Plan budowlany Edmunda Obiały
W roku 1980 wyjechał za granicę. Jego marzeniem było projektowanie i budowa obiektów, których w Polsce nikt nie realizował. W Australii zdobył doświadczenie, dzięki któremu został dyrektorem generalnym budowy Stadionu Olimpijskiego w Sydney. Obecnie jest w swej dziedzinie specjalistą światowej klasy. Inżynier Edmund Obiała dzieli się spostrzeżeniami odnośnie budowy stadionów, czasu ich realizacji i obowiązujących w tej dziedzinie standardów.
Myśl architektoniczna i wykonawcza stale się rozwija. Jakich zmian przy budowie stadionów można się spodziewać w najbliższych latach?
- Podam to na przykładzie mojego zespołu. Zanim przystąpimy do pracy, już jesteśmy w stałym kontakcie z organizacjami sportowymi, czyli przyszłymi użytkownikami oraz organami zatwierdzającymi. Korzystamy z przepisów zawartych w przewodniku pt. "Guide to the Safety at Sports Grounds", zwanego potocznie "Zieloną Księgą". Jest to prawdziwa skarbnica wiedzy odnośnie wymagań technicznych przy realizacji obiektów. Przez ostatnie sześć lat towarzyszy nam czwarte jej wydanie, obecnie opracowywana jest piąta edycja, która ma ukazać się w 2008 roku. Na jej podstawie można wnioskować, że główne elementy zmian dotyczyć będą podejścia do projektowania stadionów i wyraźnie zmierza ono w kierunku jeszcze większego komfortu dla widzów oraz zawodników. Polegać to ma na większej przestrzeni danej każdemu widzowi, a także zwiększeniu liczby toalet przeznaczonych dla kobiet. Duże udogodnienia wprowadzone zostaną także dla osób niepełnosprawnych. Przemieszczanie się po stadionie, a także miejsca skąd będą oni oglądać widowisko mają być szczególnie dostępne. Kolejnym wyzwaniem są media. Coraz większe jest zainteresowanie prasy i telewizji, czyli podczas imprez sportowych jest na stadionach coraz więcej dziennikarzy i ekip towarzyszących. Dlatego m.in. poprzez szeroko rozumiane rozwiązania architektoniczne, będziemy chcieli zapewnić jak najlepsze warunki do realizacji telewizyjnej. Na pewno za 10-15 lat zostaną wprowadzane nowe technologie i materiały, jednak obecnie ciężko wyobrazić sobie ich kształty. Geometria i funkcje stadionu na przestrzeni lat specjalnie się jednak nie zmienią. Myślę, że wspomniana piąta edycja "Zielonej Księgi" będzie w użytkowaniu przez jakieś następne dziesięć lat.
W jaki sposób budować stadiony w Polsce by zdążyć na EURO 2012?
- Czasu jest mało. Wiem, że na przykład Stadion Narodowy w Warszawie ma już swojego projektanta (firma JSK). Natomiast nie orientuję się, czy będzie to tylko zespół architektoniczny czy wielobranżowy. Na pewno należy jak najszybciej zaprosić do projektowania zespoły z następujących branż: konstrukcja, instalacje, akustyka, oświetlenie, catering, media i komunikacja IT. Następnie, w zależności od rodzaju kontraktu, należałoby Generalnego Wykonawcę włączyć w proces projektowania stadionu. Mógłby on przejąć zespół projektowy by na gorąco mogłyby być dokonywane pewne zmiany. Trzeba bowiem pamiętać, że projektanci nie zawsze rozumieją sposoby realizacji obiektów. Zatem jak najszybsze wprowadzenie wykonawcy będzie plusem jeżeli chodzi o czas, minusem zaś jeżeli chodzi o cenę - będzie wyższa. Jednak w zaistniałej sytuacji powinno to być rozwiązaniem lepszym. Późniejsze podpisanie umowy może spowodować duplikacje wydatków, a nawet zagrozić nieukończeniem budowy na czas.
Był Pan w zespole, który budował nowe Wembley. Anglicy też mieli spore problemy...
- Moja przygoda na Wembley zaczęła się w roku 1999, kiedy zostałem Naczelnym Dyrektorem tego przedsięwzięcia. Wpierw powstały założenia wykonawcze i projekt stadionu. Następnie przeszliśmy do tzw. miękkiej rozbiórki starego Wembley. Kiedy nadszedł czas na decyzje dotyczące nowego obiektu, nie za bardzo zaczęło się wszystko układać. Chodzi głównie o sprawy finansowania oraz projektu samego stadionu. Za dużo organizacji i komitetów zaczęło się mieszać, jak ma on wyglądać i jakie dyscypliny sportu obsługiwać. Równocześnie zacząłem mieć wątpliwości co do samego projektu, którego realizacja groziła ogromnymi stratami finansowanymi. W konsekwencji podjąłem trudną dla siebie decyzje. Po dwóch latach pracy na Wembley odszedłem z firmy. Powróciłem w roku 2006, jako doradca Ministerstwa Sportu w sprawie opóźnień w budowie. Dokonałem analizy dotychczasowych robót i zaproponowałem rozwiązania przyspieszające prace na stadionie. Moja misja na Wembley skończyła się w maju 2007 roku wraz ze szczęśliwym oddaniem go do użytku. Reasumując - termin otwarcia Wembley przesunął się w czasie o jakieś dwa lata, a całkowity koszt budowy wyniósł ponad 800 mln funtów.
A co obecnie Pan realizuje?
- Moja praca koncentruje się na przygotowaniach Londynu do igrzysk olimpijskich w 2012 roku. Jestem głównym koordynatorem technicznym projektowania i budowy obiektów olimpijskich. W tej chwili mamy zespół składający się z około tysiąca osób, podzielonych na trzy grupy. Jedna z nich zajmuje się przygotowaniem organizacji igrzysk olimpijskich. Druga grupa odpowiedzialna jest za projekt i budowę obiektów olimpijskich. Trzecia zaś zajmuje się stroną logistyczną i administracyjną przedsięwzięcia. Wraz z moim zespołem odpowiedzialny jestem za zgodność projektów olimpijskich z wymaganiami technicznymi i ich funkcjonalność. Projekty te muszą zagwarantować użycie dostępnych technologii i środków. Duża część z nich jest gotowa do realizacji, dzięki czemu już teraz jesteśmy z programem na trzy miesiące do przodu.
P.S. Edmund Obiała obecnie pracuje w firmie Laingorourke. To właśnie ten zespół zajmuje się obiektami szykowanymi na igrzyska olimpijskie Londyn 2012.