Ukraińcy w Polsce: firmy budowlane boją się odpływu ukraińskich pracowników
„Potrzebuję zaproszenia do pracy! Dużo 50-100 sztuk w tydzień!! Pilnie proszę o kontakt” – takie ogłoszenia od przedsiębiorców można znaleźć w serwisach pośrednictwa pracy. Jednak czy Ukraińcy będą chcieli pracować w Polsce, zwłaszcza w szarej strefie, skoro od 11 czerwca 2017 mogą podróżować bez wiz po niemal wszystkich krajach UE?
– Na Ukrainie jest przekonanie, że otworzyły się wrota do UE – przyznaje Tomasz Dudek, dyrektor operacyjny OTTO Work Force na Europę Środkowo-Wschodnią. Zwraca jednak uwagę, że kraje Europy Zachodniej borykają się z problemem uchodźców. Dlatego, głównie ze względów politycznych, Ukraińcy nie będą przyjmowani do pracy z otwartymi rękami. Z drugiej strony, na pewno się tam tacy, którzy chętnie zatrudnią ich na czarno. – I z pewnością wielu Ukrainców będzie próbowało z tej możliwości skorzystać – uważa Tomasz Dudek.
Bez wizy Ukraińcy w Polsce
i innych krajach UE
Dodajmy, że skorzystać z ruchu bezwizowego mogą tylko ci obywatele Ukrainy, którzy mają paszport biometryczny. Obecnie taki dokument posiada ponad 3 miliony osób. Wizy wymagają wciąż od Ukraińców Wielka Brytania i Irlandia. W pozostałych krajach unijnych, bez wizy wolno im przyjechać na 90 dni w ciągu pół roku. Pobyt może mieć charakter biznesowy, turystyczny lub rodzinny. Tymczasem – jak wynika raportu Narodowego Banku Polskiego (NBP) – przez nasz kraj może się przewijać rocznie nawet ok. miliona Ukraińców. Większość podejmuje u nas pracę w oparciu o zarejestrowane oświadczenie pracodawcy o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi.
„W 2015 r. dla obywateli Ukrainy zarejestrowanych zostało 763 tys. takich oświadczeń, kolejni podejmowali pracę w oparciu o odpowiednie zezwolenie lub inne dokumenty” – czytamy w raporcie. Pamiętajmy również, że Ukraińcy pracują też w Polsce na czarno. Zdaniem Tomasza Dudka, to efekt m.in. niewydolności niektórych urzędów wojewódzkich, rozpatrujących wnioski o wydanie zaświadczeń, które umożliwiają legalne zatrudnienie.
Ukraińcy w Polsce
często pracują na budowach
Branża budowlana jest jedną z tych, w których zaczyna brakować rąk do pracy. Przyczyną są mało atrakcyjne płace, które oferują nasi przedsiębiorcy. Z raportu NBP wynika, że za średnio 2,7 tys. zł netto chętnie pracują natomiast ukraińscy pracownicy.
W firmach Budimex i Erbud dowiedzieliśmy się, że mają Ukraińców na swoich budowach, ale są oni zatrudniani przez podwykonawców. Józef Zubelewicz z zarządu Erbudu i rzecznik Budimeksu Krzysztof Kozioł zgodnie przyznają, że część z pracowników ukraińskich poszuka sobie pracy na Zachodzie, np. w Niemczech. Tam mogą bowiem zarobić trzy- czy czterokrotnie więcej niż w Polsce.
– Obawiamy się, że będzie trudniej o nowych ukraińskich pracowników, o ile rząd nie wprowadzi dla nich jakiś ułatwień w podejmowaniu pracy w Polsce – mówi Krzysztof Kozioł. I dodaje, że oczekiwanym rozwiązaniem jest wydłużenie pozwoleń na pracę czy wprowadzenie dotkliwych kar dla nieuczciwych pracodawców zatrudniających obywateli Ukrainy na czarno.
