Rośnie liczba oddawanych mieszkań
41 819 - tyle mieszkań zostało oddanych do użytku w I kwartale 2009 roku. To o 18% więcej niż przed rokiem, kiedy to - w analogicznym okresie - oddano 35 408 lokali.
Tak duża liczba mieszkań to efekt ożywienia na rynku nieruchomości sprzed półtora roku. Cykl budowlany trwa średnio 18 miesięcy, tak więc inwestycje teraz oddawane do użytku to te, których budowa rozpoczęła się na fali boomu - czyli w 2007 roku. Ponieważ spowolnienie budownictwa rozpoczęło się w połowie 2008 można spodziewać się, że do końca roku zostanie oddanych prawie tyle samo mieszkań co w roku ubiegłym (165 189).
Coraz mniej nowych mieszkań będzie pojawiać się od przyszłego roku, ponieważ na obecny rok deweloperzy zapowiedzieli wstrzymanie prawie 80% swoich inwestycji. Wpłynie to na pewno na obniżenie podaży mieszkań w najbliższych latach, czego konsekwencją będzie powrót do sytuacji sprzed boomu, kiedy lokali było zdecydowanie za mało. Wtedy ceny mieszkań znów pójdą w górę, chociaż nie powinno być to aż tak szalone tempo jak kilka lat temu.
W samym marcu tego roku oddano 11 939, czyli 15% więcej niż miesiąc wcześniej (10 339 mieszkań) i 22% więcej niż w tym samym miesiącu 2008 roku (9791 mieszkań). Zarówno te liczby, jak i dane z całego kwartału pokazują, że największa aktywność deweloperska przypadła na drugą połowę 2007. Oznacza to, że najwięcej inwestycji powstawało w momencie, kiedy ceny były na najwyższym poziomie. Osoby, które wtedy kupiły mieszkania w celach inwestycyjnych raczej nie będą teraz ich sprzedawać, ponieważ obecne ceny są już niższe niż przed rokiem, tak więc mają zbyt wiele do stracenia. Można spodziewać się, że większość z nich zdecyduje się na wykończenie i wynajęcie swoich lokali. Dzięki temu w najbliższych miesiącach powinno pojawić się bardzo dużo mieszkań na wynajem, należy więc spodziewać się lekkiej korekty na tym rynku. Jednak, nawet jeśli ceny najmu nieznacznie się obniżą, to i tak jest to nadal opłacalna forma inwestowania w nieruchomości, a dla tych, którzy kupili mieszkania na cenowym szczycie jedyna ucieczka przed straceniem zainwestowanych pieniędzy.