Inżynierowie odpowiadają architektom w sprawie uprawnień budowlanych
Wypowiedź Piotra Gadomskiego, wiceprezesa Izby Architektów RP, o uprawnieniach do projektowania dla inżynierów budownictwa sprowokowała tych ostatnich do zabrania głosu w tej sprawie. Zapraszamy wszystkich do wzięcia udziału w tej niezwykle ciekawej dyskusji o kompetencjach i randze zawodu architekta na szali z zawodem inżyniera budownictwa.
W związku z publikacją „Architekci przeciwni uprawnieniom projektowym inżynierów budownictwa” chcielibyśmy zabrać głos w dyskusji oraz przedstawić pewne wyjaśnienia w związku z tezami przedstawionymi przez Piotra Gadomskiego, wiceprezesa Izby Architektów RP.
Zobacz całą dyskusję pomiędzy architektami i inżynierami budownictwa o uprawnieniach do projektowania
Architekci przeciwni uprawnieniom projektowym dla inżynierów budownictwa >>
Technicy budownictwa o uprawnieniach >>
Głos w dyskusji Andrzeja Dobruckiego, prezesa Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa >>
Komentarz Izby Architektów RP, że nie po to kształci się inzynierów budownictwa by uprawiali zawód architekta >>
Pan wiceprezes w publikowanym wywiadzie stwierdził, że inżynierowie budownictwa chcieliby uzyskać uprawnienia „do wykonywania innego zawodu”. Inżynierowie nie chcą zyskać czegoś nowego, a jedynie uzyskać sprawiedliwy i symetryczny podział uprawnień projektowych. Absolwenci kierunku budownictwo ogólne od zawsze mieli możliwość zdobycia uprawnień budowlanych do projektowania budynków i do dzisiaj je mają, jednak w wyniku działań Izby Architektów RP zakres tych uprawnień jest coraz bardziej marginalny i pozwala na projektowanie jedynie obiektów budowlanych o kubaturze do 1000 m3 w zabudowie zagrodowej (czyli tylko gospodarstwa rolne). Aż tak drastyczne ograniczenie nie znajduje odzwierciedlenia w praktyce zawodowej, którą inżynierowie budownictwa muszą obligatoryjnie uzyskać przed przystąpieniem do egzaminu na uprawnienia w specjalności architektonicznej. Można spokojnie stwierdzić, że w większości inżynierowie zdobywają praktykę poza terenami zabudowy zagrodowej. W związku z tym, jak można nadawać uprawnienia w zakresie znacznie niższym od posiadanego doświadczenia zawodowego? To podważa całkowicie ideę uprawnień budowlanych, które miały potwierdzać kompetencje zawodowe.
Aby móc porównać zakres kompetencji poszczególnych grup zawodowych, musimy spojrzeć na przepisy ze znacznej perspektywy czasowej. Jako przykład możemy wspomnieć przepisy obowiązujące po wojnie, które pozwalały na projektowanie inżynierom obiektów budowlanych do 5000 m3 bez ograniczeń co do terenu (w tym i technikom budownictwa), a architektom praktycznie większość standardowych konstrukcji. Z kolei cofając się do Prawa budowlanego z 1929 roku możemy zauważyć, że pozwalało ono projektować większość budynków inżynierom budownictwa (z wyłączeniem obiektów zabytkowych). Podobnie było w przypadku architektów, którzy z powodzeniem mogli swobodnie projektować budynki w zakresie konstrukcyjno-budowlanym, a także swobodnie kierować robotami budowlanymi (z wyłączeniem bardziej skomplikowanych konstrukcji). Można więc spokojnie stwierdzić, że ówczesne przepisy były znacznie bardziej wolnorynkowe od obecnych. Analizując obecną sytuację w państwach europejskich można stwierdzić, że projektowanie budynków nie jest zarezerwowane tylko dla architektów. Potwierdzają to zapisy Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2005/36WE:
Krajowe regulacje w dziedzinie architektury oraz podejmowania i wykonywania działalności zawodowej przez architektów mają bardzo zróżnicowany zakres. W większości Państw Członkowskich działalność w dziedzinie architektury prowadzona jest de iure bądź de facto przez osoby mające wyłącznie tytuł architekta lub dodatkowo także inny tytuł, przy czym osoby te nie mają wyłączności na prowadzenie takiej działalności, chyba że wynika to z przepisów ustawowych. Działalność ta, bądź tylko niektóre jej rodzaje, może być wykonywana także przez przedstawicieli innych zawodów, w szczególności przez inżynierów, którzy uzyskali specjalistyczne wykształcenie w dziedzinie budownictwa lub sztuki budowania. W celu uproszczenia niniejszej dyrektywy należy się odnieść do pojęcia „architekt”, aby wyznaczyć zakres stosowania przepisów dotyczących automatycznego uzyskiwania kwalifikacji w dziedzinie architektury, bez uszczerbku dla odrębności występujących w przepisach krajowych regulujących tą działalność.
