Podatek katastralny – co to? Czy zostanie wprowadzony w Polsce? Dodatkowe obciążenie dla właścicieli nieruchomości
Temat wprowadzenia podatku katastralnego powraca jak bumerang przy różnych okazjach. Ostatnio znowu temat został wywołany przez polityków i ekspertów ekonomicznych. Co to jest podatek katastralny i czy zostanie wprowadzony w Polsce?
Spis treści
- Podatek katastralny - co to jest?
- Jak jest gdzie indziej?
- Problem z wyceną
- Podatek katastralny – kiedy w Polsce?
Podatek katastralny - co to jest?
Podatek katastralny to coroczna należność, jaką obciążani są właściciele nieruchomości a wysokość uzależniona jest od jej wartości. Kwota katastru byłaby o wiele wyższa od opłacanego przez właścicieli gruntów, domów, mieszkań i obiektów budowlanych podatku od nieruchomości obowiązującego obecnie. Zwolennicy podatku katastralnego upatrują w nim uzdrowienia dla gospodarki, a przede wszystkim poprawy sytuacji w mieszkalnictwie. W chwili obecnej bowiem inwestycje mieszkaniowe są w Polsce jedyną formą lokaty kapitału, którą wykorzystują przede wszystkim duzi gracze na rynku, co winduje ceny. Podatek katastralny mógłby zmniejszyć zainteresowanie kupnem przez bogate fundusze inwestycyjne czy banki, ale także uderzyłby w osoby, które chcą kupić lub już posiadają mieszkanie czy dom tylko dla siebie.
Jak jest gdzie indziej?
Na podatek katastralny zdecydowało się już wiele europejskich państw, m.in.: Niemcy, Francja, Belgia, Wielka Brytania, Hiszpania, a nawet Litwa i Łotwa. W każdym z nich obowiązują inne zasady i stawki. Kwota tego podatku wynosi od 0,3% do 2% wartości nieruchomości. Na wartość ma wpływ wiele czynników, nie tylko lokalizacja i powierzchnia, ale także stan techniczny i rodzaj budynku, typ użytkowania, stan prawny. Za przykład może posłużyć hiszpański IBI, czyli podatek miejski, którego podstawą podatkową jest wartość katastralna nieruchomości, zmienna co roku. Wynosi on 0,4% – 1,16% wartości. W Wielkiej Brytanii z kolei wysokość podatku katastralnego zależy od zakwalifikowania wartości domu lub mieszkania do jednej z ośmiu grup podatkowych z najniższą kwotą 0,5%, a średnią wynoszącą 1%.
Można się spodziewać, że właśnie w takich granicach można spodziewać się podatku katastralnego w Polsce. Co to oznacza? Jeśli ktoś ma mieszkanie wycenione na 600 000 zł, corocznie musiałby zapłacić kwotę 3 000-6 000 zł. To kwota nieporównywalnie wyższa do obecnego podatku od nieruchomości.
Problem z wyceną
Podatek katastralny wymaga urzędowych stawek wycen nieruchomości. Nikt nie może ustalać sobie cen domów i mieszkań samodzielnie. Dla każdego regionu, miasta lub jego części, wsi muszą obowiązywać urzędowe ceny nieruchomości. Każdy właściciel musi wiedzieć od jakiej kwoty państwo będzie ściągać od niego podatek. Do tego są potrzebne narzędzia, które umożliwią sprawiedliwą wycenę gruntów i budynków. Jak do tej pory od dwudzestu lat samorządy nie uporały się jeszcze z przygotowaniem zintegrowanego systemu o nieruchomościach (ZSIN), który jest podstawą do opracowania systemu do obliczeń wartości nieruchomości.
Podatek katastralny – kiedy w Polsce?
Na razie nie ma się co martwić, bo na pewno podatek katastralny nie zostanie wprowadzony w 2024 r. Wynika to choćby z zasady, że nie wprowadza się nowych regulacji, szczególnie tych działających na niekorzyść podatników w trakcie roku podatkowego. Nie trwają też żadne prace legislacyjne ani przygotowania do nich. Wiele osób uważa jednak, że w ciągu najbliższych lat może dojść do opracowania zasad opłacania tej daniny w ramach zapowiadanej reformy finansów publicznych.
Jednym ze zwolenników podatku katastralnego jest nominowany 17 stycznia 2024 r. na wiceministra rozwoju i technologii Krzysztof Kukucki. Jednak w jego wypowiedziach jak też i w wypowiedziach innych osób, które ostatnio zabrały w tej sprawie głos słychać, że wprowadzenie tej daniny nie obowiązywałoby przynajmniej w początkowej jej fazie właścicieli jednego czy dwóch mieszkań.
Patodeweloperka Warszawa. I tak niestety buduje się w Warszawie, zdjęcia
Autor: Szymon Starnawski
Bliska Wola Tower składa się z trzech wysokich na niemal sto metrów wieżowców wypełniających w całości niewielką działkę. Zw względu na skojarzenia z Azją, mieszkańcy stolicy nazwali tę patodeweloperkę warszawskim Hongkongiem