Łąki na warszawskich ulicach, w parkach i na skwerach. Od 7 lat z każdym rokiem jest ich więcej!
W Warszawie są dwa rodzaje łąk: kwietne, specjalnie zakładane, i naturalne, które same się tworzą tam, gdzie trawa nie jest koszona. W obu przypadkach to szeroko rozumiany zysk dla miejskiego ekosystemu, mieszkańców i miasta. Od 2016 r. stale ich przybywa – zastępują nieużytki, trawniki, kostkę itp. Do ich powstawania przyczyniają się sami warszawiacy!
Od 2016 r. w Warszawie z każdym sezonem przybywa łąk. Trawniki gazonowe, równiutko przycięte i wypielęgnowane (jak do gry w golfa) odchodzą do lamusa. Możemy je oglądać wyłącznie tam, gdzie być powinny z racji założenia ogrodowo-parkowego (np. dotyczy to m.in. miejsc zabytkowych). Na ulicach i skwerach, w parkach pojawiają się łąki, zajmując cały obszar lub np. część dawnego zwykłego trawnika ku chwale natury i uciesze mieszkańców. O warszawskich łąkach rozmawiamy z Dorotą Wandel, głównym specjalistą ds. koordynacji ogrodniczej w Zarządzie Zieleni m.st. Warszawy (tekst pod galerią zdjęć).
Łąki na warszawskich ulicach, w parkach i na skwerach – galeria zdjęć
Autor: Szymon Starnawski/Grupa Murator
Błękitnie kwitnąca cykoria podróżnik, jak na podróżnika przystało, zdobi przystanki autobusowe! Jest to odporna roślina, która daje sobie radę nawet na skrawkach ziemi, upodobała sobie m.in. pobocza dróg. Od wieków jest wykorzystywana m.in. jako roślina lecznicza. Robi się z niej też kawę bezkofeinową, tzw. kawa z cykorii.
Murator Plus: Pierwsze łąki w Warszawie powstały w 2016 roku. Dziś jest ich mnóstwo i wszystkie zachwycają –zarówno te na większych obszarach, np. w parkach i na skwerach, ale i te w wersji mini, liczące dosłownie metr czy dwa kwadratowe. Skąd się wziął pomysł na zakładanie łąk w mieście?
Dorota Wandel: Warszawskie łąki powstały dzięki mieszkańcom, z ich inicjatywy. Zagłosowali na zgłoszone w ramach Budżetu Obywatelskiego (wtedy nosił nazwę Budżet Partycypacyjny) projekty dotyczące zakładania łąk. Okazało się, że nie tylko ZZW myśli o tworzeniu stanowisk łąkowych w mieście, ale także sami warszawiacy. Gdy więc i oni dali nam zielone światło – ruszyliśmy z projektem.
MP: A dlaczego właśnie łąki?
DW: Łąki mają wiele zalet. Między innymi są odporne na suszę. Gdy brakuje opadów, wyglądają znacznie ładniej niż skoszone trawniki – cieszą nie tylko zielenią, ale też kolorowymi kwiatostanami różnych roślin. Są pożyteczne dla zapylaczy, m.in. pszczół, motyli i chrząszczy, a w większych – schronienie znajdują małe ssaki i niektóre ptaki. To również – z racji znacznie rzadszego koszenia – brak hałasu spowodowanego przez kosiarki i mniejsza emisja spalin, co poprawia jakość powietrza. Są osoby, które drażni widok niekoszonych trawników, wolą aby były nisko skoszone, wtedy mają poczucie porządku w przestrzeni. Ja to rozumiem, jednak zachęcam do zaprzyjaźnienia się z wysoką trawą i naturalnie występującymi tam roślinami kwitnącymi: można je fotografować, robić zielniki, suszyć na bukiety, które zimową porą wprawią nas w dobry nastrój.
MP: Zakładanie łąk to działania proekologiczne. A jak powstają łąki w mieście?
DW: Gdy zaczynaliśmy naszą przygodę z łąkami, trzymaliśmy się założeń, jakie zostały przedstawione w ramach Budżetu Obywatelskiego. Powstawały w miejscach, gdzie wcześniej znajdowały się trawniki. Usuwaliśmy darń, oczyszczaliśmy teren z wszelkich zanieczyszczeń, dowoziliśmy urodzajną ziemię, wyrównywaliśmy podłoże, sialiśmy nasiona i wykonywaliśmy wiele innych niezbędnych czynności. Zaobserwowaliśmy jednak, że takie zakładane łąki zmieniają się, ponieważ po pewnym czasie wiele z tych pięknych wybranych przez nas roślin nie daje rady znieść ciężkich warunków miejskich i po prostu zanika, pozostają jedynie najbardziej wytrwałe gatunki. Od kilku lat zmieniliśmy sposób myślenia o miejskich trawnikach. Stało się to głównie za sprawą zmiany klimatu. Wcześniej miejskie trawniki koszone były pięć razy, dziś ograniczamy koszenie do trzech w sezonie. Powodem jest m.in. mała ilość opadów, przez co trawy nie mają silnych przyrostów. Postanowiliśmy więc po pierwsze kosić rzadziej, a po drugie pozostawiać tereny, które będą wymagały skoszenia jedynie raz w roku (tzw. łąki naturalne). Te zmiany okazały się ważne dla ochrony środowiska i dobrostanu mieszkańców. Trzeba pamiętać, że pracujący sprzęt koszący to zużyte paliwo oraz hałas i kurz podczas koszenia – czyli ograniczenie liczby koszeń do niezbędnej, ma same zalety.
