Wypadki na budowach - zmowa na rzecz bezpieczeństwa pracy
Rok temu, siedem największych firm budowlanych w Polsce podpisało "Porozumienie dla Bezpieczeństwa w Budownictwie". Inicjatywa ta narodziła się w związku z wciąż bardzo dużą liczbą wypadków na budowie, w tym śmiertelnych i ciężkich. Szefowie tych firm, postanowili stworzyć wspólne standardy bezpieczeństwa pracy i wspólnie wymagać ich od swoich podwykonawców, bo właśnie oni mają z tym najwięcej problemów.
Brak odpowiednich kwalifikacji, nieprzestrzeganie zasad bhp, oszczędzanie na zabezpieczeniach - to wszystko powoduje, że rocznie na budowach dochodzi do ogromnej liczby śmiertelnych wypadków. W 2008 roku na polskich budowach zginęło 127 osób, w 2009 - 117, w 2010 roku - 112, podobny bilans będzie w roku 2011. To kilkakrotnie więcej niż w górnictwie, które w powszechnym odczuciu jest uważane za najbardziej niebezpieczną gałąź przemysłu.
Największe firmy budowlane jednym głosem w sprawie bezpieczeństwa pracy
Podpisane „Porozumienie dla Bezpieczeństwa w Budownictwie” jest próbą zmiany tej sytuacji. Dotychczas jego sygnatariuszami zostało siedmiu generalnych wykonawców: Bilfinger Berger, Budimex, Hochtief Polska, Mostostal Warszawa, Polimex Mostostal, Skanska, Warbud. Projekt wspiera Główny Inspektorat Pracy oraz Związek Inżynierów i Techników Budownictwa. Porozumienie ma otwartą formułę, dla każdej firm budowlanej w Polsce, która będzie chciała przyłączyć się do tej szczytnej misji. A jest nią podniesienie kultury bezpieczeństwa pracy na taki poziom, aby w efekcie zredukować liczbę wypadków śmiertelnych i wypadków na budowie w ogóle.
- W naszej branży nie ma nic gorszego niż wypadek na budowie, szczególnie śmiertelny, wtedy wygrany kontrakt, realizowana inwestycja tracą znaczenie - powiedział Krzysztof Andrulewicz, prezes Skanska, na konferencji w Warszawie inaugurującej wdrażanie zapisów Porozumienia w życie. Sygnatariusze przyjęli zasadę, że każda z firm będzie pełniła przewodnictwo w grupie i przez najbliższy rok będzie to właśnie Skanska. - Myślę, że już sam skład Porozumienia pokazuje, że polski rynek dojrzał do zmian. Jako liderzy branży budowlanej chcemy wspólnie oddziaływać na współpracujące z nami firmy podwykonawcze.
Najważniejsze jest bezpieczeństwo pracy
I nikt z obecnych na sali nie miał wątpliwości, że tak właśnie będzie. Na wprost zaproszonych przedstawicieli firm podwykonawczych zasiedli bowiem również Piotr Kledzik - prezes zarządu Bilfinger Berger Budownictwo, Dariusz Blocher - prezes zarządu Budimeksu, Wojciech Łukaszek - wiceprezes zarządu Hochtief Polska, Konrad Jaskóła - prezes zarządu Polimeksu-Mostostal, Jerzy Werle - dyrektor generalny Warbudu, Jerzy Popiołek prezes Mostostalu Warszawa, no i gospodarz - Krzysztof Andrulewicz, prezes Skanska (w takiej kolejności na zdjęciu wyżej). Mocnym akcentem na początek tego spotkania był firm pokazujący cierpienie bliskich po śmierci na budowie męża, ojca i przyjaciela... Z ekranu szedł czysty przekaz - w pracy trzeba myśleć! Czy nie warto zadbać o bezpieczeństwo, zanim coś się wydarzy?
