Motylki, bunkry, tuby... Na 2 linie metra Warszawa ma kilkanaście różnych typów wejść. Dlaczego tak jest?
Autor: Szymon Starnawski/Grupa Murator
Wejścia do stacji metra w Warszawie
Ile powinno być różnych typów wejść na 2 linie metra? Warszawa odpowiada: kilkanaście! Wygląd zadaszeń nad schodami zmienia się dosłownie co kilka stacji – gdyby nie charakterystyczne logo nad wejściem, można byłoby się pogubić. Skąd taka różnorodność? Powód jest prosty, choć zaskakujący.
Spis treści
- Na 2 linie metra Warszawa ma kilkanaście typów wejść. Kolejny w planach
- Motylki, tuby, bunkry, piramidy. Czemu wejścia na stacje metra w Warszawie są tak różne?
- Różnorodność zadaszeń to problem, czy może zaleta?
Na 2 linie metra Warszawa ma kilkanaście typów wejść. Kolejny w planach
Po czym poznać wejście do metra w Warszawie? Na pewno nie po wyglądzie. Zależnie od tego, w jakiej części miasta się przebywa, potrafi ono bowiem wyglądać zupełnie inaczej. Tylko przy skrzyżowaniu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej w centrum można zobaczyć 4 różne typy wejść: dwa rodzaje szklanych „motylków”, wejście wbudowane w budynek „Sezamu” i wejście wbudowane w przyziemie biurowca Central Point. Nawet w obrębie pojedynczej linii metra nie ma mowy o spójności – wygląd wejść zmienia się co kilka stacji. Gdyby nie widoczne z daleka żółto-czerwone logo z literą „M”, czasem trudno byłoby zorientować się, dokąd iść.
- Zobacz galerię: Tak różne są wejścia do metra w Warszawie. Co stacja, to inna wiata. Która najładniejsza?
Autor: Szymon Starnawski/Grupa Murator
Wejścia do stacji metra w Warszawie
Aktualnie w metrze warszawskim można spotkać kilkanaście różnych typów wejść na stacje. Są to m.in.:
- wejścia bez wiaty, w formie schodów lub ramp pod ziemię – na odcinku ursynowskim M1,
- niebieskie, półkoliste tuby – na mokotowskim i centralnym odcinku M1,
- wejście w formie schodów otoczonych szklaną balustradą pod wolno stojącą szklaną wiatą – na stacji Wilanowska, linia M1,
- dwa różne typy wejść wbudowanych w budynki – na stacji Świętokrzyska, linia M1 i M2,
- prostopadłościenne, przeszklone wiaty z lekko skośnym dachem – na stacji Ratusz-Arsenał, linia M1,
- wiata przypominająca szklaną piramidę – na stacji Dworzec Gdański, linia M1,
- zaokrąglona wiata z mlecznego szkła – na stacji Plac Wilsona, linia M1,
- wejścia w formie niedużych, szarych budynków – na odcinku bielańskim M1,
- szklane „motylki” w różnych kolorach – na centralnym odcinku M2,
- asymetryczny „motylek” – na stacji Świętokrzyska, linia M1,
- prostopadłościenne, szklane wiaty z dekoracyjnymi naklejkami na szybach – na odcinku wolskim M2,
- wydłużone, industrialne, stalowo-szklane wiaty z elementami cegły – na odcinku bemowskim M2,
- betonowo-szklane, prostopadłościenne wejścia – na odcinku M2 na Targówku,
- betonowo-szklane, pochyłe wejścia – na bródnowskim odcinku M2.
Co więcej, na tym nie koniec, bowiem w planach jest, żeby linia M3 miała jeszcze inne wejścia. Jak wynika z zaprezentowanych wizualizacji 3. linii metra w Warszawie, na Pradze-Południe staną prostopadłościenne, przeszklone wiaty podobne do tych z odcinka wolskiego M2, ale bez naklejek na szybach, a za to z zielenią na dachu.
