Nieuczciwa konkurencja - firmy wykonawcze polskie kontra chińskie
Polska jest wielkim placem budowy nic więc dziwnego, że przyciąga firmy z całej Unii Europejskiej i nie tylko. Polscy budowlańcy, szczególnie w tym “nie tylko" dostrzegają wielkie zagrożenie. Uważają bowiem, że rynkiem - i to w zgodzie z prawem - zaczęły rządzić mechanizmy nieuczciwej konkurencji. I na to zgody nie ma...
Głosem środowiska w tej sprawie była konferencja zatytułowana “Udział firm wykonawczych spoza UE przy wykonywaniu inwestycji budowlanych w Polsce, realizowanych w ramach ustawy Prawo zamówień publicznych”, którą 16 lutego zorganizował Polski Związek Pracodawców Budownictwa. Wzięli w niej udział, obok szefów największych polskich firm budowlanych, także m.in. przedstawiciele Związku Zawodowego “Budowlani”, Europejskiej Federacji Przemysłu Budowlanego (FIEC, problem przybiera bowiem na skali również w wymiarze unijnym), Ministerstw Infrastruktury, Gospodarki oraz Pracy i Polityki Społecznej, Urzędu Zamówień Publicznych, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz Państwowej Inspekcji Pracy. Było to więc odpowiednie gremium, które wobec problemów i postulatów zgłaszanych przez środowisko polskich wykonawców, mogło wypracować wspólne postulaty, ale tak się nie stało...
Przeczytaj koniecznie: Zysk tak, ale nie za wszelką cenę
- Możemy jeszcze długo dyskutować na ten temat, tylko po co? Nie mamy z kim rozmawiać, nikt nie chce nas słuchać - grzmiał na koniec spotkania jeden z przedsiębiorców. - Ci co powinni nas wysłuchać, po wygłoszeniu swoich kwestii po prostu wyszli. Po prostu jesteśmy lekceważeni. Ta konferencja powinna mieć tytuł: stracone złudzenia... Dowiedzieliśmy się zaś, że nic nie możemy. Dostaliśmy przesłanie, że powinniśmy sami sobie znaleźć swoje miejsce w tych nowych warunkach, najlepiej jako podwykonawcy firm chińskich. Poradzili sobie z tym na przykład Niemcy czy Francuzi, szkoda, że my nie potrafimy.
Jest problem...
Do dyskusji wprowadził uczestników konferencji Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Dynamiczny wzrost zainteresowania firm wykonawczych spoza Unii Europejskiej polskim rynkiem usług budowlano-montażowych, w szczególności kontraktami na budowę dróg, wiąże się z napływem do Polski środków z funduszy unijnych. Drugim znaczącym powodem jest powierzenie Polsce współorganizacji EURO 2012. Nie bez znaczenia pozostają dobre wyniki naszego sektora budowlanego w obliczu kryzysu o zasięgu światowym (11% wzrost w 2008 roku, około 6% wzrost w roku ubiegłym).
Zainteresowanie polskim rynkiem firm pozaunijnych wyraża się coraz liczniejszym ich udziałem w przetargach realizowanych w ramach ustawy Prawo zamówień publicznych. Poważne zaniepokojenie firm budowlano-montażowych, legalnie działających na terenie kraju, wywołało wygranie niektórych przetargów na roboty drogowe przez firmy pozaeuropejskie przy rażącej, kilkudziesięcioprocentowej różnicy cen “in minus” odniesionej nie tylko do cen pozostałych oferentów, ale również do kosztorysów inwestorskich.
W obliczu tej sytuacji pojawia się kilka pytań...
Czy udział firm pozaunijnych w przetargach na roboty budowlano–montażowe realizowanych w ramach zamówień publicznych jest zgodny z obowiązującym prawem polskim i unijnym?
Z czego wynikają rażące różnice cen oferentów unijnych i pozaunijnych?
Jaki wpływ na kondycję krajowych firm budowlano–montażowych i szerzej na gospodarkę kraju w warunkach kryzysu może mieć powierzanie kontraktów z zamówień publicznych firmom pozaunijnym?
Jakie działania należy podjąć celem zwiększenia ochrony rynku przy jednoczesnym rygorystycznym kontrolowaniu poziomu cen, tak jak to jest stosowane od lat w niektórych krajach "Starej Unii"?.
