Czy wycinka drzew to robota deweloperów?

2017-02-22 14:53
Syrena Invest
Autor: Syrena Invest Na warszawskiej Woli u zbiegu Alei Solidarności, Wolskiej i Jaktorowskiej dobiega końca budowa osiedla, którego ozdobą jest ponad 200-leni dąb węgierski.

Warszawski radny i działacz stowarzyszenia „Miasto Jest Nasze”, Jan Śpiewak, uważa, że to deweloperzy wylobbowali poprawkę w ustawie o ochronie przyrody, która zezwala na nieograniczoną wycinkę drzew. Jednak dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich Konrad Płochocki twierdzi, że ustawa bije w deweloperski biznes, bo drastycznie podniosła koszty wycinki drzew na działkach przeznaczonych pod inwestycje.

„Minister Szyszko jest nierozgarniętym ministrem i łatwo mu wcisnąć coś, co jest wrzutką deweloperską” – mówił Jan Śpiewak w Radiu TOK FM. I przypomniał, że minister środowiska Jan Szyszko stał za poprzednich rządów PiS za ustawą o ekranach akustycznych. „To skończyło się tak, że mamy całą Polskę w ekranach akustycznych, które budowano nawet w lasach. Według szacunków, straty państwa z tego tytułu wyniosły miliard złotych” – opowiadał Śpiewak.
Dodajmy, że obowiązująca od stycznia 2017 r. nowelizacja ustawy o ochronie przyrody wywołała burzę w mediach. Chyba najbardziej kontrowersyjny zapis tej ustawy to niemal niekontrolowana wycinka drzew.  Naj Zmiany ostro krytykują nie tylko ekolodzy, ale także zwykli mieszkańcy. Szacuje się, że przez kilkanaście dni w samej Warszawie wycięto już setki drzew. Podobne sygnały docierają z innych miast. Pod presją opinii społecznej, rząd zapowiedział nowelizację, która ma zahamować niekontrolowaną wycinkę drzew. Jednak w mediach obrywa się już nie tylko politykom PiS, którzy przeforsowali kontrowersyjne rozwiązanie w czasie zaledwie jednego posiedzenia Sejmu, ale także deweloperom. Oskarża się ich o chęć zabetonowania miast.

Wycinka drzew podroży mieszkania

Okazuje się jednak, że nowelizacji ustawy domagają się także… deweloperzy!
- Nowe przepisy mają niewiele wspólnego z ochroną środowiska – przyznaje dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD) Konrad Płochocki. I dodaje, że skutkiem tych przepisów może być wzrost cen mieszkań. Płochocki podkreśla, że ustawa zezwala na nieograniczoną wycinkę drzew wyłącznie na działkach należących do osób prywatnych. W przypadku działki będącej w rękach firmy, która chciałaby na niej zbudować np. osiedle, wycięcie drzew oznacza konieczność poniesienia opłat, a te od stycznia drastycznie wzrosły. W PZFD twierdzą, że do końca ubiegłego roku za klon jesionolistny deweloper zapłaciłby w Warszawie niespełna 3 tys. zł, a obecnie opłata wynosiłaby 101,5 tys. zł.
- Jeżeli wycinamy cztery drzewa pod budynek o powierzchni 810 m2 z 12 lokalami, każdy po ok. 70 m2, za wycinkę zapłacimy dziś 254 tys. zł. Do 1 stycznia 2017 r. opłata wynosiłaby ok. 17,6 tys. zł. Oznacza to, że cena każdego mieszkania wzrośnie o 20 tys. zł. Podobnie będzie w innych inwestycjach – przekonuje Konrad Płochocki.
Jan Śpiewak stwierdził jednak w TOK FM, że ustawa nie precyzuje, kiedy drzewo jest wycinane dla celów prywatnych, a kiedy - biznesowych. Jako przykład warszawski radny podał nagłaśnianą przez media wycinkę przed urzędem dzielnicy Śródmieście. „Deweloper przejął skwer i wyciął na nim drzewa argumentując, że to jest własność prywatna. Tylko my wiemy, że ten sam człowiek, który dostał warunki zabudowy, ma pozwolenie na postawienie w tym miejscu hotelu. Wiadomo więc, że jest to związane z działalnością gospodarczą, co teoretycznie pod tą ustawą jest zakazane” – tłumaczył w TOK FM Jan Śpiewak.

