Nie ma powodów do paniki?

2009-02-10 11:18
Nie ma powodów do kryzysowej paniki?
Autor: MMaszner

Jeszcze kilka miesięcy temu mieliśmy w budownictwie “dekoniunkturę", dzisiaj słowo “kryzys" odmieniane jest we wszystkich przypadkach. Ale czy dla wszystkich oznacza to samo?

Biorąc pod uwagę fakty, jesteśmy dalecy od siania paniki i nadal sytuację w budownictwie nazywamy dekoniunkturą. Jednak trudno pozostać w optymistycznym nastroju, gdy w kraju nawet Prezydent i Premier “reagują na gospodarczy kryzys”. Zresztą, wskaźniki branży budowlanej nie są już takie jednoznaczne...

W budownictwie kryzysu jeszcze nie ma - twierdzi prof. Zofia Bolkowska. - Kryzys jest w budownictwie mieszkaniowym i deweloperskim, ale w pozostałych dziedzinach budownictwa - nie. Wyniki są niezłe, ale fakt - jest to skonsumowanie bardzo dobrych efektów pierwszego półrocza 2008, bo już trzeci i czwarty kwartał przyniósł bardzo niekorzystne oceny przedsiębiorstw odnośnie koniunktury. Jest groźba, że “kryzys” może się zbliżyć do budownictwa, o ile nie ruszą sprzyjające rozwojowi budownictwa inwestycje infrastrukturalne.

- O kryzysie w budownictwie będzie można mówić dopiero wtedy, gdy nastąpi spadek - uważa pani profesor. - Póki co, na koniec roku osiągnęliśmy 12,9% wzrost. Ale zwracam uwagę, że w pierwszym półroczu wzrost wynosił ponad 18% i wszystkie wyniki jakie mamy w gospodarce, są właściwie sztucznie podbijane do góry. Niepokojące zjawiska zaczęły się pojawiać w trzecim kwartale, a w czwartym było już znacząco źle. Pierwszy kwartał 2009 na pewno nie będzie korzystny. To będzie czas oczekiwania na zmiany. Poza tym mieliśmy wysokie wskaźniki rok temu, czyli to co osiągniemy w tym okresie będzie przyrównywane do wysokiej bazy ubiegłego roku. Dlatego należy spodziewać się niskich wskaźników. Ale to jeszcze nie przesądzi o tym, czy będzie kryzys w budownictwie w całym roku.

Inwestycje w infrastrukturę, a przede wszystkim w tę związaną bezpośrednio i pośrednio z EURO 2012, wydają się dzisiaj jedynym remedium na spadek wzrostu w budownictwie. Środowisko jest jednak już mocno zaniepokojone opieszałością w ogłaszaniu przetargów na drogi czy autostrady, również tym, że wiele przedsięwzięć nie jest nawet na etapie dokumentacyjnego przygotowania inwestycji. Z jednej strony czas jest tu sprzymierzeńcem i wrogiem. Obiekty muszą zostać oddane do użytku w określonym terminie i to pozwala mieć nadzieję na odżegnanie widma kryzysu. Z kolei zbyt późne przystąpienie do ich realizacji może wykluczyć z nich polskie firmy, które same nie dadzą rady sprostać wyśrubowanemu frontowi robót i w wtedy Polska będzie poprawiać kondycję finansową zagranicznym przedsiębiorstwom. Trzeba się zastanowić, gdzie jest dzisiaj polskie budownictwo, biorąc pod uwagę fakt kryzysu, który jest w światowych finansach i który powoduje, że niektóre rzeczy, które wydawały się bardzo łatwe do sfinansowania mogą się okazać znacznie trudniejsze.

Ale nie ma co gdybać. Jest dopiero (a może już?) początek 2009 roku. Ciężkiego roku dla budownictwa - tego nikt nie kwestionuje. Nie ma powodów do “kryzysowej paniki”? - wpisujemy na listę “gorących tematów” PLUSA, licząc na państwa komentarze i spostrzeżenia, także wskazania kolejnych, którymi powinniśmy się wspólnie zająć.

Lista "gorących tematów" PLUSA

  • Nie ma powodów do "kryzysowej paniki"?
  • Ile budów może pociągnąć jeden kierownik budowy
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej

Materiał sponsorowany