- Przeczytaj też: Trzecia linia metra M3 będzie rozczarowaniem? Za ponad 5 mld zł będzie przymusowa przesiadka i długa jazda do centrum
Motylki, tuby, bunkry, piramidy. Czemu wejścia na stacje metra w Warszawie są tak różne?
To, jak różne bywają wejścia na stacje metra w Warszawie wynika z kilku przyczyn. Najważniejsza jest taka, że poszczególne odcinki warszawskiego metra mają różnych projektantów. A ponieważ wygląd wiaty wejściowej jest chroniony prawem autorskim, każdy kolejny zespół projektowy musi wymyślać ten element od nowa. To dlatego nad wejściami do metra Świętokrzyska stoją dwa różne typy „motylków” – jeden z nich, zaprojektowany później, mógł nawiązywać do wyglądu poprzednika, ale jednocześnie musiał się odróżniać.
Inną ważną przyczyną są kwestie praktyczne wpływające na projektowanie i budowę metra. Przykładowo brak jakichkolwiek wiat nad wejściami do stacji M1 na Ursynowie wynika przede wszystkim z oszczędności poczynionych w latach 90. Z kolei fakt, że przy stacji M1 Wilanowska można spotkać kilka różnych typów zadaszeń jest efektem zmian w okolicy – w związku z budową pobliskiego biurowca część wejść zmieniła lokalizacje, a zadaszenia zostały zmienione na bardziej nowoczesne.
Kolejny powód to zmieniające się gusta. Niebieskie tuby znane z linii M1 w swoim czasie mogły się podobać, ale dziś mocno trącą już myszką i raczej nie wyglądałyby dobrze nad wejściami do nowoczesnych stacji linii metra M2. Warszawa nieustannie zmienia się w czasie, a różnorodność wejść do metra jest tego żywym świadectwem.
Ostatni warty wspomnienia powód to kwestie wizerunkowe. Tu dobrym przykładem jest stacja M1 Plac Wilsona, gdzie można zobaczyć unikalne, zaokrąglone wiaty z mlecznym szkłem i dekoracyjnymi napisami – projektantowi ewidentnie zależało na wykazaniu się artyzmem w przypadku stacji przy reprezentacyjnym placu w inteligenckiej dzielnicy. Innym przykładem dbania o wizerunek jest to, że nad stacją metra Centrum miasto planuje wymianę istniejących zadaszeń z lat 90. na zupełnie nowe, lepiej pasujące do Muzeum Sztuki Nowoczesnej i placu Centralnego.
Różnorodność zadaszeń to problem, czy może zaleta?
Być może najważniejsze w tym wszystkim jest pytanie – czy brak ujednoliconych zadaszeń nad wejściami do metra w Warszawie to problem? Z pewnością można wskazać minusy takiego rozwiązania. Gdyby wiaty były identyczne w całym mieście, podróżni łatwiej znajdowaliby stacje (choć tu pomaga rozpoznawalne logo metra nad każdym wejściem). Konieczność ciągłego projektowania wiat od nowa to z kolei wyższe koszty dla miasta. Można wreszcie zauważyć, że kilkanaście różnych typów zadaszeń prowadzi do wizualnego chaosu w stolicy, zwłaszcza wtedy, gdy kilka różnych wiat stoi przy jednym skrzyżowaniu.
Z drugiej strony taki stan rzeczy ma także pewne plusy. Zmieniające się wiaty to swego rodzaju zapis historii metra i okazja do zobaczenia, jak przez lata zmieniały się gusta. Dzięki temu, że nie ma jednego narzuconego odgórnie modelu, projektanci stacji mogą nawiązywać do lokalnego kontekstu i np. wprowadzać stal czy ceglaną okładzinę w miejscach z industrialną przeszłością. Ciekawe wejścia mogą też pełnić rolę dekoracyjną, jak np. na placu Wilsona. Warto wreszcie zauważyć, że różnorodne zadaszenia można spotkać w wielu miastach świata i podróżni jakoś sobie z tym radzą. Czy zatem Warszawa ma w metrze przerost formy nad treścią? To każdy musi już ocenić sam.
Listen to "Murowane starcie" on Spreaker.