Sadzenie drzew zamiast opłat

Tymczasem, PZFD zwrócił się już do ministra środowiska o szybką nowelizację ustawy.
– Chodzi nam o to, by możliwe było stosowanie stawek, które obowiązywały przed 2017 r., dopóki gminy nie ustalą swoich. Uchwały w sprawie opłat nie zostały jeszcze podjęte przez władze Warszawy, Krakowa, Gdańska, Wrocławia i Poznania – mówi Płochocki. Według PZFD,  „wprowadzone zmiany oznaczają całkowitą nierentowność realizacji wielu inwestycji mieszkaniowych i mogą prowadzić do ograniczenia produkcji w branży budowlanej”. Deweloperzy proponują taką zmianę w ustawie o ochronie przyrody, aby sadzenie nowych drzew w zamian za wycięte było regułą, a nie tylko możliwością. Gmina mogłaby zażądać opłaty tylko wtedy, gdyby przyrodniczo nie miało sensu zastępcze nasadzenie.
W PZFD zwracają uwagę, że wycinkę często wymuszają warunki zabudowy, które narzuca gmina, np. deweloper musi zapewnić 1,5 miejsca garażowego na jedno mieszkanie. W efekcie całą powierzchnię działki zajmuje garaż podziemny. A wtedy nie wyrośnie na niej żadne duże drzewo.

Alnus Development
Autor: Alnus Development 123-letnia olsza czarna stała się centralną częścią jednego z dwóch wewnętrznych dziedzińców w inwestycji firmy Alnus Development przy ul. Bobrowieckiej na kupionej na warszawskim Mokotowie. 

Drzewo może być atutem inwestycji

Są też jednak deweloperzy, którzy traktują drzewa jako atut swojej inwestycji. Na warszawskiej Woli u zbiegu Alei Solidarności, Wolskiej i Jaktorowskiej dobiega końca budowa osiedla, którego ozdobą jest ponad 200-leni dąb węgierski. Szefowa marketingu firmy Syrena Invest Marta Nowakowska opowiada, że wycięcie tego zabytku przyrody nie wchodziło w grę, więc dostosowała do niego swój projekt. Powstaje półkolisty budynek, który otacza dąb. Jest on pod stałym nadzorem dendrologa.
Z kolei firma Alnus Development na kupionej na Mokotowie przy ul. Bobrowieckiej działce zastała 123-letnią olszę czarną. Stała się ona centralną częścią jednego z dwóch wewnętrznych dziedzińców. Deweloper umieścił nawet to drzewo w logotypie swojej inwestycji. Ma być ona zakończona w lipcu i – jak nas zapewniono w firmie – drzewo ma się bardzo dobrze. W obu przypadkach deweloperzy wytyczyli wokół drzew 15-metrowy krąg ochronny. Oznacza to m.in., że nie ma pod nim podziemnego garażu.

W Warszawie ubywa drzew
Na początku 2015 r. „Gazeta Stołeczna” (warszawski dodatek do „Wyborczej”) przedstawiła wstrząsający raport ekologów, z którego wynika, że w ostatnich sześciu latach w Warszawie wycięto aż 147 tys. drzew. - To dwa Lasy Bielańskie. Albo 16 parków Łazienkowskich - mówiła „Stołecznej” Joanna Mazgajska, prezes stowarzyszenia Baobab zajmującego się ochroną drzew. Według ustaleń ekologów warszawski ratusz wydał w tym czasie decyzje na nasadzenia jedynie ok. 47 tys. drzew. Urzędnicy tłumaczyli, że dodatkowo ok. 60 tys. drzew posadziło miasto dzięki opłatom inwestorów.
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany