Inspekcja pracy w firmach budowlanych. Co skontrolują inspektorzy? Co znajdują na budowach?

2018-02-13 17:13
Inspektor PIP
Autor: PIP

Inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy (PIP) w roku 2018 planują przeprowadzić 72 tys. kontroli. Spora ich część przypadnie na firmy budowlane, w których, niestety, dochodzi do wielu nieprawidłowości z obszarów prawnej ochrony pracy i tych związanych z bezpieczeństwem oraz ochroną życia i zdrowia pracowników (bhp). A co szczególnie będzie interesować inspektorów pracy?

Inspektorzy na budowy. Plan inspekcji pracy na rok 2018

Już w 2016 roku PIP w planie trzyletnim wzięła pod lupę firmy budowlane i zawierane przez nie umowy cywilnoprawne. W roku 2018 będą analizowane umowy zawierane na czas określony pod kątem przestrzegania przepisów znowelizowanych, a także umów o pracę zawieranych u wykonawców lub podwykonawców zamówień publicznych na usługi lub roboty budowlane.

Podczas kontroli inspektorów będą również interesować wynagrodzenia, szczególnie tych wypłacanych na podstawie minimalnej stawki godzinowej za pracę na podstawie umów zlecenia i umów o świadczenie usług. Inspektorzy kompleksowo ocenią stan respektowania prawa pracy, w tym przepisów bhp.

Będzie także sprawdzana legalność zatrudnienia w wytypowanych podmiotach z branż, w których w poprzednich latach najczęściej stwierdzano nieprawidłowości, czyli w budownictwie również. Kontrolowane będą różne podmioty, w tym  niewielkie firmy w małych miejscowościach.

Ale to nie koniec. W 2018 r. inspektorzy pracy będą kontrolować maszyny, urządzenia oraz środki ochrony indywidualnej w ramach krajowego systemu nadzoru rynku. Ocenią ich zgodność z wymaganiami zasadniczymi przed wprowadzeniem do obrotu lub oddaniem do użytku. Sprawdzą wypełnianie przez pracodawców obowiązków nałożonych przez unijne rozporządzenia dotyczące chemikaliów.

Planowane są ponadto kontrole zakładów różnych branż gospodarki o wysokiej skali zagrożeń wypadkowych i zawodowych, na liście oczywiście znalazły się również firmy budowlane.

Należy też pamiętać, że inspekcja pracy może np. „wejść” z  pozaplanową kontrolą w związku np. ze skargą lub donosem na nieprzestrzeganie prawa, a także po wypadkowym incydencie.

Przypomnijmy, że inspektorzy pracy za wykroczenia przeciwko prawom pracownika mogą nałożyć grzywnę w postaci  mandatu w wysokości od 1000-2000 zł, a w stosunku do recydywistów (pracodawców ukaranych co najmniej dwukrotnie za takie samo wykroczenie w ciągu 2 lat) do 5000 zł. Przy poważniejszych nieprawidłowościach sprawa trafia do sądu lub prokuratury.

Z notatnika inspektora pracy, czyli z życia wzięte...

Firmy budowlane należą do grupy przedsiębiorstw, w których różnie (czytaj; źle się dzieje) jest z przestrzeganiem Kodeksu pracy i przepisów bhp. Inspektorzy PIP mają do czynienia z różnymi sytuacjami. Nie o wszystkich chcą mówić publicznie, szczególnie gdy toczy się jakieś postępowanie wyjaśniające, ale chętniej dzielą się przypadkami, które mogą być przestrogą dla innych. Oto kilka przykładów...    

Wyposażenie pracownika w odzież ochronną_PIP
Autor: PIP
  • Cud! Pracowników nie ma, a budowa postępuje

Bywa, że o kontroli PIP firmy są wcześniej powiadamiane. Chciał tę wiedzę wykorzystać jeden z pomorskich pracodawców, właściciel małej firmy budowlanej. Ale służba czuwa. Do miejscowego oddziału PIP wpłynęło pismo z urzędu skarbowego, że w tym przedsiębiorstwie może dochodzić do przypadków nierejestrowanego zatrudnienia pracowników budowlanych, co dało sygnał do kontroli. Okazało się, że budowę tej firmy już wcześniej w ramach rutynowych kontroli odwiedził inspektor pracy i stwierdził, że są tam zatrudnione 4 osoby, w tym jedna na umowę o pracę, a 3 na umowę zlecenia. Daty zatrudnienia wskazywały, że rozpoczęli oni pracę kilka dni przed kontrolą lub w... dniu kontroli. Brak było dokumentów wskazujących na wcześniejsze zatrudnianie osób na budowie. Było to o tyle dziwne, że budowa była zaawansowana, tyle że nikt tu wcześniej nie pracował (zgodnie z zawartą przez firmę umową na roboty budowlane chodziło o 7 domów jednorodzinnych). Pracodawca tłumaczył się, że wcześniej nikogo nie zatrudniał, bo praca była wykonywana „we własnym zakresie rodzinnym”. Zatrudnianie pojawiało się wyłącznie w terminach, gdy prowadzone były kontrole PIP. Sprawa niby oczywista, ale z uwagi na brak możliwości zebrania materiału dowodowego, „przekrętu” nie udało się wówczas udowodnić. Ale do czasu...

Kilka miesięcy później do oddziału PIP wpłynęła skarga od byłych robotników budowlanych tej firmy, że pracodawca nie dotrzymał umownych warunków dotyczących wynagrodzenia za pracę. Wyszło wtedy na jaw, że pracowali ono na  budowie także wtedy, gdy oficjalnie w firmie nikt nie był zatrudniony. Byli pracownicy nie skarżyli się jednak na fakt, że nie byli zatrudnieni na podstawie pisemnej umowy i nie zostali zgłoszeni do ubezpieczenia społecznego, a jedynie na brak wypłaty ustalonego wynagrodzenia.
Finał tego był taki, że inspektor pracy skierował wniosek o ukaranie osoby odpowiedzialnej w zakresie wynagrodzeń za pracę i innych uchybień z obszaru prawa pracy, ale równocześnie skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 219 Kodeksu karnego, który mówi: „Kto narusza przepisy prawa o ubezpieczeniach społecznych, nie zgłaszając, nawet za zgodą zainteresowanego, wymaganych danych albo zgłaszając nieprawdziwe dane mające wpływ na prawo do świadczeń albo ich wysokość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. 

Poszkodowani pracownicy mogli też skierować do sądu pozwy o wypłatę wynagrodzenia z tytułu umowy cywilnoprawnej lub też wniesienia powództwa o ustalenie stosunku pracy.

  • Brak nadzoru w cenie życia i 2000 zł

Podczas docieplania wielorodzinnego budynku mieszkalnego w warmińsko-mazurskim, pracownik został uderzony w głowę przez spadającą z wysokości ok. 8 metrów maszynkę do cięcia terakoty. W wyniku obrażeń czaszki – poszkodowany nie miał kasku ochronnego – 53-letni mężczyzna zmarł w szpitalu. Urządzenie ważyło 7 kg, życie mógł uratować kask o wadze 300-400 g. Miejscem wypadku zainteresowali się inspektorzy pracy. Pracownicy wykonywali czynności docieplające na metalowym rusztowaniu elewacyjnym. Transport pionowy na budowie odbywał się przy użyciu liny przełożonej przez kołowrotek zawieszony na wysięgniku transportowym, zamocowanym na poziomie najwyższego pomostu roboczego rusztowania (14 m).

Po skończeniu pracy jeden z pracowników postanowił opuścić „na parter” maszynkę do cięcia terakoty przy użyciu liny. Nikogo w pobliżu nie zauważył, więc postanowił zrobić to samodzielnie. Stojąc na wysokości 8 m obwiązał maszynkę liną wokół prowadnic wózka tnącego, przełożył urządzenie na zewnątrz rusztowania i zaczął opuszczać. Zauważył właśnie stojącego bezpośrednio pod ładunkiem kolegę, gdy maszynka rozpadła się wypinając z liny i spadła prosto na jego głowę bez kasku.

