Będzie brudniej i drożej
Zdaniem badaczy z Arctic Climate Impact Assesment, około roku 2100 może zniknąć cały lód pokrywający ocean w rejonie Arktyki. W XXI wieku temperatura na Ziemi podniesie się - wg różnych scenariuszy - od 1,8 stopnia, nawet do 5 stopni Celsjusza. Szacunki Międzynarodowego Zespołu ds. Klimatu wskazują, iż wzrost temperatury o 2,5 stopnia spowoduje spadek PKB o ok. 1,5%-2%. Najnowszy raport EURIMA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Materiałów Izolacyjnych) wskazuje, iż Unia Europejska wspierając termomodernizację budynków mieszkalnych, mogłaby zaoszczędzić ok. 270 mld euro rocznie.
Za skutki zmian klimatycznych obserwowanych w XX wieku będziemy musieli zapłacić konkretne pieniądze. Towarzystwa ubezpieczeniowe i ekolodzy szacują koszty, lobby paliwowe uspakaja, veture capital zaczyna łaskawiej spoglądać na alternatywne źródła energii. Być może to one okażą się złotym interesem na miarę Google, czy Amazon.
Zdaniem badaczy z Arctic Climate Impact Assesment, około roku 2100 może zniknąć cały lód pokrywający ocean w rejonie Arktyki. Topnienie lodowców (także skandynawskich oraz alpejskich) dość obrazowo przedstawia problem zmian klimatycznych. Wiąże się z podnoszeniem poziomu wód mórz i oceanów, który zmusi nas wkrótce do budowy tam, zaś mieszkańców najniżej położonych terenów nadmorskich w uboższych krajach - do emigracji. Ocieplenie klimatu objawia się także w zmianach prądów morskich i temperatury wód oceanicznych. Pogoda staje się coraz bardziej gwałtowna. Crista Camenzind z magazynu YES przytacza dane dotyczące katastrof naturalnych (jak huragany) spowodowanych przez pogodę: 40 lat temu było ich średnio 16 rocznie. Obecnie - 72.
Od pewnego czasu ekolodzy obserwują również migrację gatunków zwierząt i roślin z południa na północ (zależność ta dotyczy półkuli północnej). W gruncie rzeczy nikomu nie przeszkadza pojawienie się w chłodnej strefie umiarkowanej nowych gatunków motyli. Dopóki podobnej wędrówki nie odbędą owady przenoszące malarię i szereg podzwrotnikowych chorób, na które nie jesteśmy uodpornieni.
Przewidywania ekologów traktowane są z pewną rezerwą od czasów słynnych raportów Klubu Rzymskiego, które okazały się mylne. Tym razem jednak klimatolodzy są dosyć zgodni. W XXI wieku temperatura na Ziemi podniesie się - wg różnych scenariuszy - od 1,8 stopnia, nawet do 5 stopni Celsjusza. Szacunki Międzynarodowego Zespołu ds. Klimatu wskazują, iż wzrost temperatury o 2,5 stopnia spowoduje spadek PKB o ok. 1,5%-2%. Przed skutkami niszczycielskich sił natury pierwsi zaczynają bronić się Brytyjczycy. Koszty zabezpieczenia linii brzegowej Anglii i Walii przed ekstremalnymi zdarzeniami pogodowymi obliczono już w 2000 r. i rozłożono na 50 lat. Wyniosą 1,2 miliarda funtów.
Przed wzrostem kosztów, ostrzegają również agencje ubezpieczeniowe, m.in. działająca na globalnym rynku Swiss Re. Nic w tym dziwnego, gdyż według IPCC (United Nation's Intergovernmental Panel on Climate Change) - z chwilą gdy spowodowane rozregulowaniem klimatu megakatastrofy zaczną nawiedzać nas co 25, a nie jak dotychczas co 100 lat - koszty ponoszone przez ubezpieczycieli wzrosną o około 900 procent.
Drożeją również ropa i gaz. Nie ze względu na temperaturę, lecz rosnący popyt ze strony Indii i Chin, oraz ograniczone możliwości zwiększenia wydobycia.
Jakoś z tym wszystkim należy sobie poradzić. Zanim nastanie era odnawialnych i niedrogich źródeł energii, warto zatrzymać się jednak nad samą zasadą energooszczędności. Jeżeli samochód, dom, czajnik, komputer - zużywa mniej energii, jest nie tylko tańszy w eksploatacji, ale i bardziej przyjazny środowisku. Oszczędności rosną zaś zazwyczaj wraz z czasem i kompleksowością rozwiązania. Innymi słowy - nieźle jest ocieplić dach, ale jeszcze lepiej cały dom zaprojektować tak, by nie zużywał wiele energii. Jeżeli będziemy używać rzeczy zaprojektowanych jako energooszczędny system, zapłacimy mniej. Z podobnego założenia wychodzą członkowie stowarzyszeń branżowych producentów termoizolacji. Najnowszy raport EURIMA (Europejskie Stowarzyszenie Producentów Materiałów Izolacyjnych) wskazuje, iż Unia Europejska wspierając termomodernizację budynków mieszkalnych, mogłaby zaoszczędzić ok. 270 mld euro rocznie. Brak dokładnych wyliczeń, jakiego rzędu oszczędności termomodernizacja przyniosłaby w Polsce. Z pewnością w grę wchodzą jednak poważne pieniądze.
- W Polsce istnieje możliwość skorzystania z kredytu termomodernizacyjnego - mówi Sławomir Cichoński z firmy Baumit, członka Stowarzyszenia na Rzecz Systemów Ociepleń. - Część poniesionych nakładów zwróci nam Bank Gospodarstwa Krajowego, w postaci premii termomodernizacyjnej.
Podobnie jak w przypadku Internetu, którego rozwój możliwy był dzięki początkowym nakładom ze środków publicznych, także w przypadku energooszczędności przyszłość zależy nie tylko od naturalnego zainteresowania nią rynku. Potrzebna jest dalekowzroczna polityka, uwzględniająca interesy konsumentów, producentów i środowiska naturalnego. Efektywnego wykorzystania energii jako priorytetu polityki energetycznej, nie znajdziemy dziś w głównym nurcie debaty politycznej. A takie rozwiązanie systemowe wydaje się warte uwagi. Być może pozwoliłoby nie tylko ograniczyć wydatki publiczne i prywatne na energię (wiecznie dziurawy budżet wchłonąłby zaoszczędzone środki jak gąbka - możliwość skierowania ich np. na służbę zdrowia, naukę, etc.), ale i poprawić bezpieczeństwo energetyczne kraju (poprzez ograniczenie zużycia energii), oraz stan środowiska naturalnego.