Uwaga na węgiel z importu. Ten z Australii nie chce się palić!
Głośno zrobiło się o przedsiębiorcy z Wielkopolski, który kupił węgiel z importu, akurat z Australii. Okazało się, że węgiel nie spełnia swojej podstawowej funkcji - nie chce się palić. Nie nadaje się więc na opał. Przedsiębiorca zareklamował zakupiony węgiel u dostawcy, a reklamacja została przyjęta. Rząd z kolei zapewnia, że sprowadza węgiel certyfikowany, a jego jakość sprawdzana jest nawet trzykrotnie.
Węgiel z Australii nie pali się - reklamacja uznana!
Mało przyjemną przygodę z węglem, którego nie sposób zapalić żywym ogniem, pokazała TVN24. Przedsiębiorca z Chrzypska Wielkiego w woj. wielkopolskim kupił węgiel z Australii. Opał był przeznaczony był do ogrzania tuneli foliowych, w których przedsiębiorca uprawia rośliny ozdobne. Okazało się, że kupiony węgiel, nie chce się rozpalić, choć jego wygląd tego nie zdradza. Surowiec wygląda jak pełnowartościowy węgiel. Mało tego, firma handlująca węglem z Australii, przedstawiła klientowi specyfikację opału.
- To nie węgiel, to śmieci - komentuje oszukany przedsiębiorca.
Przedsiębiorca kupił także od dostawcy węgiel Kolumbijski. Jak podkreśla, węgiel ten jest dużo lepszej jakości. Co prawda, nie takiej jak węgiel z Polski, ale przynajmniej można nim palić w piecu.
Węgiel australijski został zareklamowany u sprzedawcy, a reklamacja przyjęta, co świadczy o tym, że jednak z tym węglem coś jest nie tak. Klient ma otrzymać zwrot pieniędzy.
Węgiel z importu, czyli skąd?
Braki węgla polskiego oraz odcięcie dostaw surowca z Rosji wymusiły sprowadzenie go z różnych części świata. Na polecenie rządu dwie spółki Skarbu Państwa - PGE Paliwa i Węglokoks - do końca roku mają sprowadzić do Polski 11,2 mln ton węgla.
Rządzący sięgają po węgiel m.in. z Kolumbii, USA, RPA, Kazachstanu, Indonezji, Botswany, Mozambiku i Australii. Będą nim palić tej zimy nie tylko polskie ciepłownie, przedsiębiorcy, ale i gospodarstwa domowe. Jedna czwarta zakontraktowanego węgla ma być przeznaczona właśnie dla gospodarstw domowych.
- Węglokoks - sprzedaż węgla z importu. Jakie ceny węgla w Węglokoksie? Aktualny cennik
- PGE rozpoczęła sprzedaż taniego węgla brunatnego dla gospodarstw domowych. Jaka jest cena?
Trzeba uważać, jaki węgiel kupuje
Węgiel z importu często przypomina piach czy błoto, twierdzą eksperci. Jego jakość też jest bardzo wątpliwa. Na jaki rodzaj węgla się trafi, to tak naprawdę loteria, bo ten pochodzący nawet z jednego kierunku, wywodzi się z różnych kopalń. Złą opinię ma np. węgiel z Indonezji ze względu na dużą zawartość siarki (1,4%), która niszczy domowe instalacje grzewcze.
Jeszcze gorszą opinię ma węgiel z Australii ze względu na duża zawartość popiołu (nawet 20%), który także niszczy instalacje grzewcze. A jak się okazuje, można trafić nawet na taki, który wcale się nie pali.
Trzeba naprawdę uważać, co się kupuje. Domowe kotły mogą nie wytrzymać złej jakości węgla, podobnie może być z ciepłowniami.
A warto dodać, że węgiel z importu nie jest tani. W składach opału kosztuje najczęściej ponad 3000 zł za tonę. Węgiel importowany ma być sprzedawany gospodarstwom domowym także przez samorządy. Ma kosztować 2000 zł za tonę, ponieważ rząd będzie do tego węgla dopłacał. Więcej o rządowym projekcie dystrybucji węgla z udziałem samorządów piszemy poniżej.
Węgiel z importu tylko z certyfikatem?
Do węgla z Australii, który nie chce się palić, odniósł się w Sejmie Karol Rabenda, wiceszef resortu aktywów państwowych.
- Węgiel, który importujemy, jest w pełni certyfikowany. Nikt za ten węgiel nie zapłaci, jeśli on nie przejdzie certyfikacji w kraju. To jest węgiel, który sprowadzamy przez pośredników światowych, którzy zaopatrują nie tylko Polskę, ale też inne kraje Europy. Nie opowiadajcie bzdur, że ten węgiel się nie pali.
Z kolei 22 października na konferencji w Gdańsku premier Mateusz Morawiecki zapewniał, że "przywóz węgla do polskich portów z całego świata odbywa się na zasadzie zamówień certyfikowanej jakości węgla. Jakość tego węgla jest sprawdzana trzykrotnie".
MaB, źródło: TVN24