- Statystycznie, co trzeci dzień na budowie ginie człowiek. My tylko dowiadujemy się z mediów o tych najbardziej spektakularnych lub takich, co wydarzyły się na prestiżowych projektach. To jest branża bardziej ryzykowana niż górnictwo. Dlaczego tak jest? - zastanawiał się głośno Krzysztof Andrulewicz (Skanska). - Ma na to na pewno wpływ specyfika pracy na budowie. Każdy projekt jest bowiem inny, to nie taśma produkcyjna, nie ma tu procesów, które można by całkowicie uporządkować. Nie ma takiej budowy, którą wykonywałby ten sam zespół ludzi, więc nie wyrabiają się mechanizmy do przeniesienia na inne budowy. Różni są podwykonawcy, lepiej lub gorzej przygotowani do wykonywanych zadań. Praca jest wykonywana głównie na powietrzu, w różnych warunkach atmosferycznych, a zatem wpływ na bezpieczeństwo pracy będą miały również zmieniające się szybko okoliczności. Ale nawet w związku z tą specyfiką, przekonanie, że wypadki na budowie to norma jest błędne! Tak nie musi być...
NIE na wypadki na budowie
Wypadek nie jest zbiegiem okoliczności, każdy ma swoje przyczyny. Nie wyeliminujemy ludzkiego błędu, ale większa świadomość zagrożeń i szkolenia BHP mogą sprawić, że wypadków będzie mniej. Są kraje, w których to się udało. Takim przykładem jest Wielka Brytania. Tam w 2001 roku doszło do 105 śmiertelnych wypadków na budowach, ale już w 2009 było ich o połowę mniej - 53. Jak to było możliwe? Przede wszystkim pojawił się brak akceptacji społecznej na taką sytuację. W branży, na budowach narastała frustracja związana z tak wysoką liczbą wypadków śmiertelnych. To dało podłoże determinacji do poprawy sytuacji. Powstała wówczas Grupa Generalnych Wykonawców - 23 największe firmy w Wielkiej Brytanii, które miały 35-procentowy udział w rynku budowlanym. Wraz z tym nastąpiła promocja bezpieczeństwa na niespotykaną dotąd skalę. Grupa postawiła sobie kilka celów: co rok redukcja liczby wypadków o 10%, a w ciągu trzech lat zapewnienie w firmach w pełni wykwalifikowanej siły roboczej. Te cele zostały osiągnięte.
U nas mamy dzisiaj podobną sytuację, jaka w Wielkiej Brytanii była w 2001 roku. Dlatego właśnie siedem największych polskich firm budowlanych podpisało porozumienie, zawiązało szczególną zmowę na rzecz bezpieczeństwa pracy.
- Do działania na rzecz Porozumienia skłoniło nas wiele aspektów, w tym przede wszystkim przekonanie, że w tej sprawie musimy wymagać coraz więcej od siebie i innych. Nie akceptujemy obecnego stanu rzeczy, a jednocześnie widzimy możliwości jego zmiany. Tak pojmujemy naszą odpowiedzialność społeczną. Patrzę na nasz biznes szerzej niż przez pryzmat wyniku finansowego. Budimex rozwija się dzięki realizacji konkretnych wartości, między innymi odpowiedzialności i etycznego działania, a nie dlatego, że je spisano na papierze - powiedział Dariusz Blocher (Budimex). - Poprawa bezpieczeństwa pracy i w konsekwencji zmniejszenie liczby wypadków to element tożsamości Budimeksu. Pracujemy nad podnoszeniem standardów we wszystkich aspektach naszej działalności, wśród których bezpieczeństwo zajmuje bardzo ważne miejsce. Porozumienie zwiększa szanse osiągnięcia znaczącej poprawy w tym zakresie w skali całej branży, bo chcemy się dzielić z innymi firmami naszym doświadczeniem, wiedzą i wynikami.
Szef Budimeksu dodał jeszcze, że promocja bezpiecznej pracy na budowie powinna się już na poważnie odbywać na uczelniach i w szkołach, trzeba popracować nad modelem certyfikowanego pracownika. No i również ważna kwestia - konieczne są zmiany w zamówieniach, by nie najniższa cena była najważniejszym kryterium wyboru oferty. Takie podejście ma ogromny wpływ na wypadkowość, bo oszczędności nadal robi się na bezpieczeństwie pracy, zatrudnia się tańszych czyli mniej fachowych podwykonawców.