W świetle zeznań świadka oraz zebranych dowodów ustalono następujące przyczyny wypadku:
- niewygrodzenie i nieoznakowanie strefy niebezpiecznej wokół rusztowania,
- brak u poszkodowanego hełmu ochronnego, mimo że został w niego wyposażony,
- tolerowanie przez osoby sprawujące nadzór i pracodawcę odstępstw od przepisów i zasad bhp (szczególnie niestosowanie środków ochrony indywidualnej przez pracowników),
- pracownik podszedł bezpośrednio pod wysięgnik transportowy bez upewnienia się czy nie zagraża mu niebezpieczeństwo,
- opuszczanie urządzenia podczas przebywania osób w strefie zagrożenia,
- niewłaściwa wytrzymałość maszynki, która rozłożyła się jej na części i wysunięciem z liny ją opasującej, przy założeniu, że możliwe było rozpadnięcie się maszynki zawieszonej na linie pod własnym ciężarem; natomiast zakładając, że wytrzymałość maszynki była wystarczająca należałoby przyjąć, że maszynka została wadliwie zamocowana,
- brak sygnalizacji bezpieczeństwa – przy ręcznych pracach transportowych podnoszenie lub opuszczanie ładunków w miejscu przebywania pracowników powinno być poprzedzone sygnałem ostrzegawczym.

Przy okazji, kontrola placu budowy wykazała także inne nieprawidłowości w zakresie bezpieczeństwa pracy, w tym m.in. nie ogrodzono terenu robót przed dostępem nieupoważnionych osób, rusztowań nie wyposażono w balustrady wewnętrzne lub poręcze. Inspektor wstrzymał prace do czasu uzupełnienia ich wyposażenia.

Ponadto jeden z pracowników nie miał umowy o pracę (podpisano z nim umowę w trakcie kontroli), dwaj kolejni zostali dopuszczeni do pracy bez aktualnych orzeczeń lekarskich o braku przeciwwskazań do pracy na zajmowanym stanowisku, a inny pracownik (zatrudniony rok wcześniej) nie został poddany  wstępnemu szkoleniu z zakresu bhp (instruktaż ogólny i stanowiskowy).

Za to wszystko inspektor pracy nałożył na pracodawcę karę grzywny w wysokości 2000 złotych. 

  • Szelki bezpieczeństwa zaczepione o powietrze

Inspektor przeprowadził kompleksową kontrolę placu rozbiórki pawilonu handlowego w Łodzi, gdzie wcześniej doszło do wypadku. Poszkodowany pracownik ciął palnikiem gazowym elementy konstrukcji stalowej (dźwigary z dwuteowników stalowych) wyburzanego obiektu. Po całkowitym przecięciu  trzech z nich (cięcie miało miejsce w połowie dźwigarów) pozostawił niedocięte skrajne dwa dźwigary. Mężczyzna, leżąc na pozostałej, nieskutej części stropu I kondygnacji, ciął dźwigar położony pod nim, w mniej więcej połowie. Zgodnie z projektem rozbiórki dźwigary powinny być odcinane na obu końcach przęseł przy ich podwieszeniu na zawiesiu żurawia budowlanego lub po podparciu, a następnie zdejmowane i składowane na placu budowy. Ale pracownik wiedział swoje i podczas cięcia ostatniego, środkowego dźwigara doszło do załamania całkowicie przeciętych środkowych dźwigarów i mężczyzna  gwałtownie zsunął się z wysokości ok. 4 m po części stropu na poziom „0”, na zgromadzony tam na gruncie gruz. Doznał licznych złamań: obojczyka, dwóch żeber , nogi na wysokości piszczeli z przemieszczeniem, z pęknięciem kości pięty włącznie.
W tym przypadku również jako przyczynę wskazano - nienależyty nadzór nad pracami szczególnie niebezpiecznymi, spawalniczymi, na wysokości sprawowany przez mistrza budowlanego, niezgodnie z projektem rozbiórki. Poszkodowany nawet miał na sobie środki ochrony przed upadkiem z wysokości, ale bez ich zakotwienia o stały element konstrukcji nie miały prawa skutecznie zadziałać. Kierownik i mistrz budowy oraz pracodawca zostali ukarani mandatami.  

Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany