EURO 2012 - podobno ruszamy pełną parą
Przyznanie Polsce i Ukrainie prawa organizacji Mistrzostw Europy 2012 jest wydarzeniem bezprecedensowym w najnowszej historii obu krajów. Jednak odpowiedzialność za sukces EURO 2012 spoczywa nie tylko na decydentach, ale również na wszystkich innych ogniwach tego przedsięwzięcia. Za sprawną realizację inwestycji na pewno odpowiadać będą przedsiębiorcy. Zatem szczególnego znaczenia nabiera porozumienie powołujące Koalicję Polskich i Ukraińskich Pracodawców na rzecz EURO 2012. Oba kraje zdecydowały się ponadto zwiększyć obszar imprezy i zgłosiły do UEFA po dwa dodatkowe miasta - gospodarzy rozgrywek...
Na drodze przygotowań do EURO 2012 oficjalnie stoimy mniej więcej w tym samym miejscu, co 18 kwietnia po ogłoszeniu, że wraz z Ukrainą organizujemy tę trzecią na świecie co do prestiżu sportową imprezę. Właściwie oprócz werbalnych deklaracji i papierowych nominacji nic nie świadczy o tym, że za 5 lat coś się u nas ma wydarzyć, a kolejne kryzysy polityczne i inne wydarzenia w sposób naturalny odsuwają ten temat.
Natomiast energicznie zabrały się do EURO 2012 organizacje pozarządowe, samorządy i przedsiębiorcy. Strategiczne znaczenie może mieć podpisane 23 lipca 2007 porozumienie powołujące Koalicję Polskich i Ukraińskich Pracodawców na rzecz EURO 2012. W obecności Piotra Woźniaka, ministra Gospodarki RP, Kazimierza Kuberskiego, wiceministra Pracy i Polityki Społecznej oraz Adama Olkowicza, przewodniczącego Zespołu PZPN ds. EURO 2012 porozumienie podpisali - Andrzej Malinowski - prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich i Anatolij Kiriłowicz Kinach - minister Gospodarki Ukrainy i jednocześnie prezydent Ukraińskiego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców.
Od lewej: Adam Olkowicz - przewodniczący Zespołu PZPN ds. EURO 2012; tłumacz ministra Ukrainy; Anatolij Kiriłowicz Kinach - minister gospodarki Ukrainy i jednocześnie prezydent Ukraińskiego Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców; Andrzej Malinowski - prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich; Piotr Woźniak, minister gospodarki RP, który nieco zasłania Kazimierza Kuberskiego, wiceministra pracy i polityki społecznej.
- Gdy przyznano Polsce i Ukrainie prawo organizacji EURO 2012 obserwowałem euforię, jaka ogarnęła Polaków. Przypomniała mi się wówczas maksyma Marii Dąbrowskiej: "Polacy są od improwizacji, może to jest nasze nieszczęście, ale jakby tego nie było, niewiele by było" - powiedział podczas uroczystego podpisania porozumienia Andrzej Malinowski, prezydent KPP. - Pomyślałem sobie - polska improwizacja i ukraińska fantazja. To emocjonalna mieszanka, która wymaga okiełznania w racjonalnych ramach. Takie m.in. refleksje legły u podstaw idei powołania Koalicji pracodawców obu państw.
Prezydent Konfederacji wyznał, że po 18 kwietnia oczekiwał czegoś w postaci "pospolitego ruszenia", lawiny inicjatyw, mnóstwa pomysłów, zakasania rękawów zwłaszcza przez elity polityczne. Jednak okazało się, że to nie EURO dominuje w naszym życiu społecznym, politycznym i gospodarczym, a pasje kierowane są ku przeszłości a nie przyszłości. Po skontaktowaniu się z Anatolijem Kidachem, doszli do wniosku, że w obu krajach trzeba wspólnie zdopingować rządy i sfery decydenckie. Trzeba przecież zbudować setki kilometrów autostrad i tysiące dróg ekspresowych, muszą powstać nowe stadiony i hotele, potrzebne będą ekskluzywne restauracje i niedrogie knajpki.
Trzeba porządnie przygotować te mistrzostwa. To wyzwanie i dodatkowo szansa zrobienia dobrych interesów w każdej dziedzinie gospodarki.
- Tylko, że czas ucieka a my z niepokojem obserwujemy, jak ciemne chmury polityki przesłaniają perspektywę rozstrzygnięcia ważnych dylematów ekonomicznych i legislacyjnych - dodaje szef polskiej Konfederacji. - Martwi nas pracodawców, politycznie motywowana wstrzemięźliwość - by nie rzec wrogość - wobec gospodarczych rozwiązań, które sprawdziły się na świecie przy organizacji tego typu wielkich imprez. Dlatego wspólnie z naszymi ukraińskimi partnerami pragniemy przekonać elity i opinię publiczną, że już najwyższy czas, by Partnerstwo Publiczno-Prywatne na dobre zagościło zarówno na placach budowy, jak i w umysłach decydentów. To jedna z najlepszych i najbardziej efektywnych form robienia biznesów korzystnych dla wszystkich. Kolejna sprawa to obecnie obowiązujące ustawodawstwo gospodarcze. Potrzebne są natychmiast zmiany w kilkunastu ustawach i wielu rozporządzeniach, by można było na czas zgromadzić finanse, przeprowadzić przetargi, wykupić tereny pod inwestycje i je zrealizować w niecałe 5 lat. Na razie jednak takich przygotować nie widać. I dobrze jest też wziąć pod uwagę fakt, że Polska - niestety - spada w międzynarodowych rankingach swobody gospodarczej, inwestycyjnej atrakcyjności, udogodnień stwarzanych zagranicznemu kapitałowi.
Ukraina jest na ósmym miejscu wśród partnerów handlowych Polski. Ponad 380 mln dolarów zainwestowały polskie firmy na Ukrainie w pierwszym kwartale 2007. Obroty handlowe pomiędzy krajami wyniosły w 2006 roku 5,2 mld dolarów. Eksport polskich towarów osiągnął wartość prawie 4 mld, a import 1,3 mld dolarów. W 2006 roku działało na Ukrainie ponad 1000 spółek z udziałem kapitału polskiego (najwięcej ulokowano go w przemyśle chemicznym oraz drzewnym, w sektorze bankowym i finansowym oraz w handlu). Do wspierania interesów przedsiębiorców w obu krajach została powołana Polsko-Ukraińska Międzyrządowa Komisja ds. Współpracy Gospodarczej.
- Cieszę się z tego porozumienia. Przypomina ono o tym, że państwo i władze istnieją po to, by służyć obywatelom - powiedział Anatolij Kidach, minister Gospodarki Ukrainy. - Będziemy wspólnie wspierać rozwój, w tym szczególnie terenów wzdłuż granicy i przejść granicznych, infrastruktury drogowej, będziemy wspólnie zdobywać inwestorów. Jestem przekonany o sukcesie organizacyjnym Polski podczas EURO i przy okazji życzę Polakom, by Wrocław stał się gospodarzem EXPO 2012.
- Nie zgadzam się, że nie powstało "pospolite ruszenie" - odpiera zarzuty Piotr Woźniak, minister Gospodarki RP. - Powołanie Elżbiety Jakubiak na ministra sportu i koordynatorem przygotowań do Euro 2012 przyczyni się do tego, że ruszymy pełną parą. Proponuję nie ronić łez nad straconym czasem. Kończy się w rządzie praca nad ustawą o partnerstwie publiczno-prywatnym. Bardzo na nią liczmy. A jeśli w projektach pilotażowych okaże się, że niektóre przepisy są zbyt mało ofensywne, będziemy je na bieżąco nowelizować.
- Moje ministerstwo nie jest aż tak strategiczne w kontekście organizacji EURO, ale dwoma małymi krokami akcentujemy wkład w to przedsięwzięcie - zapowiedział Kazimierz Kuberski, wiceminister Pracy i Polityki Społecznej. - Pierwszym jest rozporządzenie ministra PiPS o swobodzie zatrudnienia na 3 miesiące bez specjalnego zezwolenia pracowników z Ukrainy, Białorusi i Rosji. Drugim udogodnieniem jest ministerialny projekt ułatwiający zatrudnienie długoterminowe - najważniejsze będzie obniżenie kosztów takiej procedury z 936 zł obecnie do 100 zł, 50 zł będzie kosztowało przedłużenie.
- Scenę przygotowują gospodarze - show przygotowuje UEFA - przypomniał Adam Olkowicz, przewodniczący Zespołu PZPN ds. EURO 2012. - Na dzisiaj wiadomo, że będą 4 grupy po 4 drużyny, po dwie grupy w każdym kraju. W Warszawie odbędzie się mecz otwarcia, a w Kijowie finał. Jest szansa, że UEFA zgodzi się na kolejne miasta- gospodarzy rozgrywek. Polska oficjalnie zgłosiła dodatkowo Kraków i Chorzów, a Ukraina - Charków i Odessę. Na jesieni będzie wizytacja nowych miast. Od ogłoszenia organizatorów do pierwszego meczu w 2012 roku minęło 5% czasu. Na dzisiaj struktury są, potrzeba tylko szybkich zmian ustawodawstwa i rzeczywistych działań.
Część infrastruktury musi być gotowa do połowy 2010 roku, a na rok przed imprezą muszą być gotowe wszystkie stadiony. Jednym z wymogów UEFA jest bowiem konieczność rozegrania na tych obiektach meczów próbnych.
Wielcy przegrani w wyścigu do EURO 2012 - Włosi - tylko czekają na polsko-ukraińską wpadkę. Oni mają gotową infrastrukturę i jeśli kontrole UEFA nie będą dla nas pomyślne - Europejska Federacja może powierzyć im organizację mistrzostw. Włosi zresztą cały czas podważają decyzję przyznająca nam prawo organizacji EURO, sugerując, że dotarli do dokumentów świadczących o tym, iż prezentacja Polski i Ukrainy była najgorzej przygotowana.
Mamy co prawda XXI wiek, jesteśmy w Europie, a maksyma Dąbrowskiej rzeczywiście brzmi niebezpiecznie aktualnie - "Polacy są od improwizacji...?