Ostrożnie z prognozami
Opinie, że gospodarka polska jest odporna na wpływy zewnętrzne i nie grozi jej kryzys okazały się jednak zbyt optymistyczne. Skutki załamania na rynkach światowych i europejskich wyraźnie do nas dotarły. Czułym barometrem koniunktury jest przemysł - w październiku wykazał tylko 0,2% wzrost! Co prawda budownictwo wciąż wykazuje wyższe tempo wzrostu niż w inne dziedziny gospodarki, to jednak skończyła się korzystna tendencja pierwszego półrocza 2008. W listopadzie zaś wszystkie wskaźniki charakteryzujące koniunkturę drastycznie obniżyły się.
Nie powiało więc optymizmem na już ostatniej w tym roku konferencji z cyklu "Monitoring rynku budowlanego", organizowanych co miesiąc przez Polską Izbę Przemysłowo-Handlową Budownictwa, wspieraną przez organizacje branżowe i ekspertów.
- Kryzys się zbliża, ale wskaźniki nie są złe - uważa prof. Zofia Bolkowska (na zdjęciu obok). W swoim comiesięcznym raporcie o tendencjach zmian w budownictwie (z danymi obejmującym najczęściej okres do listopada) wykazała, że nadal ta dziedzina ma wyższe tempo wzrostu niż pozostałe segmenty gospodarki. Rentowność w budownictwie też jest relatywnie wysoka, chociaż wzrasta liczba przedsiębiorstw deficytowych. Sygnałów pogarszającej się koniunktury jest zresztą więcej. Mimo wzrostu płac (wskaźniki i tu najwyższe w gospodarce) słabnie tempo wzrostu cen produkcji budowlanej, ponieważ nie ma presji popytowej na realizację zadań, ponadto maleją ceny materiałów budowlanych. Przedsiębiorstwa nie sygnalizują już braku zatrudnienia, ponieważ realizują mniej zadań, a na rynku pracy pojawiają się wracający z emigracji zarobkowej. W zasadzie, w listopadzie wszystkie wskaźniki charakteryzujące koniunkturę gwałtownie się obniżyły. W podziale na rodzaje, najdotkliwiej na dekoniunkturę zareagowało budownictwo mieszkaniowe, następnie wznoszenie budynków i roboty instalacyjne, wciąż wysoko, choć z tendencja malejącą utrzymuje się wykończeniówka. Budownictwo drogowe, na które wszyscy wskazują jako na zaporę antykryzysową (jest potrzeba i na te inwestycje zabezpieczone są pieniądze), niestety nadal nie ma wskaźników koła napędowego.
- Budownictwo jest i pozostanie w najbliższym okresie sektorem o najwyższych wskaźnikach wzrostu w gospodarce, ale osiągane wskaźniki wzrostu nie zapewniają terminowego zrealizowania olbrzymich zadań stojących przed budownictwem - komentuje sytuacje prof. Bolkowska. - Gdyby zgodnie z założeniami były realizowane programy związane z budownictwem autostrad i dróg szybkiego ruchu oraz modernizacją dróg w kontekście przygotowań do EURO 2012, to wzrost budownictwa powinien wynosić około 20% lub więcej. Po 10 miesiącach 2008 wskaźnik wzrostu budownictwa wynosi 14,4%, więc szansa na wyraźne przyśpieszenie wzrostu w budownictwie w najbliższych miesiącach jest niewielka, można nawet liczyć się z nieco mniejszym wzrostem. Jest to scenariusz niekorzystny dla sektora budownictwa - podsumowuje, dodając, że dzisiaj prognozowanie jest praktycznie niemożliwe, a sytuacja może zmienić się z dnia na dzień.
