Metamorfoza Bastionu Sakwowego we Wrocławiu. Z ruiny odpadał tynk, teraz to duma miasta i miejsce spotkań

2024-07-01 15:25

Jeszcze kilka lat temu zaniedbany Bastion Sakwowy we Wrocławiu raczej odstraszał niż zapraszał. Dziś, odrestaurowany i piękny, ponownie jest popularnym miejscem spotkań i ozdobą Wzgórza Partyzantów. Jak miastu udało się przywrócić temu miejscu życie? Prezentujemy przemianę w ramach cyklu „Metamorfozy na Plus”.

Spacer po Galerii PLATO z Robertem Koniecznym

Spis treści

  1. Bastion Sakwowy we Wrocławiu po widowiskowym remoncie za ponad 30 mln zł
  2. Bastion Sakwowy – historia. Przeszedł drogę od twierdzy do miejsca spotkań
  3. Bastion Sakwowy – remont startuje. Zaskoczeń było sporo
  4. Problemy z wilgocią, beton zamiast piaskowca i barwy XIX wieku
  5. Uroczyste otwarcie Bastionu Sakwowego po remoncie. Czy będzie ciąg dalszy?
  6. Inne „Metamorfozy na Plus”. Zobacz najbardziej spektakularne przemiany!

Bastion Sakwowy we Wrocławiu po widowiskowym remoncie za ponad 30 mln zł

Tak poważnej renowacji Bastion Sakwowy we Wrocławiu nie przeszedł od wielu dekad. Zabytek z drugiej połowy XIX w. remontowano przez przeszło dwa lata, zaś prace pochłonęły ponad 30 mln zł. Efekt tych wysiłków zdecydowanie jednak nie rozczarowuje – sypiąca się ruina na Wzgórzu Partyzantów odzyskała oryginalny wygląd i funkcjonalność, a mieszkańcy mają do dyspozycji takie atrakcje jak taras widokowy, fontanna i kawiarnia.

– Zaledwie kilka lat temu był on bardzo zdewastowany, częściowo wygrodzony, z odpadającymi tynkami i tabliczkami o treści „teren zagrożony, wstęp wzbroniony” – przypomina Michał Guz z Biura Prasowego Urzędu Miejskiego Wrocławia.

Jakie wyzwania stały przed wykonawcami remontu, jakich zaskakujących odkryć dokonano w trakcie prac i co z ewentualnym ciągiem dalszym, tj. odbudową wieży z glorietą? Zapytaliśmy o to urzędników miejskich, a odpowiedzi okazały się bardzo ciekawe.

– W cyklu „Metamorfozy na Plus” prezentujemy przedsięwzięcia, dzięki którym zapomniane historyczne obiekty i wnętrza otrzymują drugie życie za sprawą pasjonatów, racjonalnych biznesmenów, rzetelnych samorządowców, czy wreszcie – niespokojnych dusz... Wszyscy oni ożywiają dzięki swoim wizjom dorobek umysłów i rąk pokoleń architektów, inwestorów i budowniczych, którzy na placu budowy zostawili przed laty nadzieję, że ich dzieło ucieszy w odległej przyszłości jeszcze niejedno oko…

Bastion Sakwowy – historia. Przeszedł drogę od twierdzy do miejsca spotkań

Prapoczątków Bastionu Sakwowego we Wrocławiu można szukać jeszcze w średniowieczu. W jego miejscu istniała wówczas Brama Sakwowa, nazwana tak od działającego w pobliżu cechu wytwórców sakiewek. W drugiej połowie XVI w. powstał Bastion Sakwowy – zespół umocnień, którego zadaniem było bronić miasta. Poza funkcją obronną bastion pełnił także rolę magazynu oraz więzienia.

W 1807 r., po zdobyciu Wrocławia przez wojska Napoleona, dawne mury miejskie zostały rozebrane. Bastion Sakwowy utracił wówczas rolę obronną. W połowie XIX w. biznesmen Adolf Liebich sfinansował przebudowę pozostałości bastionu, żeby upamiętnić zmarłego brata Gustawa. Tak powstał Bastion Sakwowy, jaki znamy – z arkadami, tarasem widokowym i fontanną. Na szczycie znajdowała się niezachowana do dziś wieża z glorietą (kolumnową nadbudówką). Odnowione wzgórze, teraz nazywane Wzgórzem Liebicha, szybko stało się jednym z najpopularniejszych miejsc spotkań.

