Powódź: firmy tracą, ale to przede wszystkim uderzy w ubezpieczycieli
Powódź dała się we znaki firmom z branży budowlanej albo z powodu zalania placów budów albo zakładów produkcyjnych. Wiadomo, że w takich sytuacjach pojawiają się straty i tylko część z nich zostanie zrekompensowana wypłatą ubezpieczenia.
W Sandomierzu trwała walka o hutę szkła Pilkingtona. Gdyby doszło do wygaszenia pieca, zakład praktycznie nadawałby się do likwidacji. “Skończyło” się na zalaniu, piec został uratowany. Po wysuszeniu huta powoli zacznie produkcję.
Woda podtopiła m.in. zakład konstrukcji stalowych Energomontaż-Południe w Katowicach. Już wiadomo, że jego produkcja w maju może spaść nawet o 20%.
Polimex-Mostostal zetknał się żywiołem na budowie autostrady A1. Ewakuowano co prawda sprzęt z tych fragmentów dróg, na których spodziewano się podtopień, jednak nie wszystkie maszyny były mobilne i , na przykład, na odcinku Sośnica-Maciejów część z nich znalazła się pod wodą. Firma jest na szczęście ubezpieczona od takich zdarzeń. Tylko czy pokryje ono w pełni straty? A co harmonogramem inwestycji?
Fabryka firmy Ergis (producenta m.in. folii dla budownictwa, w tym folii do wałów przeciwpowodziowych) w Oławie ma odnogę Odry za płotem. Tam dopiero nadpływa fala kulminacyjna. Pracownicy są czujni, bo inaczej opuszcza się zakład, gdy ma się na to kilka godzin, a inaczej gdy tylko 5 minut.
Budowa Mostu Północnego w Warszawie też stanęła. Część maszyn Pol-Aqua musiała przenieść wyżej, ale to może okazać się niewystarczające. Poza tym wysoki stan wody ma się utrzymywać dosyć długo, trudno więc przewidzieć, kiedy stan gruntu i poziom lustra wody pozwoli wznowić pracę.
To tylko niektóre przykłady, a fala powodzi jest dopiero w połowie drogi do morza...