardzo burzliwą historię. Pomysł na budowę obiektu zrodził się w 2004 roku, pierwsza łopata na placu budowy została wbita w kwietniu 2008, jednak budynek został oddany do użytku dopiero 7 lat później.
O kulisach doprowadzenia inwestycji do szczęśliwego finału opowiadają Tomasz Mędrykiewicz dyrektor techniczny PB Inter-System S.A., kierownik budowy NFM oraz Marek Nowara dyrektor zarządzający PB Inter-System S.A.
Jak to się zaczęło? Kto wpadł na pomysł budowy tak nowoczesnego obiektu we Wrocławiu?
M.N.: Pomysł stworzenia we Wrocławiu Narodowego Forum Muzyki (NFM) spełniającego najnowocześniejsze założenia architektoniczne i akustyczne zrodził się 2004 roku w głowie pana Andrzeja Kosendiaka, dzisiejszego dyrektora NFM. Następnie do współpracy zaproszono nowojorską firmę Artec Consultants Inc., która jest światowym ekspertem w dziedzinie akustyki. W efekcie powstał projekt głównej sali koncertowej NFM. W 2005 roku ogłoszono międzynarodowy konkurs na projekt budynku, który wygrała pracownia Stefana i Ewy Kuryłowiczów Kuryłowicz&Associates. Tak to się zaczęło.
Co działo się dalej? Wydawać by się mogło, że wszystko zmierza w odpowiednim kierunku, tymczasem pozwolenie na budowę wydano dopiero w lutym 2008 roku.
M.N.: Od początku nie było łatwo. Gmach miał stanąć na Placu Wolności. To miejsce niezwykle ważne dla Wrocławia pod względem historycznym. Leży nad fosą miejską, wzdłuż Promenady Staromiejskiej. W XVIII wieku znajdował się tam plac musztrowy wojsk królewskich, później plac defilad otoczony muzeami. To wszystko spowodowało, że tuż po wbiciu pierwszej łopaty rozpoczęły się prace archeologiczne, podczas których zresztą odnaleziono pozostałości obwarowań miejskich. Prace te zakończyły się w 2009 roku. Dopiero wtedy ogłoszono przetarg, w wyniku którego inwestor, czyli gmina Wrocław, podpisała umowę na generalne wykonawstwo z konsorcjum firm Mostostal Warszawa, Acciona Infraestructuras, Wrobis i PHU IWA. W 2012 roku Mostostal Warszawa przerwał budowę. Następnie spółka Wrocławskie Inwestycje, w imieniu inwestora, zabezpieczyła budowę. Prace te zakonczyły się w maju 2013 i ogłoszono nowy przetarg na dokończenie budowy.
Przekornie zapytam – kto wygrał przetarg?
T.M.: W tym momencie zaczęła się nasza rola. Dokładnie 15 lipca 2015 roku przetarg wygrało konsorcjum PB Inter-System i Elektromontaż Rzeszów, gdzie to my byliśmy liderem. Takie daty długo się pamięta...
Wygrali Państwo przetarg i weszli na plac budowy. Co zastaliście?
M.N.: Gdy w lipcu 2013 roku wygraliśmy przetarg na dokończenie budowy Narodowego Forum Muzyki stanęliśmy przed ogromnym wyzwaniem w każdym aspekcie jaki może dotyczyć budowy. Wymagająca była konstrukcja, projekt architektoniczny. To co zastaliśmy na budowie było ogromnym wyzwaniem. Do tego dochodziła presja czasu, gdyż na zakończenie prac mieliśmy tylko 18 miesięcy, a wszyscy dookoła z niecierpliwością czekali na ukończenie NFM.
Od czego rozpoczęliście prace?
T.M.: Czekał na nas szereg robót naprawczych. Na początek uporządkowaliśmy plac budowy. Nie było to jednak proste, ponieważ firma, która przez zerwaniem umowy przez Mostostal była inżynierem kontraktu, odmówiła zinwentaryzowania obiektu, z powodu braku oświetlenia w budynku. Z racji tego, że w toku była sprawa sądowa pomiędzy gminą, a poprzednim generalnym wykonawcą musieliśmy dokonać kompletnej inwentaryzacji całej budowy. Każdy znaleziony materiał, sprzęt, itp. musiały zostać policzone, skatalogowane i przewiezione do magazynu, gdzie zbierane były jako dowód w sprawie. Angażowało to ogromną ilość ludzi i pochłonęło dużo czasu. Kiedy już wszystko pozbieraliśmy na budowie zostały jedynie elementy instalacji wmontowane na stałe np. niektóre centrale wentylacyjne czy przepompownia ścieków.
