Sejm uchwalił nowelizację Prawa zamówień publicznych. PZPB protestuje
Sejm uchwalił 14 września 2012 r. ustawę o zmianie ustawy – Prawo zamówień publicznych oraz ustawy o koncesji na roboty budowlane lub usługi. Ma ona usprawnić udzielanie zamówień publicznych i dostosowanie polskiego prawa do przepisów unijnych. Jednak od momentu konsultacji, przeciwko niektórym zapisom tej ustawy protestuje Polski Związek Pracodawców Budownictwa (PZPB).
Polski Związek Pracodawców Budownictwa (PZPB) najwięcej zastrzeżeń ma zwłaszcza do art.24., który daje zamawiającym nowe podstawy wykluczania wykonawców z postępowań w drodze arbitralnych decyzji. Szczególny sprzeciw budzi możliwość arbitralnego wykluczenia z przetargu wykonawcy, który w poprzednich 3 latach zapłacił karę umowną w wysokości powyżej 5% wartości kontaktu. Natomiast kary umowne zamawiający jednostronnie określa w specyfikacji istotnych warunków zamówienia i ich zastosowanie wcale nie musi oznaczać, iż zamawiający poniósł jakąkolwiek realną stratę. To oznacza, że zamawiający mogą wpisać kary osiągające 5% wartości zamówienia z powodu nawet błahych uchybień, uważa PZPB.
W oświadczeniu PZPB, nadesłanym tuż po uchwaleniu nowych zapisów Prawa zamówień publicznych czytamy: „Dodatkowo, wykluczenie ze wszystkich przetargów publicznych w kraju firmy, która w przeszłości odstąpiła od realizacji kontraktu, de facto zmusza przedsiębiorców do działania na szkodę firmy, realizując kontakty, które na skutek zmiany warunków gospodarowania stają się nierealne.”
PZPB jest oburzone, że uchwalone właśnie przepisy mogą być stosowane bez wyroku sądu, a to jest sprzeczne z prawem Unii Europejskiej. Zresztą, podobnie wypowiadało się Biuro Analiz Sejmowych, które poddało w wątpliwość konstytucyjność przepisów pozostawiających wykluczenie poza kontrolą sądu.
Związek pracodawców budownictwa ocenia wprowadzenie tych zapisów jako niezwykle szkodliwe dla sektora budowlanego i wcale nie czynią one systemu zamówień publicznych berdziej przejrzystym. PZPB uważa, że to kolejna regulacja pogłębiająca nierównowagę praw i obowiązków stron umowy o zamówienie publiczne oraz przerzucająca wszelkie ryzyka na wykonawców. Jest to obecnie praktykowane w kontraktach na drogi i autostrady i do czego to doprowadziło? Do zapaści rynku budowlanego, utraty płynności finansowej firm budowlanych i pozostałych uczestników kontraktów, i co najgorsze - do upadłości coraz większej liczby przedsiębiorstw z tego sektora.
"W naszej opinii, tak sformułowane przepisy połączone z arbitralnością ich stosowania spowodują eliminację z przetargów zdecydowanej większości doświadczonych i kompetentnych firm, zaś w przetargach będą startować albo przedsiębiorstwa bez żadnej historii na rynku albo “biznesowi hazardziści”, którzy nie będą mieli realnej możliwości realizacji zamówień!" Od dawna PZPB uważa, że sytuację w branży budowlanej poprawi realne sprawdzanie wykonawcy na etapie przetargu, optuje za wprowadzeniem tzw. prekwalifikacji. Chodzi o "prześwietlenie" możliwości technicznych, przerobowych i finansowych oferentów. Związek uważa, że obecnie wykonawca jest wybierany na podstawie arbitralnej decyzji zamawiającego. Stosowanie tego typu praktyk i zapisów nowej ustawy spowoduje niemożność realizacji ważnych inwestycji i marnotrawstwo środków publicznych ze szkodą dla Skarbu Państwa.
I wreszcie PZPB komentuje, że sposób uchwalania tej ustawy przeczy zasadom uczciwego dialogu społecznego. Zostały bowiem zignorowane uwagi i poprawki zgłaszane m.in przez organizacje pracodawców uwag i poprawek, odwołano posiedzenie Komisji Gospodarki przed trzecim czytaniem.
"To dowodzi braku chęci dialogu z tymi, którzy realnie odczują skutki fatalnych decyzji ustawodawcy. Dodatkowo, w sytuacji postępującej zapaści branży budowlanej spowodowanej przede wszystkim polityką publicznych inwestorów w ostatnich latach, tego typu fatalne regulacje zaowocują dalszym pogorszeniem sytuacji branży a co za tym idzie wzrostem bezrobocia!" - podkreśla PZPB.
Fakt, niejednokrotnie słuchając argumentacji przedstawicieli Urzędu Zamówień Publicznych i propozycji środowiska budowlanego, wydawało się, że chodzi o dwa różne światy, a nie mecz do jednej przecież bramki...