W czasie drugiej wojny światowej obiekt pełnił funkcję schronu przeciwlotniczego, od 1944 r. mieścił się tu także sztab obrony niemieckiej Festung Breslau. Ze względów strategicznych wysadzono wówczas wieżę. Po wojnie Bastion Sakwowy doraźnie odremontowano, a wzgórze – pod nową nazwą Wzgórza Partyzantów – ponownie stało się miejscem spotkań. W 1967 r. doszło do katastrofy budowlanej – podczas święta studenckiego balustrada tarasu runęła pod naporem ludzi i spadła na siedzących poniżej. Zginęła jedna osoba, a 20 zostało rannych.

W późniejszych latach Bastion Sakwowy to był zamykany z powodu złego stanu, to znów doraźnie remontowany i otwierany na nowo. W latach 90. XX w. działał tu cieszący się złą sławą klub Reduta. Dzierżawiąca obiekt od miasta spółka Retropol nie dbała o niego odpowiednio i już w XXI w. wzgórze ponownie trzeba było zamknąć, gdyż zagrażał odwiedzającym.

– Wzgórze w ostatnich kilku dekadach nie miało szczęścia. W 1990 roku Stefan Skąpski, ostatni prezydent Wrocławia pochodzący jeszcze z peerelowskiego nadania, przekazał ten teren w nietypowe, bo 40-letnie użytkowanie wieczyste firmie Retropol. Obiekt początkowo nawet w miarę „żył”, działało tam między innymi kasyno, gastronomia, kluby. Jeszcze w 2007 roku przeprowadzono duży remont, ale potem teren szybko zaczął zamieniać się w ruinę. W 2014 roku Miasto wystąpiło o rozwiązanie umowy z Retropolem i, po kilkuletniej batalii sądowej, odzyskało Bastion Sakwowy – wspomina nasz rozmówca.

Bastion Sakwowy – remont startuje. Zaskoczeń było sporo

Remont konserwatorski Bastionu Sakwowego we Wrocławiu rozpoczął się wiosną 2022 r. Wykonawcą prac była firma Castellum, zaś inwestycję nadzorował Zarząd Inwestycji Miejskich. Zaplanowano następujące prace:

  • rewaloryzacja Pawilonu Perystylowego (dawnej Reduty) – m.in. remont elewacji, odtworzenie sali kolumnowej wraz z zapleczem sanitarnym i szatnią,
  • rewaloryzacja kolumnady wraz z przywróceniem oryginalnej kolorystyki i odrestaurowaniem oświetlenia,
  • remont podziemia wraz z urządzeniem przestrzeni pod restaurację i kawiarnię oraz umożliwieniem dostępu osób z niepełnosprawnościami,
  • rewaloryzacja placu z fontanną – m.in. wymiana nawierzchni placu, wykonanie nowej niecki fontanny,
  • odrestaurowanie schodów z balustradami,
  • nowe nasadzenia zieleni oraz mała architektura (ławki, kosze itd.),
  • remont alejki spacerowej od ul. Skargi.

W momencie rozpoczynania prac stan obiektu oceniano jako bardzo zły, a co więcej, przez lata zabytek nie został nigdy porządnie zbadany. W efekcie prowadzone pod nadzorem archeologów prace doprowadziły do kilku interesujących odkryć.

– Od oddania tego obiektu do użytku w 1867 roku tak naprawdę nikt nie wynikał w jego strukturę tak głęboko, jak my w trakcie kończonego właśnie remontu. Jak na budynek w centrum kilkusettysięcznego miasta, Bastion Sakwowy był dość słabo rozpoznany. Roboty wymagały nadzoru archeologicznego – podkreśla Guz z UMW. – Ujawniliśmy między innymi i zasypane pomieszczenie, i pozostałości dawniejszych umocnień z XVI wieku.

Jednym z większych zaskoczeń było odkrycie niecki kompletnie zapomnianej fontanny na poziomie parteru. Była ona zasypana przez całe dziesięciolecia, wraz z doprowadzającymi wodę żeliwnymi rurami. Zadecydowano, że ta pamiątka przeszłości zostanie wyeksponowana.