Co działo się dalej?
T.M.: Najbardziej niepokojąca była wszechobecna woda, którą podciągały nieszczelne żelbetonowe ściany. Dolne poziomy budynku były zalane, ponieważ źle rozwiązano problem napływu wód gruntowych. Teren na którym stoi obiekt leży blisko fosy miejskiej. Woda spiętrzana w pobliskiej elektrowni wodnej na Odrze, poprzez grunty kieruje się właśnie w stronę Forum. W trakcie pomiarów geodezyjnych okazało się, że parcie hydrostatyczne wód gruntowych jest tak duże, że potocznie mówiąc wypychało parking do góry. Mogło to spowodować pęknięcie zamków dylatacyjnych pomiędzy dwiema płytami fundamentów – jednej pod budynkiem, drugiej pod parkingiem. Gdyby doszło do pęknięcia, obiektu nie dałoby się uratować. Zaczęliśmy więc od osuszania budynku. We współpracy z naukowcami z Politechniki Wrocławskiej opracowaliśmy program, który miał ochronić fundamenty budynku.
Na czym on polegał?
T.M.: Przeprowadziliśmy szereg ekspertyz mających wskazać dlaczego płyta fundamentowa pod parkingiem się podnosi, skąd biorą się kolejne przecieki. Okazało się, że fundament się zarysowuje, co prowadzi do powstawania na nim drobnych pęknięć przez które ciągle napływa woda. Postanowiliśmy wykorzystać specjalny system żelowania uszkodzeń polegający na nawiercaniu płyt i wprowadzaniu w nie specjalnego żelu, który po zetknięciu z wodą twardniał i uszczelniał rysy.
Czy to wystarczyło aby zapobiec katastrofie?
Niestety nie, to było rozwiązanie tymczasowe. Duże ciśnienie hydrostatyczne pod budynkiem, powodowane napływem wód gruntowych wymagało wprowadzenia bardziej zaawansowanego rozwiązania. Dlatego na dwóch najniższych poziomach budynku zamontowaliśmy 5 pomp rozmieszczonych w różnych miejscach i wykonaliśmy 5 otworów obserwacyjnych. Urządzenia zintegrowaliśmy z systemem zarządzania budynkiem (BMS). Działa to tak, że gdy ciśnienie hydrostatyczne zbytnio wzrasta, pompy sekwencyjnie włączają się i odpompowują wodę. Następnie trafia ona do żelbetowych zbiorników, które wylaliśmy na najniższym poziomie parkingu. W ten sposób jesteśmy w stanie utrzymać ciśnienie hydrostatyczne pod budynkiem na stałym poziomie. Trzeba jednak dodać, że system ten wymaga stałej kontroli czy pompy nie podbierają gruntu spod budynku. Gdyby tak się stało w przeciągu 2-3 lat gmach „wisiałby w powietrzu”. Dlatego pilnujemy tego „jak oka w głowie”.
Ta budowa to było pasmo wyzwań. Rozumiem, że po uporaniu się z nimi przeszliście w końcu do wykańczania budynku?
T.M.: Tak, choć oczywiście niektóre z prac toczyły się równocześnie z działaniami, które omówiliśmy. W pierwszej kolejności rozpoczęliśmy tynkowanie i montaż kabli, których w budynku są setki kilometrów. Oprócz standardowych przewodów okablowania wymagała technologia wykonania sceny, systemy dźwiękowe, komputery, dodatkowe oświetlenie. W przejściach podziemnych są koryta na przewody o szerokości nawet 2 m. Kolejne prace związane były z wykonaniem instalacji sanitarnych i wentylacyjnych.
Budynek wybudowany jest w systemie box in box. Co to oznacza?
T.M.: Pod względem technicznym budynek NFM można opisać jako monolityczną konstrukcję żelbetową z zastosowanym systemem box in box. Oznacza to, że na etapie wylewania konstrukcji żelbetonowej powstała nie tylko ogólna bryła budynku, ale też bryły wewnętrzne odrębne dla każdej z sal koncertowych. Dzięki temu każdej z nich zapewniliśmy autonomię i ciszę. Dźwięki nie przemieszczają się między pomieszczeniami, nie dochodzą do nich również odgłosy z otoczenia zewnętrznego. Dzięki temu w NFM mogą odbywać się cztery koncerty jednocześnie. Oczywiście to tylko podstawa wyciszenia budynku.