MP: Przyglądając się warszawski parkom i ulicom, widzimy różnice między łąkami. Na czym one polegają?
DW: Przede wszystkim te miejskie dzielimy na łąki kwietne, specjalnie zakładane, oraz na łąki naturalnie tworzące się samoistnie w wyniku zaniechania koszenia trawników. W przypadku tych drugich w ten sposób wśród trawy pojawiło się wiele ciekawych roślin, które zaczęły rosnąć i kwitnąć, a których wcześniej nie mieliśmy okazji podziwiać, ponieważ je kosiliśmy. Dla mnie na przykład odkryciem było jak wspaniale wygląda kwiatostan chrzanu. Naturalne łąki na pewno są uboższe w atrakcyjne wizualnie gatunki, które wyrosną, gdy wysiejemy je z wybranej mieszanki nasion, ale mają tę zaletę, że są to rośliny naturalnie w tym miejscu występujące, mające umiejętność rozwijania się w ciężkich warunkach, gdzie występuje uboga, często zasolona gleba, są zanieczyszczenia w postaci zawieszonego pyłu i jest często bardzo sucho. Oprócz chrzanu, warto wspomnieć o rosnącej w wielu miejscach cykorii podróżnik, której jasnoniebieskie kwiaty zachwycają kolorem. Inne piękności to mak polny, bniec biały, gorczyca polna, krwawnik pospolity, rumian polny, kozibród łąkowy z imponującymi dmuchawcami po przekwitnięciu, zawciąg pospolity, wrotycz pospolity, marchew zwyczajna, ślaz dziki, wyka ptasia, komonica zwyczajna i wiele innych. Łąki kwietne, specjalnie zakładane, dzielimy zaś na:
- jednoroczne;
- wieloletnie.
Łąki jednoroczne zakłada się, gdy chcemy osiągnąć spektakularny natychmiastowy efekt. Składają się z roślin jednorocznych, często bardzo kolorowych, które zaczynają kwitnąć już po kilku tygodniach po wysiewie. Jednak po pierwszym roku wiele gatunków zanika i aby utrzymać atrakcyjny wygląd, konieczne są dodatkowe zabiegi. Rośliny po przekwitnięciu wydają nasiona, więc warto poczekać z koszeniem do jesieni, pozostawiając pokos na około tydzień, żeby kwiatostany wyschły i wysypały się z nich nasiona. Wiosną po odpowiednim przygotowaniu gleby trzeba jednak dosiać nasiona.
Łąki wieloletnie składają się z roślin wieloletnich, czyli bylin. W pierwszym roku po wysiewie nie kwitną. Najpierw tworzą rozety, teren jest zielony, ale nie jest kolorowy. Z tego powodu raczej nie zakładamy łąk wyłącznie z nasion roślin bylinowych, zwłaszcza tam, gdzie liczny się efekt. Na ogół stosujemy domieszkę nasion roślin jednorocznych (ok. 15 %) tak, aby od razu pojawiło się trochę kwiatów i koloru. W drugim roku i w latach następnych łąka bylinowa zaczyna kwitnąć. Łąki wieloletnie choć na początku nie wyglądają atrakcyjnie utrzymują się dłużej niż jednoroczne i z każdym rokiem są silniejsze i wyglądają lepiej.
W obu przypadkach o sukcesie decyduje właściwy dobór roślin, tak by dawały sobie radę na danym terenie.
MP: Zachęciła nas pani do zakładania łąk! Ale... od czego zacząć?
DW: Jeżeli mamy kawałek ziemi, a przy tym podobają nam się łąki i lubimy towarzystwo owadów, ptaków oraz małych ssaków, jak najbardziej warto ją założyć. Teren może być niewielki, łąka może składać się z dowolnej liczby gatunków, może być ich zaledwie kilka a może i być kilkanaście albo kilkadziesiąt. Łąki należy zakładać wiosną, najlepiej w połowie kwietnia albo jesienią w listopadzie. Oczywiście, trzeba obserwować pogodę i nie robić tego, gdy są przymrozki i gleba jest zmarznięta lub gdy utrzymuje się śnieg. Należy wybrać miejsce, najlepiej mocno nasłonecznione, bo większość roślin łąkowych lubi słońce i radzi sobie ze stanowiskami suchymi, ale są również mieszanki na stanowiska zacienione lub wilgotne. Najlepiej, aby był to otwarty teren, odradzam wysiewanie łąki pod koronami drzew. Drzewom lepiej zostawić wolną przestrzeń wokół pnia, aby nie uszkodzić im korzeni podczas przygotowywania gleby pod wysiew nasion lub nie zniszczyć pni podczas koszenia. Pod koronami jest zwykle za mało światła i wody aby rośliny łąkowe dobrze się rozwijały.