– Pawilon w parterze, który teraz będzie restauracją, pierwotnie był dziedzińcem ze zbiornikiem wodnym pośrodku, czymś w rodzaju patio, do którego wchodziło się prosto z ulicy. Było to niejako nawiązanie do pompejańskich rezydencji. Jeszcze Niemcy zorientowali się, że to rozwiązanie, choć bardzo efektowne, nie jest zbyt praktyczne i zamknęli to od góry. Dziś mamy tu strop z kasetonami, ale, dla podkreślenia, że dawniej było inaczej, w środkowej części pomieszczenia wykonaliśmy efektowną imitację obłoków na niebie. Pod nią jest obniżenie posadzki, odwzorowujące nieckę dawnej fontanny – wyjaśnia nasz rozmówca.

Problemy z wilgocią, beton zamiast piaskowca i barwy XIX wieku

Na wykonawców remontu czekał cały szereg wyzwań, związanych zarówno ze złym stanem samego obiektu, jak i pozostałościami remontów z okresu PRL-u, nie zawsze prowadzonych z odpowiednią dbałością o zabytek. Jednocześnie długą historię Bastionu starano się wyeksponować.

– Udało się nie pójść na skróty, bo z tym w przeszłości różnie bywało, zwłaszcza po wojnie. Na przykład przez lata oryginalne, ale uszkodzone piaskowcowe tralki balustrad zastępowano betonowymi – wskazuje Guz. – Jakie ma znaczenie użycie jednego lub drugiego materiału – widać po lewej stronie górnych schodów, które prowadzą na szczyt wzgórza. Wszędzie w trakcie renowacji wstawialiśmy piaskowcowe, czyli takie jak oryginalne. Tam w jednym konkretnym miejscu, w porozumieniu z wojewódzkim konserwatorem zabytków zostawiliśmy kilka betonowych, aby każdy miał szansę zobaczyć, jak działa się historia.

Dużym problemem na obszarze Bastionu Sakwowego była od zawsze wilgoć, co wynika ze specyfiki tej lokalizacji. Nie inaczej było w trakcie remontu konserwatorskiego. Zabezpieczenie Bastionu przed niszczycielskim działaniem wilgoci było kluczowe, by obiekt mógł przetrwać kolejne dziesięciolecia.

– Ten problem wcale nie pojawił się po drugiej wojnie światowej, kiedy wiele renowacji robiono „po taniości”. Breslauerzy też się z nim borykali. Należało wykonać wiele prac, by zminimalizować ryzyko. Na szczęście mamy obecnie znacznie lepsze technologie izolacyjne, niż sto kilkadziesiąt lat temu – podkreśla przedstawiciel Urzędu Miasta.

Jednym z wydarzeń, które mocno zapadło naszemu rozmówcy w pamięć, było odtworzenie oryginalnej kolorystyki Bastionu. Przez lata dominowały tu odcienie szarości i naturalna, choć przybrudzona barwa piaskowca. Okazało się jednak, że pierwotnie zabytek miał żywe, intensywne barwy, które teraz po raz pierwszy od ponad wieku odzyskał.

– Podejrzewaliśmy, że badania stratygraficzne ujawnią, iż w przeszłości Bastion Sakwowy miał bardzo intensywne barwy. „Wypróbowanie” ustalonych jako pierwotne kolorów faktycznym malowaniem na murze było jednak bardzo emocjonującym przeżyciem. Szok poznawczy nie był może aż tak duży, jak kilkanaście lat temu, kiedy przy okazji remontu Dworca Głównego okazało się, że pierwotnie obiekt miał kolor ochry i w toku renowacji na Euro 2012 faktycznie taki otrzymał. Czym innym jest jednak spodziewać się czegoś, a czym innym – zobaczyć na żywo. A my nagle ujrzeliśmy Bastion Sakwowy, którego tak naprawdę nie znaliśmy, choć znając realia II połowy XIX wieku i ówczesne gusta, mogliśmy się takiego spodziewać – wspomina pracownik Biura Prasowego UMW. – Neogotycki Dworzec i neorenesansowy Bastion dzieli 700 metrów. Jeśli chodzi o czas powstania, te budynki to prawie rówieśnicy i świadkowie tej samej epoki. Kolory na Bastionie – ugier, kobaltowy błękit, żelazowa czerwień – są typowe dla tamtych czasów.