Jakie jeszcze środki zostały zastosowane by osiągnąć tę upragnioną przez akustyków ciszę absolutną?
T.M.: Efekt kompletnego wyciszenia uzyskaliśmy dzięki kauczukowo-gumowym wibroizolatorom. W przypadku głównej sali koncertowej oraz dwóch kameralnych, położonych na najniższym poziomie budynku, na fundamentach ułożone zostały wibroizolatory, na których następnie wylano podłoża pomieszczeń. W przypadku sali koncertowej na 2 piętrze, zastosowaliśmy specjalne zamówienie w USA wibroizolatory z naturalnego kauczuku, które kształtem przypominają grzybki. Zostały one zamontowane w stropie. Ponadto, wokół każdej z sal są dylatacje o różnej szerokości – w przypadku Sali Głównej mają one szerokość ponad jednego metra. Dzięki tym rozwiązaniom budynek został kompletnie odcięty od hałasów i drgań płynących z zewnątrz. Aby wyeliminować szumy instalacji wodno-sanitarnej czy klimatyzacyjno-wentylacyjnej kanały kablowe i rurowe, zostały zamontowane na przegubach sprężynowych pochłaniających dźwięki.
Od momentu rozpoczęcia budowy do jej ukończenia minęło wiele lat. Czy Narodowe Forum Muzyki wygląda dziś dokładnie tak, jak zostało zaprojektowane przez Stefana Kuryłowicza?
M.N.: Tak. Niestety pan Stefan Kuryłowicz nie doczekał zakończenia projektu. W 2011 roku zginął w wypadku lotniczym, a jego rolę przejęła Ewa Kuryłowicz. We współpracy z ich pracownią udało nam się spełnić wszystkie założenia projektu. Budynek jest zaprojektowany dwuczłonowo. Składa się z 9-kondygnacyjnej części właściwej – 3 piętra są podziemne, 6 nadziemnych, z czego 4 mają przeznaczenie użytkowe.
Co w trakcie tego intensywnego projektu dla Inter-Systemu było największym wyzwaniem?
T.M.: Z mojej perspektywy było to wypracowanie kompromisu pomiędzy pracą projektantów, akustyków, kontrolerów. Dodatkowo w trakcie realizacji zmieniły się obowiązujące przepisy prawne. Spowodowało to konieczność dokonania zmian np. w instalacji wentylacyjnej czy elektrycznej. Zresztą nie tylko przepisy się zmieniły. Przez 5 lat udoskonalono technologie wykonania np. systemów gaśniczych. Projekt zakładał gaszenie gazem, musieliśmy go zmienić tak by system przeciwpożarowy wykorzystywał aerozol. My jako generalny wykonawca musieliśmy stworzyć kompromis między tymi elementami. Nie było to łatwe.
Kiedy zakończyli Państwo prace?
T.M.: Budynek oddaliśmy do użytku 26 czerwca 2015, a jego otwarcie nastąpiło 4 września. Przez dwa miesiące przeprowadzano koncerty testowe, na które zapraszano mieszkańców miasta. Chodziło o to by sprawdzić jak sala brzmi wtedy, gdy są w niej ludzie. Bardzo szybko okazało się, że to nie koniec naszych prac. Musieliśmy na przykład dokonać zmian w instalacji wodno-kanalizacyjnej, która w trakcie intensywnej eksploatacji budynku okazała się częściowo niedrożna.
Czy te prace nadal trwają?
T.M.: Tak. Obecnie ciągle zajmujemy się kontrolą wypompowywania wody spod fundamentów. Nieustannie współpracujemy z naukowcami z Politechniki Wrocławskiej i załogą NFM.
Droga do tego aby realizacja zakończyła się sukcesem była długa i burzliwa. Czy warto było przejść przez to wszystko?
M.N.: Tak, Narodowe Forum Muzyki to inwestycja trafiona w dziesiątkę. Dziś budynek tętni życiem. Nasze miasto potrzebowało takiego obiektu. Zainteresowanie koncertami jest ogromne, a Forum w ciągu roku może gościć aż 300 000 osób. Inwestycja już na siebie zarabia. My cieszymy się, że przyczyniliśmy się do tego sukcesu, że zyskaliśmy w portfolio perełkę architektoniczną, akustyczną, technologiczną. Naszym zdaniem to nowa ikona Wrocławia.