Innego zdania jest Zubelewicz. Według niego, Polska jest atrakcyjnym rynkiem dla Ukraińców, więc chętnych będzie przybywać.
– Jesteśmy przeciwni zatrudnianiu bezpośrednio pracowników ukraińskich w firmach polskich. Powinniśmy zatrudniać firmy ukraińskie jako podwykonawców, bo to byłoby z korzyścią dla obu stron – mówi Józef Zubelewicz z zarządu Erbudu. W obu tych firmach liczą się jednak z koniecznością podwyższenia płac.
Wielu Ukraińców w Polsce chce zostać na stałe
Okazuje się, że – jak wynika z badań OTTO Work Force Polska – Ukraińcy coraz lepiej oceniają pracę i zarobki w naszym kraju. To z kolei zachęca ich do pozostania. Niektórzy kupują u nas mieszkania. Według raportu, zadowolenie z zarobków wzrosło od grudnia 2015 r. do 2017 r. z poziomu 50 do 90%. W tym okresie zarobki pracowników z Ukrainy zatrudnionych za pośrednictwem OTTO Work Force wzrosły średnio o 300 zł. Tomasz Dudek podkreśla, że minimalne wynagrodzenie na Ukrainie od 2016 to 1450 hrywien, czyli ok. 220 zł.
– Początkowo pracowników z Ukrainy zatrudniali przede wszystkim mali i średni przedsiębiorcy, głównie do prac sezonowych, na polach, w sadach, w przetwórstwie. Obecnie bardzo duże zainteresowanie pracownikami z Ukrainy notujemy wśród międzynarodowych korporacji – mówi Tomasz Dudek. Nic więc dziwnego, że – jak wynika z badania OTTO Work Force Polska – niemal połowa pracujących w Polsce Ukraińców zamierza pozostać u nas na stałe.
– To o 38 pkt proc. więcej niż pod koniec 2015 r. – komentuje Tomasz Dudek. Według niego, dla ośmiu na dziesięciu Ukraińców zachętą do pozostania w Polsce na stałe byłaby gwarancja długotrwałego zatrudnienia. Zwracają też oni uwagę na możliwości rozwoju, bo aż 44% ankietowanych pracowników z Ukrainy miało wykształcenie wyższe, 20% – średnie, 33% – zawodowe, a tylko 4% – podstawowe.
Ukraińcy w Polsce zapełniają
lukę na rynku pracy
„Jeśli chcemy utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju, to przy obecnych trendach demograficznych potrzebujemy do 2050 r. przyjąć 5 mln emigrantów. W odróżnieniu od innych krajów mamy wyjątkowe zasoby w tym zakresie – naszych sąsiadów Ukraińców. Nie musimy ich uczyć polskiego, fundować mieszkań, świadczeń, utrzymywać ich – sami doskonale sobie radzą. Proponujemy legalizację na pobyt stały wszystkich Ukraińców, Wietnamczyków i Białorusinów w Polsce. Dotyczy to ok. 1 mln osób” – apeluje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP).
Według prognoz GUS, do 2050 r. populacja Polski skurczy się z obecnych ponad 38 mln, do poniżej 34 mln ludzi. Co gorsza, przeszło 10% z pozostałej wówczas ludności stanowić mają osoby będące w wieku 80 lat i powyżej.
– Wziąwszy pod uwagę fakt, że w naszym kraju obowiązuje – powszechnie spotykany w państwach europejskich – repartycyjny system emerytalny, którego stabilność zależy głównie od czynników demograficznych, prognozy te zwiastują prawdziwą katastrofę – komentuje prezes ZPP Cezary Kaźmierczak. – Jeśli się patrzy na to, co dzieje się w Europie Zachodniej, gdzie ponad 60% imigrantów żyje z zasiłków, to ci nasi Ukraińcy jawią się jak jakieś nierealne marzenie. Większość Polaków nawet nie ma pojęcia, że pracuje ich u nas około miliona. Nie ma z nimi żadnego problemu. Marzenie – dodaje Kaźmierczak.