Okna dachowe - spokój po obu stronach barykady
Z nieoczekiwanej kontroli, którą pod koniec września 2008 roku przeprowadzono w firmie Velux, cieszą się i w tej firmie, i u polskiego producenta okien dachowych - Fakro. Jednak powody tej radości są zgoła inne. O kontroli w głównej siedzibie Veluxa i biurach niektórych jego dystrybutorów pierwszy poinformował "Financial Times".
- Kontrola taka jak ta, to rutynowe działanie Komisji Europejskiej. Oznacza, że sprawa - jakobyśmy łamali zasady uczciwej konkurencji na unijnym rynku - zmierza do wyjaśnienia. Jesteśmy jednak spokojni. Zwracaliśmy i zwracamy uwagę na przestrzeganie wszelkich regulacji prawnych, nie mamy nic do ukrycia. Komisji przekazujemy wszystkie materiały, których od nas wymaga - mówi Lidia Mikołajczyk-Gmur, dyrektor generalny VELUX Polska.
- Dla nas to sygnał, że Komisja Europejska wreszcie zajęła się sprawą. Od stycznia 2007 roku, gdy przekazał ją tam Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, komunikacja między naszą firmą a Brukselą miała charakter kurtuazyjny. Kraje, w których dokonano kontroli, a więc Niemcy, Francja i Wielka Brytania, to największy w Europie rynek okien dachowych. Sprzedaje się tam 65 proc. z całej produkcji - mówi Piotr Bieniek z firmy Fakro.
Temat podejmowaliśmy już w lipcu, gdy nowosądecki producent poinformował o tym opinię publiczną. Dowodził, że Velux dopuścił się nadużycia względem art. 82 traktatu UE. Na konferencji, zorganizowanej 14 lipca, przedstawiono obszerną dokumentację w tej sprawie. Koszty dystrybucji o co najmniej 10 proc. wyższe od tych, jakie miałoby Fakro, gdyby Velux nie stosował systemu rabatów wykluczających - to jeden z dowodów. Velux miałby też sprzedawać taniej swoje okna w krajach, gdzie rozwija się konkurencja.
Fakro podaje, że jest dziś drugim pod względem wielkości producentem okien dachowych na świecie. Jednak gdy w tak dużej skali udział firmy sięgnął 17 proc., w Europie Zachodniej udało jej się zdobyć zaledwie 5 proc. rynku.