Zdrowy transport chłodu
Jeśli ktoś był na tymczasowym lodowisku i widział agregat chłodniczy firmy Trane, ta może mu się kojarzyć z budową i utrzymaniem lodowisk. Ale - jak się okazuje - od propagowania zdrowego stylu życia do proponowania wykonawcom rozwiązań energooszczędnych, które będą wartością dodaną inwestycji, droga niedaleka. W Warszawie ilość energii, zużywanej przez budynki, podobno można zmniejszyć o 50 procent.Z Pawłem Markitonem, dyrektorem zarządzającym Trane na Polskę i kraje bałtyckie rozmawia Magdalena Stopa.
W grudniu 2007 roku, czyli niedługo po zmianie nazwy - z American Standard Companies - firma Trane uruchomiła wraz z firmą Hefal kilka lodowisk w różnych miejscach Polski. Poza agregatami chłodmiczymi oferują Państwo kompleksowe wsparcie techniczne. Na czym ono polega?
Co do zmiany nazwy, to muszę sprostować, że Trane był po prostu jedną ze spółek grupy kapitałowej American Standard Companies - kilka firm z tej grupy pod koniec roku odłączyło się. Trane jest teraz samodzielnym bytem, notowanym na giełdzie. Kompleksowe wsparcie techniczne polega na dopasowaniu koncepcji agregatu oraz jego części hydraulicznej do potrzeb konkretnych lodowisk i ich wielkości. To właśnie układ hydrauliczny agregatu powoduje, że przez rurki, umieszczone w płycie lodowiska, płynie odpowiednia ilość glikolu i woda w jednolity sposób zamarza. Z Hefalem, wykonawcą sztucznych lodowisk, współpracujemy od trzech lat.
Kiedy zaczyna działać agregat: jako pierwszy czy ostatni element systemu? I czy praca agregatu jest uzależniona od temperatury na zewnątrz? Podobno już przy temperaturze powyżej 12oC utrzymywanie lodowiska wydaje się bezzasadne.
Agregat jest ostatnim elementem, który może być podłączony do systemu. Jego parownik i całą siatkę rur w macie rurowej wypełnia się glikolem, a potem odpowietrza - aby zapewnić ciągłość przepływu. Ale najpierw trzeba położyć całą szachownicę rur i mieć gotową powierzchnię. Na rozwinięcie maty rurowej potrzeba dnia bądź dwóch. Skraplacze naszych agregatów są projektowane na temperatury obliczeniowe ponad 30oC. Jeśli więc temperatura zewnętrzna zwiększa się do 12oC, wydajność maszyny chłodniczej nie spada. Pogarsza się jedynie jakość lodu.
Prace na udoskonalaniem agregatów trwają. Np. w Sochaczewie maszyna, wybudowana w sezonie 2007/ 2008, jest inna niż rok wcześniej. Wydaje się, że właśnie agregaty, jak i cała branża HVAC to idealne miejsce do wdrażania innowacyjnych rozwiązań...
To prawda. Zmiany dotyczą wszystkich komponentów maszyny. Lodowisko w Sochaczewie ma agregat CGAN chłodzony powietrzem. Dla podwyższenia wydajności zwiększyliśmy ilość sprężarek w systemie, są one także sprawniejsze niż produkowane dwa, trzy lata temu. Zmieniamy konstrukcję skraplacza. Co do parowników - w maszynach o większych wydajnościach stosujemy parowniki płaszczowo-rurowe, a w maszynach mniejszych, wyposażonych w sprężarki spiralne (scroll), wymienniki płytowe. Postęp jest szczególnie widoczny w zakresie automatyki agregatów. Agregaty CGAN usprawniliśmy ostatnio przez zastosowanie elektronicznych zaworów rozprężnych. Lepiej od elektrostatycznych wypełniają one parownik, podwyższają tym samym współczynnik wydajności chłodniczej COP (ang. Coefficient Of Performance). Innowacje do swoich maszyn wprowadzamy co roku.
Czym różnią się agregaty, wykorzystywane do chłodzenia lodowisk stacjonarnych i demontowanych?
Lodowiska stacjonarne wymagają zastosowania maszyn chłodzonych wodą, natomiast lodowiska demontowane - chłodzonych powietrzem. W przypadku pierwszych współczynnik COP wynosi 6-8, w drugich jest niższy - waha się między 3 a 4. Ponadto agregaty o wyższym współczynniku są bardziej energooszczędne. Takie montujemy w budynkach, zakładach przemysłowych, supermarketach, centrach konferencyjnych - zaprojektowanych na duże wydajności chłodnicze. Przykłady? W Warszawie będą to chociażby Intraco, Hotel Marriott, Złote Tarasy, Warszawskie Centrum Finansowe. Po przeprowadzeniu modernizacji Marriott zaoszczędził, w szczycie sezonu około 35 proc. energii. Do większych zakładów przemysłowych, gdzie chłód jest wykorzystywany na użytek technologiczny, należą w Polsce: Fiat, Philip Morris, Michelin, Ferrero (zakład w trakcie budowy - przyp. red.).