- Obniżenie statystyki wypadkowości na polskich budowach to bardzo istotne cele, ale to jest praca na lata - podkreślił Jerzy Werle (Warbud). - Trzeba bowiem przede wszystkim zmienić mentalność naszych pracowników. Oni muszą sami chcieć pracować zgodnie ze standardami bezpieczeństwa. Zmiany wymagają też przepisy Prawa budowlanego, by włączyć w proces bezpieczeństwa wszystkich uczestników procesu budowlanego. Reformy wymagają też przepisy bhp, bo wiele materiałów i sprzętu, które wykorzystujemy na budowach pochodzą zza granicy, a ich używanie musi być zgodne z przepisami i standardami unijnymi.
- My (czyli sygnatariusze Porozumienia) mentalnie dojrzeliśmy do tego, że nie musimy za wszelką cenę dążyć do jak największych wyników, jeśli chodzi o zdobywane kontrakty. Mamy ustabilizowane pozycje, możemy sobie pozwolić na ustabilizowaną współpracę z każdym pracownikiem i podwykonawcą. Musimy teraz przejść przez proces dezakceptacji nieprawidłowych zachowań, dlatego potwierdzam, że najważniejszą misją jest zmiana mentalnego nastawienia do tego zagadnienia - powiedział Konrad Jaskóła (Polimex-Mostostal). Prezes Jaskóła zwrócił również uwagę na aspekt ekonomiczny - ciężki wypadek obciąża budżet na ok. 400 tys. za osobę, firmie rosną koszty, bo po wypadku wzrasta stawka ubezpieczenia. - Wszyscy realizujemy kontrakty w standardach zachodnich, a firma, w której notuje się dużą liczbę wypadków nie ma szans kontrakt. To dopiero kosztuje...
Szefowie sygnatariuszy Porozumienia - „siedmiu wspaniałych” - twierdzą, że najważniejszy krok w tym przedsięwzięciu został zrobiony. Stworzyli grupę, i chociaż na polu biznesowym są często konkurentami, w tej sprawie mówią jednym głosem. Zostały opracowane i podpisane tzw. „Standardy minimalnych wymagań wobec podwykonawców”, które mają obowiązywać wszystkich podwykonawców współpracujących z ich firmami. Mechanizm ma być taki, że jeśli któryś z podwykonawców nie spełni wymogów bezpieczeństwa, nie znajdzie zatrudnienia na żadnej z budów sygnatariuszy. Oczywiście, zostanie zapewnione podwykonawcom wsparcie wiedzą o bezpieczeństwie na budowie (np. szkolenia).
- Jestem przekonany, że współpraca największych firm budowlanych w sferze szerzenia i wprowadzania wysokich standardów bezpieczeństwa, wspólny nacisk na przeciwdziałanie wypadkom na placu budowy przyniesie docelowo bardzo wymierne efekty. Ale to musi być partnerstwo, bo tylko razem coś osiągniemy. Zapewnimy Wam (red. podwykonawcom) odpowiednie warunki, oczywiście musimy dać też czas na wprowadzanie zmian - zapewniał Jarosław Popiołek (Mostostal Warszawa).
- Temat bezpieczeństwa i higieny pracy w ogóle, a w budownictwie szczególnie, jest tematem o którym zawsze warto mówić. Nasza grupa nie jest grupą tytularną, więc pozostanie wśród pięknych haseł nic nie da - podkreślił Piotr Kledzik (Bilfinger Berger Budownictwo) - Ta grupa jest otwarta dla wszystkich, bo chcemy dzielić się doświadczeniem, wynikami i efektami. - Pracując na rzecz Porozumienia liczymy na to, że nasze motto w sprawach bhp: „Każdy, kto pracuje w Polimeksie-Mostostalu i na jego rzecz ma prawo powrócić do domu bez uszczerbku na zdrowiu”, stanie się w przyszłości mottem dla wielu firm - powiedział Konrad Jaskóła.
