Dyrektywa o emisjach przemysłowych łagodniejsza dla polskich firm
Parlament Europejski prawdopodobnie zgodzi się częściowo na ulgowe traktowanie polskich firm, dzięki czemu nasz przemysł i energetyka nie będą musiały drastycznie zmniejszyć emisji gazów i pyłów, co mogło kosztować przedsiębiorstwa nawet 50 mld zł. "Udało się nieco złagodzić niektóre niekorzystne dla nas zapisy dyrektywy o emisjach przemysłowych"– ocenia Daria Kulczycka, dyrektor Departamentu Energii i Zmian Klimatu PKPP Lewiatan.
Dyrektywa o emisjach przemysłowych, nad którą wkrótce będzie głosował Parlament Europejski, zakłada konieczność zmniejszenia emisji pyłów i gazów od 2016 r. średnio o połowę. Gdyby została przegłosowana w pierwotnej wersji nasz przemysł i energetyka byliby zmuszeni w wielu przypadkach do szybkiego zamykania przestarzałych zakładów. Redukcja emisji przemysłowych mogłaby kosztować nawet 50 mld zł. Na szczęście, kilka spraw udało się załatwić po myśli naszych negocjatorów. Przede wszystkim, wprowadzono do 2023 r. okres przejściowy dla ciepłownictwa. Nasze lokalne ciepłownie będą więc miały więcej czasu na dostosowanie się do nowych przepisów. W innym przypadku groziło im szybkie zamknięcie.
W dyrektywie znajdzie się również tzw. rozwiązanie opt-out dla elektrowni. Instalacje energetyczne, które są przeznaczone do zamknięcia, będą mogły pracować do 2023 r., choć nie więcej niż 17,5 tys. godzin, bez konieczności instalowania urządzeń ograniczających emisję. Gdyby ten zapis się nie pojawił, właściciele elektrowni stanęliby przed dylematem: zamknąć instalację lub ponieść ekonomicznie nieuzasadnione koszty urządzeń, które i tak byłyby wkrótce zdemontowane. Ponieważ problem dotyczy wielu polskich (ale także brytyjskich) elektrowni, to decyzja o ich zamknięciu oznaczałaby braki w dostawie prądu.
- Wprowadzono także okres przejściowy do czerwca 2020 r. dla dużych instalacji spalania. Zgodzono się na krajowe plany dostosowawcze do nowych wymogów emisji przemysłowych. Państwa członkowskie mają je przedstawić Komisji Europejskiej do 2013 r. Zobowiążą one operatorów instalacji do otrzymania od krajowego administratora zezwoleń emisji ustalonych w oparciu o najlepsze dostępne techniki. Decyzje pozostawiono więc państwom członkowskim Wspólnoty. Ważne, że limity emisji mogą być zgodne z najlepszymi krajowymi, a nie unijnymi standardami. Elastyczność decyzji krajowych została jednak ograniczona do przypadków, gdy koszt implementacji najlepszej, dostępnej technologii w danej, specyficznej instalacji mógłby być nieproporcjonalny do spodziewanych korzyści środowiskowych – dodaje Daria Kulczycka.