Marek Michałowski nie uważa, że odpowiedzi na nie są łatwe. PZPB sformułował jednak w tej materii pewne propozycje.
Odpowiedź na pierwsze pytanie winna być udzielona w trybie pilnym, gdyż działania niezgodne z prawem mogą spowodować poważne konsekwencje, na przykład cofnięcie niektórych dotacji unijnych. Odpowiedź ta może być udzielona wyłącznie przez zespół prawników specjalizujących się w odnośnym segmencie prawa polskiego i unijnego.
Kolejna sprawa to różnica cen oferowanych przez firmy z krajów unijnych i pozaunijnych. Odpowiedź na to pytanie wymaga ustaleń, czy w stosunku do obu grup firm obowiązują warunki porównywalne w zakresie podatków i opłat, poziomu płac, rozwiązań projektowych, materiałów do budowania, poziomu usprzętowienia, wymogów BHP, terminów harmonogramowych, warunków gwarancji i rękojmi oraz innych mających wpływ na cenę kontraktową. Obserwacje stosowanych praktyk wskazują na niestosowanie warunków porównywalnych.
I po trzecie, poza kwestiami czysto prawnymi, trzeba również mieć na uwadze fakt znaczącego udziału środków unijnych, jak również udział własny naszego kraju, w finansowaniu tych kontraktów, zwłaszcza infrastrukturalnych.
Co należy zrobić
Dla ochrony rynku i przedsiębiorstw PZPB postuluje podjąć działania na kilku płaszczyznach:
- ochrona, na poziomie minimalnym w warunkach kryzysu, całości strukturalnej przedsiębiorstw budowlano–montażowych działających w kraju zarówno w segmencie przedsiębiorstw generalnego wykonawstwa jak i małych i średnich przedsiębiorstw (MSP). W odniesieniu do przedsiębiorstw generalnego wykonawstwa oznacza to przede wszystkim zachowanie zdolności do zaciągania zobowiązań w postaci gwarancji i kredytów, zachowanie minimalnej koniecznej obsady służb marketingu, ofertacji, przygotowania i rozliczania produkcji, utrzymanie w pionie wykonawczym personelu kluczowego od poziomu majstrów, techników, kierowników budów i inżynierów kontraktu,
zachowanie środków technicznych niezbędnych do zagospodarowania placu budowy i rozpoczęcia prac oraz utrzymanie powiązań ze sprawdzonymi firmami podwykonawczymi. W odniesieniu do MSP chodzi o utrzymanie zasobów wykwalifikowanej siły roboczej oraz minimum sprzętu i narzędzi;
- ochrona poziomu płac w sektorze budownictwa, co oznacza zachowanie płac na poziomie hamującym odpływ najlepszych fachowców poza obszar kraju oraz zachowanie racjonalnego odniesienia procentowego do płac w krajach tzw. starej Unii, mając na uwadze zbliżający się termin wejścia do strefy euro oraz wpływ na kreowanie popytu wewnętrznego;
- ochrona poziomu zatrudnienia. Liczba zatrudnionych w budownictwie liczona dla przedsiębiorstwa zatrudniającego minimum 9 osób zbliża się do 450 tys. i dalej rośnie, co jest wyjątkiem w skali gospodarki krajowej w okresie kryzysu. Wprowadzenie na rynek pozaunijnych firm wykonawczych z ich siłami własnymi spowoduje obniżenie liczby zatrudnionych w przedsiębiorstwach krajowych. Może to być powodem wzrostu niezadowolenia społecznego wynikającego z i tak już znacznego poziomu bezrobocia. Wpłynie to także ujemnie na wielkość popytu wewnętrznego.
Skuteczność tych działań zależeć będzie od kreowania stabilnego popytu na usługi budowlano-montażowe. W warunkach kryzysowych przy znaczącym niewykorzystaniu mocy przerobowej przedsiębiorstw krajowych jakiekolwiek uszczuplenie minimalnego możliwego do realizacji wolumenu robót budowlano–montażowych na rzecz firm pozaunijnych musi bowiem wpływać niekorzystnie na kondycję branży i w konsekwencji na gospodarkę narodową.