Sytuację na rynku materiałów budowlanych przedstawił Mirosław Lubarski, członek zarządu Grupy Polskie Składy Budowlane, dyrektor ds. marketingu. Co prawda w hurtowniach PSB nie zaopatrują się największe budowy, jednak tendencje są porównywalne - popyt na materiały budowlane utrzymuje się dzięki sile rozpędu, a ich ceny stabilizują się z tendencją do spadku. W niektórych grupach zbliżają się do poziomu ze stycznia, a nawet z początku roku 2007 (przed cenową galopadą przełomu I i II kw.). Dyrektor Lubarski uważa, że obecnie jest dogodny moment do rozpoczynania budów domów przez inwestorów indywidualnych, gdyż budowa będzie tańsza. Na koniec podkreślił, że sytuacja na rynku deweloperskim nie jest obrazem sytuacji w całej branży budowlanej. W całkowitej powierzchni mieszkań oddanych do użytku w okresie styczeń-październik 2008, do deweloperów należało tylko niecałe 29%, prawie 67% to budownictwo indywidualne (z kolei wartościowo cała mieszkaniówka na tle pozostałych rodzajów budownictwa jest 18% kawałkiem tortu). Na tle sytuacji w Europie, polski rynek budowlany wygląda (jeszcze) dobrze. Jesteśmy w grupie z takimi krajami, jak Belgia, Holandia i Francja, które wykazują wzrost od 1 do 7%. W gorszej sytuacji są Włochy, Finlandia, Czechu, Niemcy i Szwecja - spadek od -1 do -20%, a w dramatycznej - Hiszpania, Wielka Brytania oraz Irlandia, notujące spadek od -25 do -50%. Konkluzja - nasze budownictwo ma jeszcze wzrost siłą rozpędu, ale ta rozpędzona machina wyraźnie hamuje. PSB prognozuje na 2009 rok spadek popytu na materiały budowlane na kilka do kilkunastu procent.
Gdyby w Polsce była wciąż koniunktura na budownictwo (co oznacza w praktyce rozpoczęcie inwestycji z planowanym ich zakończeniem na EURO 2012), to przede wszystkim byłoby to widać po wielkości produkcji cementu i ruchów na rynku stali. Tymczasem, jak wynika z tzw. sprawozdania statystycznego opracowywanego przez Stowarzyszenie Polski Cement, w październiku i listopadzie 2008 produkcja cementu utrzymuje się na podobnym poziomie jak w analogicznych miesiącach rok wcześniej - odpowiednio (w tys. ton) 1608 i 1262,6 - 2008 r. / 1601,8 i 1240,7 - 2007 r. Z kolei Andrzej Ciepela, dyrektor Polskiej Unii Dystrybutorów Stali, poinformował, że huty wygaszają piece i ograniczają moce produkcyjne o 30-40%, czyli o tyle samo na ile szacowany jest spadek popytu na produkty budowlane ze stali (m.in. profile, pręty żebrowane, blacha gorącowalcowana). Na rynku jest nadmierna oferta "stali" w stosunku do zapotrzebowania, ceny spadają poniżej tych ze stycznia 2008. PUDS prognozuje, że końcówka roku będzie sprawdzianem dla wielu firm i na pewno nastąpi "oczyszczenie" rynku dystrybutorów stali. Ślady ożywienia są przewidywane na III kw. 2009, może wcześniej.
- W temacie dróg szykuje się kilka dużych kontraktów - poinformował Aleksander Kabziński, prezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców Producentów Kruszyw. Przewiduje również pojawienie się w Polsce tzw. syndromu igrzysk olimpijskich (w Atenach - red.), bo u nas drogi też zapewne wymuszą szalone działania, biorąc pod uwagę cykl budowy drogi trwający ok. 30 miesięcy. Lata 2010-2011 będą zatem latami dużego zapotrzebowania na kruszywa. Co ciekawe, jeszcze niedawno prezes PZPPK narzekał, że transport kolejowy nie jest w stanie obsłużyć przewozu kruszyw, a transport samochodowy jest za drogi, teraz natomiast wagony stoją, bo samochody staniały. Tak więc i na tym branżowym odcinku, sytuacja zmienia się z dnia na dzień a prognozy są czysto teoretycznym rozważaniem.
Nie pozostaje nic innego, jak obserwować zjawiska i wydarzenia, wpływające na budownictwo, traktując z rozwagą wskaźniki i statystyki.