Uroczyste otwarcie Bastionu Sakwowego po remoncie. Czy będzie ciąg dalszy?

Skomplikowany remont dobiegł końca wiosną 2024 r. Po etapie odbiorów technicznych, który nieco się przeciągnął, uroczystego otwarcia odnowionego Bastionu Sakwowego dokonano 6 czerwca 2024 r. Wrocławianom udostępniono zadbane, zielone miejsce z działającą fontanną i tarasem widokowym, dostępne za darmo i przez całą dobę. Aby Bastion pozostał piękny, zadbano o monitoring i ochronę zabytku.

– W parterze (w tzw. perystylu) jesienią będzie działała restauracja. Na poziomie dziedzińca z fontanną na początku wakacji uruchomiona zostanie kawiarnia. Mamy już umowę z operatorem, którym w przypadku obu punktów gastronomicznych jest obecna już we Wrocławiu w innych lokalizacjach firma Freeride. Chcemy, by Bastion Sakwowy był przestrzenią wydarzeń kulturalnych i muzycznych. Operator gastronomii będzie organizował takie wydarzenia. Ponadto udostępnimy tę przestrzeń ulicznym artystom i performerom, na podobnej zasadzie jak Rynek i okolice (tam działają na podstawie pozwoleń, wydawanych przez Wydział Kultury Urzędu Miejskiego) – podaje przedstawiciel Urzędu Miasta.

Nowy Bastion Sakwowy z miejsca stał się atrakcją turystyczną i miejscem spotkań, a po otwarciu kawiarni i restauracji okolica ożyje zapewne jeszcze bardziej. Miasto nie osiada jednak na laurach, tylko szykuje dalsze zmiany w okolicy. W planach na najbliższe lata są bowiem renowacja wschodniej części wzgórza i promenady nad fosą, a także budowa kładki pieszo-rowerowej przez fosę po południowo-wschodniej stronie wzgórza (w uzgodnieniu z Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków).

– Otwartą kwestią pozostaje ewentualna odbudowa gloriety, która do 1945 roku wieńczyła wzgórze (odstrzelili ją sami Niemcy, ponieważ charakterystyczny kształt był świetnym elementem orientacyjnym dla sowieckiej artylerii i lotnictwa, a tuż obok wzgórza znajdował się schron dowództwa Festung Breslau). Kompozycyjnie aż się prosi o mocną dominantę nad wzgórzem. Dziś Wrocław nie ma pieniędzy na jej odbudowę w historycznej formie, ale nie wykluczamy jej w przyszłości, pod warunkiem szerokiej dyskusji i ustalenia, co w tym miejscu chcielibyśmy mieć – zauważa nasz rozmówca.

Jak zauważa przedstawiciel Urzędu Miasta, w przypadku wieży problemem są nie tylko finanse. Nasuwa się bowiem także pytanie, czy taki obiekt faktycznie jest dziś potrzebny, a jeśli tak, to jaką rolę miałby spełniać.

– Glorieta była bardzo efektowna architektonicznie, ale jeśli wiernie ją odtworzymy, poza punktem widokowym niewiele się w niej zmieści – połowę kubatury oryginału zajmowała klatka schodowa ze spiralnymi schodami. Współcześnie mamy we Wrocławiu znacznie lepiej i wyżej usytuowane popularne punkty widokowe, łatwo dostępne także na obszarze Starego Miasta. Z drugiej strony – Wrocław nawet już w III RP nie bał się wyzwań. Nie tylko jako samorząd, ale w ogóle jako miasto mamy na koncie kilka efektownych rekonstrukcji obiektów historycznych czy znaczących elementów ich wyposażenia w ostatnich trzech dekadach. Przypomnę choćby o odbudowie od zera monumentalnych organów Englera w bazylice św. Elżbiety, która dobiegła końca w 2022 roku – podkreśla Michał Guz.

Inne „Metamorfozy na Plus”. Zobacz najbardziej spektakularne przemiany!

W naszym cyklu „Metamorfozy na Plus” odwiedzamy miejsca, w których współcześni wizjonerzy i inwestorzy przywracają do świetności dorobek swoich poprzedników. Do tej pory zwróciliśmy uwagę na:

Listen on Spreaker.
Czy artykuł był przydatny?
Przykro nam, że artykuł nie spełnił twoich oczekiwań.
Czytaj więcej