Dla ochrony rynku jako ważne należy wymienić następujące działania:
- ścisłe przestrzegania zachowania warunków porównywalnych;
- odstąpienie w kontraktach realizowanych w ramach zamówień publicznych od kryterium ceny minimalnej jako kryterium wiodącego i przeniesienie ciężaru wag na standing oferenta pod kątem jego zdolności do sprawnej i terminowej realizacji kontraktu oraz sprawowania czynności związanych z gwarancją i rękojmią (np. klasyfikacja firm);
- ścisłe przestrzeganie procedur odpraw warunkowych “na kontrakt” dla sprzętu, urządzeń i narzędzi oferentów pozaunijnych;
- określenie kwot wizowych dla załóg spoza UE, precyzujących liczbę specjalistów niezbędnych dla wykonania kontraktu w proporcji do załogi polskiej przewidzianej do zatrudnienia przez kontrahenta;
- w odniesieniu do konsorcjów z udziałem firm z obszaru poza UE wdrożenie przepisu, że liderem konsorcjum może być wyłącznie firma zarejestrowania i płacąca podatki w kraju;
- zwiększenie konkurencyjności firm krajowych poprzez stworzenie mechanizmów umożliwiających minimalizację cen ofertowych. Minimalizacja cen ofertowych jest możliwa, jednakże na poziomie wykluczającym dumping. Oprócz racjonalnego założenia cen materiałów, urządzeń, robocizny oraz wysokości marży wiąże się to z obniżeniem kosztów obsługi finansowej kontraktów oraz limitowaniem poziomu ryzyka (np. można ograniczyć wysokość zabezpieczeń finansowych wymaganych przez zlecającego, co można osiągnąć poprzez “segmentację” zakresu robót objętych kontraktem na poszczególne zadania i stosowanie zabezpieczeń revolvingowych przenoszonych z zadania na zadanie, uproszczenie procedur pozyskiwania gwarancji bankowych /ubezpieczeniowych, ograniczenie finansowania kontraktów ze źródeł obcych poprzez, udzielanie w uzasadnionych przypadkach zaliczek dla beneficjentów kontraktów, ułatwienia w otwieraniu linii kredytowych “w rachunku bieżącym pod kontrakt”, rozważne stosowanie w zamówieniach publicznych formuły “projektuj i buduj”, w której obecnie przenosi się całą odpowiedzialność na wykonawcę, czego konsekwencją jest zawyżanie z jego strony cen dla zabezpieczenia interesów przedsiębiorstwa itp.).
Wszystko jest OK?
- My nie chcemy poprawiać prawa, prawo polskie nie jest złe i w sumie jest podobne do prawa w innych krajach UE - argumentował Marek MIchałowski. - Tylko jakoś my inaczej z niego korzystamy...
Coś w tym jest. Podobno w Prawie zamówień publicznych nie ma zapisów, że trzeba bezkrytycznie stosować zasady równej konkurencji. Ona obowiązuje dla krajów UE oraz sygnatariuszy GPA, międzynarodowego porozumienia w sprawie zamówień publicznych, której jednym z sygnatariuszy jest Komisja Europejska (nie do końca jest pewne czy mogła zostać stroną w imieniu wszystkich państw członkowskich). Porozumienie GPA wyklucza wszelkie przejawy dyskryminacji wykonawców z uwagi na miejsce ich siedziby i nakazuje traktowanie tych wykonawców na równi z wykonawcami krajowymi. Na marginesie - Chiny (czytaj chińskie przedsiębiorstwa) nie są na razie sygnatariuszami GPA, maja status obserwatora.
Dyrektywy unijne dotyczące zamówień publicznych zostały odpowiednio zmodyfikowane dla zapewnienia, że są nie mniej korzystne dla wykonawców z UE niż dla podmiotów z innych państw-stron GPA. Wskutek tych zabiegów legislacyjnych przepisy dyrektywy gwarantują zgodność z przepisami GPA. Wszystkie kraje członkowskie musiały dostosować swoje prawodawstwo do dyrektywy, a jednak w większości z nich jest wyraźna ochrona krajowych rynków i firm.
Dlaczego, na przykład w Niemczech, we Francji, w Austrii, przepisy są tak skonstruowane, że na czele konsorcjum staje lub zostaje generalnym wykonawcą wyłącznie krajowa firma? To oni mogą, a my nie? - pytali przedsiębiorcy. Dlaczego Polska ma dawać zatrudnienie firmom spoza UE podwyższając wskaźnik bezrobocia w kraju. Dlaczego mamy się godzić na spychanie do roli podwykonawców, skoro własne moce przerobowe nie są wykorzystywane w pełni?