Pomijając wykonawców lodowisk, do jakich przedsiębiorców branży budowlanej kierują Państwo swoją ofertę?
Lodowiska to tylko 1 proc. naszego biznesu w Polsce. Trane ma aplikacje do wszystkich rodzajów budynków i technologii przemysłowych. Poczynając od zwykłych budynków biurowych, poprzez hotele, markety, obiekty handlowe, aż do rozwiązań i aplikacji szczególnych. Niedawno jednej z polskich kopalń oferowaliśmy system maszyn chłodniczych, który sprawdził się w kopalniach Afryki Południowej. Jednak już wiele lat temu zrozumieliśmy, że zmienia się zapotrzebowanie klientów. To znaczy przestają pytać o maszyny, a interesują ich rozwiązania. Np. jeden z producentów czekolady był zainteresowany możliwością schładzania medium technologicznego do -25o. Żeby sprostać tego typu wyzwaniom, trzeba oferować coś więcej niż urządzenia. Elementy trzeba po prostu umieć powiązać automatyką. W Stanach Zjednoczonych w tym obszarze jesteśmy bardzo mocni. W Europie pozycję na rynku automatyki dopiero rozwijamy.
Czy dla budynków i zakładów przemysłowych automatyka się różni?
Nie, różni się właściciel. W zakładzie przemysłowym jest on rozpoznawalny i nigdy nie mamy wątpliwości, z kim rozmawiać o niezawodności czy energoooszczędności systemu. Jeśli mamy na uwadze budynek, który powstaje np. w Warszawie, Krakowie czy gdzieś indziej, do końca nie wiemy, kto będzie jego właścicielem. Bo kto inny inwestuje, kto inny jest generalnym wykonawcą, jeszcze ktoś inny ma budżet na urządzenia, a ktoś - swój punkt widzenia, co należy zastosować, a co nie. Nie myśli się o tym, by system chłodzenia, klimatyzowania czy ogrzewania był energooszczędny. Nie wiadomo bowiem, kto będzie wyjmował pieniądze i płacił za energię.
A zakłady przemysłowe myślą już poważnie o energooszczędności?!
Tak. W wielu przypadkach weszliśmy ze swoją technologią tylko dlatego, że potrafiliśmy wykazać klientowi, że - stosując nasz pomysł - będzie mógł klimatyzować zakład taniej. Dla efektywnego chłodzenia kluczowa wydaje się umiejętność właściwego sterowania maszynownią chłodniczą, bo konsumuje ona dużo energii, a także systemami pompowymi. W naszym klimacie, w okresie zimowym można stosować tzw. free-cooling, czyli schładzanie pomieszczeń przy użyciu chłodu zewnętrznego. Free-cooling sprzęga się z całością systemu klimatyzacyjnego, z maszynownią chłodniczą i wiąże się systemem automatyki. Jeśli system przekroczy pewną wydajność, maszynownia automatycznie włącza się bądź wyłącza.
W maju 2007 roku przystąpili Państwo do Clinton Climate Initiative - programu, zainicjowanego przez Billa Clintona, byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Co to za program?
CCI stawia sobie za zadanie zmniejszenie - w skali światowej - emisji CO2, a co za tym idzie ograniczenie efektu cieplarnianego. Możliwość zaoszczędzenia energii tkwi zdaniem Clintona w budynkach. Można to zrobić, modernizując systemy energetyczne budynków, to znaczy stosując agregaty chłodnicze o wysokim COP. Inne sposoby to m.in.: zmiana przepływów systemów chłodniczych i grzewczych ze stało- na zmiennoprzepływowe, zmiana nawiewów na zmiennoprzepływowe, dostosowanie izolacji, montaż rekuperatorów. W ramach programu pełnimy rolę eksperta: doradzamy, dajemy wsparcie techniczne, robimy audyty energetyczne, udzielamy pomocy w zakresie tzw. technicznego dotarcia do różnych typów budynków. Bo na każdy jest przecież inna aplikacja. Ostatnio mieliśmy spotkanie z przedstawicielami władz miejskich Warszawy, dyrektorami stołecznych szkół, przedszkoli i szpitali. Pokazaliśmy i przekonywaliśmy ich do rozwiązań, które pozwalają zużywać mniej energii, a które są możliwe nawet w ramach środków budżetowych.
Czy tego typu inicjatywy firma podejmuje też poza Warszawą?
Liczymy na to, że na bazie doświadczeń warszawskich będziemy w stanie zaproponować takie rozwiązania. Stolica jest jednym z czterdziestu miast, które zostały wybrane do programu. Kryterium była ilość zużywanej energii bądź to, czy w mieście da się zaszczepić inicjatywę, która by promieniowała dalej. W Europie Środkowo-Wschodniej eksploatacja budynków pochłania 60 proc. całkowitego zużycia energii, przy czym w miastach wskaźnik jest wyższy - wynosi 80 proc. Biorąc pod uwagę, że w Warszawie zużycie energii można ograniczyć do 30-40 proc., a barierą nie są już środki finansowe, lecz raczej brak wiedzy i rozumienia wśród osób decyzyjnych, do zrobienia jest naprawdę dużo.