Wychodzi więc na to, że w trosce o zapewnienie sobie korzystnych uwarunkowań prawnych, jedna grupa zawodowa przeforsowała korzystne dla siebie zapisy w rozporządzeniu. Jako potwierdzenie naszych tez odwołujemy się do wywiadu z arch. Olgierdem Dziekońskim (ówczesnym podsekretarzem stanu w Ministerstwie Infrastruktury) w miesięczniku „Zawód Architekt” (nr 01/2008), w którym stwierdza:
Nawet w Niemczech, gdzie mamy podział na izbę architektów i izbę inżynierów budownictwa, koledzy, którzy są w izbie inżynierów budownictwa, równie dobrze mogą projektować obiekty architektoniczne. W Finlandii, która ma niezłą architekturę, nie ma w ogóle ochrony tytułu architekta ani żadnych uprawnień zawodowych. Każdy, kogo inwestor poprosi, może zrobić projekt, który jest realizowany. W Wielkiej Brytanii istnieje ochrona tytułu architekta poprzez mechanizm Architects’ Registration Board, ale to jest tylko ochrona tytułu architekta – projektować może każdy. Mówię to z pełną świadomością wiedząc, że przez wiele osób będzie to odebrane kontrowersyjnie. Jeżeli jednak uważamy, iż jesteśmy lepsi – pokażmy to. Dlatego, że inni nas takimi widzą, a nie dlatego, że gwarantujemy sobie dostęp do zawodu poprzez formalne regulacje ustawowe.
W swojej wypowiedzi wiceprezes Gadomski całkowicie pomija wymienność wykształcenia praktycznego z teoretycznym, gdzie można spokojnie przyjąć, że niejeden inżynier budownictwa z kilkunastoletnim stażem zawodowym przy projektowaniu budynków będzie znacznie lepiej przygotowany do pełnienia samodzielnej funkcji technicznej niż architekt z półtoraroczną praktyką zawodową. Gdyby miało być inaczej, to przecież powinien obowiązywać zakaz zatrudniania i pracy inżynierów budownictwa w charakterze asystentów architektów (a także architektów jako asystentów konstruktorów i kierowników budów). Należy dodać, że nie każdy ze 100 tys. inżynierów należących do Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa będzie chciał uzyskać praktykę, zdać egzamin oraz projektować budynki w specjalności architektonicznej, także podawanie aż takiej liczby jest dużym nadużyciem (do tego PIIB zrzesza osoby nie tylko w specjalności ogólnobudowlanej). Wystarczy zerknąć na statystyki Izby Inżynierów dotyczące liczby osób uzyskujących takie uprawnienia, a nagle okazuje się, że problem w przeważającej większości dotyczy architektów bez tytułu magistra, a dopiero w mniejszym stopniu inżynierów budownictwa. Jednak czy to ma nadal być przesłanką tak dużych regulacji prawnych? Czy nie lepiej znaleźć wśród inżynierów budownictwa kolejnego Adolfa Loosa, Tadao Ando lub Miesa van Der Roche, niż utrzymywać to niesprawiedliwe status quo? Przecież nie możemy zapominać, że na studiach (zarówno na kierunku budownictwo jak i architektura) nikt z nas nie uczył się zawodu. Zawodu uczyliśmy się dopiero w ciężkiej pracy zawodowej (inną kwestią jest to, że wielu starszych działaczy uzyskiwało uprawnienia bez szczegółowych egzaminów). Wyczucia i projektowania właściwej formy można się nauczyć bądź nie. Ukończenie kierunku architektura nie jest przecież tożsame z posiadaniem właściwych predyspozycji do projektowania pięknej architektury.
Na koniec chcielibyśmy prosić kolegów z siostrzanej Izby o merytoryczną polemikę i otwarcie na standardy panujące w większości cywilizowanych państw, zamiast okopywania się na uprzywilejowanej prawnie pozycji. Taka sytuacja jak widać wywołuje konflikty i działa na niekorzyść zarówno naszych klientów, jak i polskiego budownictwa.
Z wyrazami szacunku,
inżynierowie budownictwa ogólnego