Przedstawicielka UZP sugerowała, dla eliminowania konkurencji z przetargów, korzystanie z narzędzia jakim jest udowodnienie konkurentowi łamanie zasad uczciwej konkurencji. Tylko to trzeba dobrze udowodnić. A udowodnić nie jest łatwo. Jeden z przedsiębiorców przytoczył przykład, gdy zarzucono chińskiej firmie brak dokumentu poświadczającego gwarancję i wystawienie zwykłego oświadczenia, sędzia uznał to za mało istotne, gdyż w Chinach trzeba przecież długo czekać na załatwienie urzędowej sprawy, a na to nie było czasu.
Niewiele też może zrobić Państwowa Inspekcja Pracy. Jej przedstawiciele nie ukrywają trudności z kontrolowaniem firm zagranicznych, które nie mają siedzib w naszym kraju. Brak jest na miejscu dokumentacji, bo przechowywana jest w centralach. Nawet jak dotrze do Polski, pojawiają się problemy językowe. Nie da się śledzić prawidłowości wynagrodzeń, bo są one wypłacane w przypadku firm chińskich przez azjatycki system bankowy. Nie można tez stwierdzić, że pracownik z ważnym zaświadczeniem o szkoleniu bhp i potwierdzającym kwalifikacje zawodowe, przeszedł je w Chinach na takim poziomie jakiego wymagają polskie przepisy i normy. PZPB zwrócił się do ZUS o wykładnię obowiązkowych składek dla firm zagranicznych i uzyskał odpowiedź, że jeśli firmy nie mają w Polsce przedstawicielstw, to ich pracownicy nie podlegają żadnym ubezpieczeniom społecznym wymaganym przez nasze prawo. To samo jest z podatkami.
- To nie są warunki, które polskim przedsiębiorstwom zapewniają godne warunki konkurencji - dowodził Janusz Zaleski, wiceprezes PZPB. - Musimy się zebrać, wspólnie organizacje pracodawców i związkowe, i zacząć mówić o tej sprawie znacznie głośniej. My się nigdy łatwo nie poddawaliśmy, w tej sprawie też się nie poddamy.
Tylko gdzie szukać zrozumienia?
- Konferencja ta jest niezwykle cennym przedsięwzięciem, ale Związek jest sceptyczny w kwestii, by instytucje rządowe chciały nawiązać dialog - powiedział Jakub Kus, sekretarz krajowy ZZ “Budowlani”. Fakt, pod koniec konferencji, gdy przyszedł czas na refleksje i deklaracje, na sali (z nielicznymi wyjątkami) nie było tej tzw. drugiej strony. Nie było więc z kim rozmawiać. Z kolei wcześniejsze wypowiedzi urzędników państwowych biegły nurtem poprawności - wszystko jest w porządku, bo jest zgodne z polskim i unijnym prawem.
- Rozumiem, że pojawienie się firm spoza UE wzbudziło niepokój. Czy jednak ta konkurencja jest rzeczywiście nieuczciwa - zadał pytanie Radosław Stępień, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury. - Trzeba ją rozpatrywać w dwóch aspektach. Na poziomie formalnym, przepisów, wszystko jest w porządku. Drugi aspekt jest taki, jak polscy przedsiębiorcy odbierają tę konkurencję.
W podobnym tonie wypowiedział się Andrzej Maciejewski, zastępca Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad, jakby nie było przedstawiciel instytucji ogłaszającej obecnie najwięcej, najbardziej intratnych przetargów.
Pokłosiem tej konferencji jest obietnica złożona przez Polski Związek Pracodawców Budownictwa, że powstanie po niej stanowisko w sprawie wykonywania inwestycji budowlanych w Polsce przez firmy spoza UE przy. Związek chce budować w tej sprawie front branżowych organizacji pracodawców i związków zawodowych (deklarację poparcia od ZZ “Budowlani” i Korporacji Przedsiębiorców Budowlanych UNI-BUD już ma). Odpowiedni dokument zostanie przekazany wszystkim parlamentarno - rządowym decydentom.
Czyli plan jest, oby tylko polski rynek budowlany i polscy wykonawcy "wytrzymali" czas potrzebny na jego realizację...