Flipperzy nie zapłacą wyższych podatków – projekt ustawy antyflipperskiej przepadł w Sejmie
Lewica chciała ograniczyć krótkoterminowe operacje kupna i sprzedaży mieszkań dodatkowym podatkiem. Nie udało się jej jednak przekonać do swoich racji koalicjantów. To ich głosami ustawę odrzucono po pierwszym czytaniu w Sejmie. Nie została nawet skierowana do komisji. Czy będzie nowy projekt ustawy antyflipperskiej? Jak ograniczyć działalność flipperów?
Spis treści
- Czy flipper psuje rynek?
- Jakie były założenia ustawy antyflipperskiej?
- Czy podnoszenie podatków to dobry sposób na ochronę rynku mieszkań?
- Potrzeba zmiany przepisów
Projekt Lewicy zmieniający projekt o podatku od kupna i sprzedaży mieszkań budził od początku mieszane uczucia koalicjantów. W dodatku sami projektodawcy już na etapie skierowania projektu do Sejmu wprowadzili autopoprawki, które spowodowały przełożenie czytania na kolejne z zaplanowanych posiedzeń. Projekt nie uzyskał aprobaty większości sejmowej. Czy to koniec prób wprowadzenia ograniczeń dla flipperów?
Czy flipper psuje rynek?
Problem flippingu dotyczy zasadniczo dużych miast wojewódzkich, a w szczególności kilku największych, gdzie można uzyskać największe przebicie ceny pomiędzy kupnem a sprzedażą. Po drodze są oczywiście koszty remontu, ale nie zawsze są one bardzo wysokie – wszystko zależy od lokalizacji, bo mieszkanie w centrum Warszawy, Gdańska czy Krakowa warto wykończyć w wysokim standardzie.
Wiele osób, m.in. w koalicji rządzącej uważa flipperów za osoby przedsiębiorcze, które znalazły dobry sposób na zarabianie pieniędzy.
Flipping jest wciąż mocno promowany jako dobry sposób na zarabianie. W internecie znaleźć można strony gdzie flipperzy chwalą się sukcesami lub organizują płatne szkolenia, które mają pozwolić szerszej grupie osób na dostęp do tego biznesowego raju.
Teoretycznie flipper przeszukuje rynek sprzedaży mieszkań i wynajduje najlepsze okazje. Nikt tego nie może zabronić. Problem w tym, że nie ma już w tej branży konkurencji. Rynek został opanowały przez duże zespoły flipperskie, które kontrolują rynek. To właśnie w tę grupę miała uderzyć ustawa.
Jakie były założenia ustawy antyflipperskiej?
Zgłoszony w Sejmie projekt Lewicy zakłada uregulowanie flippingu poprzez opodatkowanie wyższymi stawkami kolejnych zakupów nieruchomości. W projekcie zaproponowane zostały trzy stawki podatku od czynności cywilno prawnych (PCC) w zależności od czasu jaki minie od czasu kupna nieruchomości a jej sprzedażą. PCC ma wynosić:
- 10% - przy sprzedaniu mieszkania w ciągu roku od daty zakupu,
- 6% - przy sprzedaży mieszkania w ciągu dwóch lat,
- 4% - przy sprzedaży do trzech lat.
To nie jedyne ograniczenie w projekcie. Zakłada on wyższe opodatkowanie dla flipperów w przypadku zakupu trzeciego i następnego mieszkania w ciągu pięciu kolejnych lat. Metodą na weryfikację liczby transakcji ma być oświadczenie o liczbie transakcji kupna w ciągu pięciu lat, które ma być dołączane do umowy u notariusza. Złożenie fałszywego oświadczenia narazi kupujące na konsekwencje prawne.
W trakcie prac wprowadzono do projektu autopoprawkę, która zwalniałaby z obowiązku odprowadzenia wyższego podatku osoby, które znalazły się w szczególnej sytuacji życiowej. W celu obniżenia PCC w ustawie przewidziano złożenie wniosku do naczelnika urzędu skarbu o odstąpienie od naliczenia wyższej daniny. Ta uznaniowość i uzależnienie wysokości podatku od decyzji urzędnika wzbudziła duże kontrowersje.
Czy podnoszenie podatków to dobry sposób na ochronę rynku mieszkań?
Po odrzuceniu przez Sejm projektu ustawy Lewicy o zmianie ustawy o podatku od czynności cywilnoprawnych można się zastanowić czy podnoszenie podatku dla osób, które traktują mieszkania jak towar jest sposobem na uzdrowienie rynku? Odpowiedź jest twierdząca, a przekonuje do tego, że od od 1 stycznia 2024 r. obowiązuje wyższy podatek od czynności cywilnoprawnych (PCC) na rynku pierwotnym dla wszystkich kupujących szóste i kolejne mieszkanie w jednej lokalizacji. Od takich transakcji trzeba odprowadzić PCC w wysokości 6%.
Rozwiązaniem może być także wprowadzenie podatku katastralnego, ale tylko dla posiadaczy wielu nieruchomości. Na razie rząd nie planuje takich posunięć, ale wiele osób ze sfer rządowych, również lewicowych, uważa takie podejście za rozsądne.
Potrzeba zmiany przepisów
Problem dostępności mieszkań jest bolączką od dziesięcioleci. Za kilkadziesiąt lat rozwiąże się być może sam ze względu na zmniejszającą się liczbę ludności w Polsce. Wiele osób jednak jest zdania, że wyludniać się będą regiony o słabym dostępie do miejsc pracy, a w największych miastach ludzi będzie wciąż przybywać.
W Polsce w mieszkalnictwie dominuje model własnościowy. Większość Polaków nie chce wynajmować, a posiadać mieszkanie lub dom na własność. Jest traktowane jako lokata kapitału i ewentualne zabezpieczenie na przyszłość. Takie podejście ma wiele przyczyn, a jedną z nich jest panujące w społeczeństwie przekonanie o niepewności ekonomicznej naszego kraju.
W ostatnich latach zakup mieszkania na kredyt bardziej się opłacał niż wynajmowanie. Ostatnio ta tendencja się odwróciła i raty kredytów stają się wyższe w danej lokalizacji od ceny wynajęcia podobnego metrażu.
Przeciwnicy ustawy Lewicy sugerowali, że samymi podatkami nie da się rozwiązać problemu i trzeba sprawę potraktować bardziej systemowo. Jednym z elementów zmian powinna być zmiana przepisów, dzięki którym wzrośnie w Polsce liczba mieszkań na wynajem. Obecnie bowiem wielu właścicieli obawia się wynajmować lokal nie mając gwarancji, że są pod ochroną państwa. Praktyka bowiem pokazuje, że najemcy mogą zrobić co chcą, gdyż są na mocy prawa bardziej chronieni niż właściciel.
Krakowski Manhattan. Osiedle Avia w Krakowie. Zdjęcia 2024
Autor: Dorota Niećko
Osiedle Avia w Krakowie.