Przed wysiewem nasion należy przygotować teren, można usunąć istniejącą darń i dowieźć urodzajnej ziemi, można jednak po prostu przekopać teren. Zależnie od wielkości terenu i możliwości właścicieli, można to zrobić szpadlem albo glebogryzarką (najlepiej separacyjną). Teren powinien zostać oczyszczony z większych kamieni, gruzu, szkła i innych zanieczyszczeń i jeżeli chcemy spektakularnego efektu, bardzo dokładnie oczyszczony z kłączy i korzeni dotychczas w tym miejscu istniejących roślin. Przed wysiewem teren trzeba wyrównać grabiami. Nasiona należy dobrze wymieszać i dodać np. piasku, który ułatwia równomierny wysiew i kontrolę siewu (widać wtedy czy wysialiśmy równo i taką samą ilość we wszystkich miejscach). Wysianych nasion nie zasypujemy ziemią, ale lekko ugniatamy (wałujemy), aby dobrze się trzymały podłoża i by nie spłukał ich deszcz, czy strumień wody, gdy będziemy je podlewać.
W pierwszym roku należy łąkę podlewać, żeby nasiona na pewno wykiełkowały, w następnych latach łąka radzi już sobie sama bez podlewania. Zdarza się, że na terenie pojawiają się rośliny niepożądane, utrudniające rozwój roślin, które wysialiśmy np. łoboda, komosa czy bylica i wtedy trzeba łąkę wypielić, czyli usunąć rośliny, które stanowią dużą konkurencję w dostępie do wody i światła dla wysianych roślin. Usuwamy dokładnie z systemem korzeniowym, aby utrudnić im odrastanie.
MP: A teraz wersja częściej spotykana, czyli jak zamienić trawnik lub jego część w łąkę?
DW: Chcąc osiągnąć idealny efekt, należy usunąć istniejącą darń i teren starannie oczyścić z pozostałości trawnika (kłączy, korzeni). My od kilku lat zaczęliśmy stosować glebogryzarki separacyjne. Jest to działanie bardziej ekologiczne, bowiem w ten sposób oczyszczamy teren, dając możliwość rozwoju roślinom łąkowym, ale nie zabieramy naturalnie występującego podłoża. Pozostałe rośliny powoli odradzają się, współgrając z tymi dosianymi. Mając mały teren, można oczyścić go ręcznie. Potem wysiewamy nasiona. Kupując je, należy się upewnić, że są odpowiednie do podłoża, jakim dysponujemy. Są nasiona przeznaczone na tereny suche i ubogie, bardziej żyzne i wilgotne itp. Jeżeli nie chcemy ingerować w istniejącą faunę i florę, można wsiać nasiona w trawnik, ale to daje najsłabszy efekt.
Jeszcze inny sposób, najprostszy, polega po prostu na niekoszeniu istniejącego trawnika. Możemy np. wykaszać tylko ścieżkę przez ogród, miejsce pod leżaki, okolice tarasu itd., a pozostałej trawie pozwolić rosnąc naturalnie. Polecam tę metodę, bo ma same zalety. W wyższej trawie występuje więcej gatunków jest zatem bogatsza bioróżnorodność, która przyczynia się do poprawy środowiska, jest korzystna dla ludzi i zwierząt.
Trawniki gazonowe tworzące gęstą murawę przypominającą zielony dywan nie są tak różnorodne biologicznie, a z tego powodu mniej wytrzymałe i wymagają szeregu zabiegów wykonywanych regularnie przez cały sezon m.in. wertykulacji, aeracji, piaskowania, nawożenia, bardzo częstego koszenia kosiarkami wrzecionowymi oraz podlewania, najlepiej z zastosowaniem automatycznego nawadniania. W dobie kryzysu klimatycznego, deficytu wody utrzymanie takich trawników wydaje się być nieekologiczne. Trawnik niekoszony, z wyższą czy nawet wysoką trawą praktycznie nie wymaga specjalnych zabiegów pielęgnacyjnych. Z czasem pojawią się w nim rośliny, które będą charakterystyczne dla danego terenu. Trzeba jednak pogodzić z faktem, że nie będzie zawsze wyglądać atrakcyjnie, lecz będzie bardziej naturalny i różnorodny biologicznie oraz – cenniejszy dla ekosystemu. Trawniki pozostawione jako naturalne łąki oraz łąki założone z siewu wystarczy kosić jeden lub dwa razy w sezonie, aby dobrze się prezentowały i spełniały swoje zadanie w ekosystemie.