Podwykonawca będzie musiał wypełnić standardy
We wspomnianych wyżej „Standardach” firmy wyrażają oczekiwanie, że każdy podwykonawca zatrudniony na danym projekcie zapewni pracownikom m.in. szkolenie wprowadzające na budowę, dotyczące zasad zawartych w planie Bezpieczeństwa i Ochrony Zdrowia (BiOZ), wspólnego korzystania z placu budowy, bezpieczeństwa zbiorowego oraz procedur ewakuacji, zachowania na okoliczność wypadku lub awarii. Dodatkowo wprowadzone mają być szkolenia okresowe pracowników (dla pracowników zatrudnionych na stanowiskach robotniczych przeprowadzane nie rzadziej niż raz do roku, a na stanowiskach inżynieryjno – technicznych nie rzadziej niż raz na 5 lat). Kwalifikacje personelu wykonującego prace wymagających dodatkowych uprawnień mają być udokumentowane (pracownik musi mieć przy sobie stosowne dokumenty). Wśród wymogów warunkujących wejście na budowę lub rozpoczęcie prac uwzględniono m.in. właściwy, wynikający z oceny ryzyka, ubiór oraz środki ochrony indywidualnej, posiadanie aktualnych badań lekarskich pracowników i przygotowanie listy osób wyznaczonych do udzielania pomocy przedmedycznej.
Działania związane z podniesieniem bezpieczeństwa na polskich budowach zaplanowane są na wiele lat, wiążą się ze zmianą świadomości, nastawienia i przyzwyczajeń pracowników oraz z kosztami finansowymi. Jednak jeżeli spojrzymy na ten aspekt sprawy szeroko, okaże się, że w ostatecznym rozrachunku jest to działanie opłacalne na wielu płaszczyznach. Ekonomicznej, ale i społecznej. Każdy wypadek śmiertelny wiąże się z konkretnymi stratami, także socjalnymi, generując jednocześnie niewymierne straty emocjonalne. Podważa on zaufanie do firmy, wpływa niekorzystnie na jej wizerunek biznesowy, zmniejszając drastycznie szansę na dalszą współpracę z generalnym wykonawcą. Dochodzi do tego aspekt nieprzeliczalny, czyli starty moralne osieroconej rodziny oraz wpływ takiego zdarzenia na cały zespół. Od egzekwowanych zasad BHP nie ma odwołania, bo w ostatecznym rozrachunku stawką jest ludzkie życie.
Konferencja w Warszawie (jej druga część miała już formułę szkoleniową) była pierwszą z cyklu, jakie Skanska przygotowała w ramach swojego przewodnictwa Porozumieniu. Podobne odbędą się jeszcze w Łodzi, Rzeszowie, Krakowie, Kielcach, Katowicach, Wrocławiu, Poznaniu, Lesznie, Bydgoszczy i Gdańsku.
Na moje pytanie podczas konferencji prasowej, czy udział w Porozumieniu generuje duże koszty dodatkowe (np. szkolenia, materiały czy asortyment bhp dla podwykonawców), odpowiedział Dariusz Blocher (Budimex):
- Są dodatkowe koszty, ale nie są aż tak wielkie. Poza tym, zyskujemy wartość dodaną - praca bezpieczna to praca lepiej zorganizowana, a więc lepiej realizujemy kontrakt.
Podobno podwykonawcy „siedmiu wspaniałych”, czy jak ich nazwała Główna Inspektor Pracy Anna Tomczyk - „siedmiu wojowników”, na wieść o celu „Porozumienia dla Bezpieczeństwa w Budownictwie”, nie protestowali, że będą w stosunku do nich dodatkowe, ostre wymagania, wykazali zrozumienie dla podjętej inicjatywy. Aczkolwiek generalni wykonawcy liczą się z pojawieniem pewnych problemów, gdy standardy zostaną na dobre wdrożone.
Obyśmy jak najkrócej czekali na pozytywne wyniki oddziaływania "zmowy” na rzecz bezpieczeństwa pracy w budownictwie...